Rozdział 22

3.6K 159 58
                                    

Katrina

W życiu wiele razy miałam doła, tak jak każdy. Wiele razy miałam dosyć i najchętniej bym zniknęła, albo zapadła pod ziemie. Teraz nie uważajcie mnie za depresantkę, ani nic tego typu, ale czasem byłam strasznie załamana i jedyne czego potrzebowałam to się przytulić. Często płakałam w samotności, tak,aby nikt nie widział moich słabości.

Jednak, gdy zobaczyłam Iwana, Gabriela i Adriena, stojących przy ścianie i obserwujący mnie, miałam ochotę się rozbeczeć. Nie obchodziłoby mnie to, że oni na mnie patrzą, że moi przyjaciele uznawaliby mnie za pizdę. Po prostu musiałam dać upust, wszystkim negatywnym emocjom, jakie się we mnie zebrały.

Widziałam jak na mnie patrzą. Ich wzrok był przepełniony rozczarowaniem, a ja poczułam się jak ostatnia idiotka. Ja im uciekam, a oni mimo moich humorków i tak mnie szukali.

Odwróciłam wzrok, aby to spojrzenie, potem nie prześladował mnie, w koszmarach.  Jeszcze tego mi brakowało. Posłała Inez takie spojrzenie, że od razu zrozumiała, co się dzieje.

- Ja... ja się muszę już zbierać - powiedziałam i wstałam z trawy.

- Skąd wiesz, że to już? Przecież nie masz telefonu - zauważył Luke.

- Do rozglądania się, nie jest mi potrzebny telefon. - odpowiadam.

Wszyscy poza Inez, patrzą na mnie w niezrozumieniu. Najchętniej bym już ich wyzwała od "ślepot", ale mam zbyt wielkiego doła, aby teraz się tym przejmować. Przewracam oczami tak, aby wskazać im miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu stali mężczyźni. Chłopacy jak na zawołanie, spojrzeli w tamta stronę.

- Aha... - mówi Diego i wstaje, żeby się ze mną pożegnać. Już rozkłada ręce, aby mnie przytulić jednak ja się cofam o krok. - Coś nie tak? - pyta, nic nie rozumiejąc.

- Moi... opiekunowie dostają wylewu wkurwu, gdy jakiś chłopak mnie przytula. - odpowiadam, przez co każdy się uśmiecha. Ja mimo mojej chujowej sytuacji, również. -To ja pożegnam się z Inez i pójdę po rzeczy, zanim oni tu przyjdą. - oświadczam, po czym podchodzę do dziewczyny i mocno ja przytulam.

- Będę tęsknić. - szepcze.

- Ja też. - mówię. Chwilę jeszcze trwamy w tym uścisku. - Dobra, ja idę, bo jeszcze się rozkleję, a tego bym nie chciała. Chociaż, jak pomyślę, jaki wpierdol dostanę, to wolę uronić kilka łez. - powiedziałam, po czym wstałam. - Pa Inez. Nara debile. - żegnam się, a wszyscy chłopacy, robią naburmuszone miny.

- Aha. XD. Lol. Pierdol się. - mówi Max, po czym odwraca się tyłem, udając obrażonego.

- Jakie słownictwo. Tiktokerka się znalazła. - uśmiech wchodzi na moją twarz, podobnie jak reszcie.

- A żebyś się nie zdziwiła. Jutro na Tiktoka wstawiam Story Time. - mówi, udając dziewczęcy głosik, chichocząc przy tym, jak nastolatka, gadająca z crushem.

- Będę oglądać. - mrugam do niego, po czym odchodzę i mimo wszystko, mam lekki uśmieszek. 

Podchodzę do mężczyzn, z nadal lekko podniesionymi kącikami ust. Mój wzrok prześlizguje się, po każdym.

Adrien wygląda, jakby miał ochotę mnie zamordować, a jednocześnie uściskać. Gabriel RACZEJ się cieszy, że mnie widzi, jednak rozczarowanie, które próbuje ukryć, przebija się. Natomiast Iwan... on... niby jest obojętny, ale jak bardziej się przyjrzałam wyglądał, jak pomieszanie Adriena i Gabriela. Chciał mnie uściskać, zamordować, a jednak cieszył się, iż żyję, jednak rozczarowanie, też, gdzieś się czaiło.

Po dłuższym, gapieniu się na siebie, wyminęłam ich, po czym udałam się do środka sierocińca. Słyszałam, jak za mną podążają. Dźwięk stawianych kroków, odbijał się echem, po całym, pustym holu.

Zaadoptowana przez mafiozówWhere stories live. Discover now