Trzydzieści

3.5K 193 9
                                    

Laura nie miała pojęcia, jak jej się to udało, ale właśnie przytaszczyła do klubu dwa wiadra z farbą dekoracyjną o strukturze betonu jak to nazwał sprzedawca. W dodatku, niosła też torbę na ramieniu, w której oprócz stroju miała także przyrządy potrzebne do nałożenia betonu i teraz, rzucając wszystko na podłogę, czuła się cholernie dumna z siebie, że to przyniosła.

Akurat szła od pana Leszka na trening, gdy minęła sklep z farbami. Przed oczami od razu pojawił jej się widok ściany, z której odchodziła farba i wiedziała, że znowu mogła zrobić coś dla Samotnie Walczącego. Sambor nadal nie przyjmował zapłat, podobnie jak Mir, ale dla boksera zdążyła już coś przygotować.

Sambor i Mir wyszli z gabinetu i zatrzymali się na widok dziewczyny. Bokser przekrzywił głowę i patrząc na pojemniki, spytał:

– Co to?

Właściciel zmrużył oczy i przeczytał napis na opakowaniu.

– Farba dekoracyjna – odpowiedział, zanim dziewczyna zdążyła się odezwać.

Oczy Mira zabłysnęły rozbawieniem.

– Jaki masz plan na dziś, Kundelku? Bo rozumiem, że trening nie jest dostępną opcją.

Laura skrzywiła się na przezwisko, ale równocześnie poczuła ciepło rozchodzące się w piersi. Dawno jej tak nie nazywał. Szybko otrząsnęła się z myśli i wskazała ścianę naprzeciwko luster, z której nie tylko odchodziła farba, ale też plakaty.

– Będziemy ją malować.

Sambor zaczął kręcić głową.

– Mogę zrobić to sam...

– Wszyscy – położyła nacisk na to słowo – będziemy malować tę ścianę.

Mir zaśmiał się i podszedł do dziewczyny. Sięgnął po pojemniki i patrząc na nią, powiedział z uśmiechem:

– No to bierzmy się do roboty.

***

Zaczęli od zdejmowania plakatów. Wszystko poszłoby szybko i gładko, gdyby nie fakt, że drabina, którą miał Sambor, zepsuła się kilka dni temu i właściciel nie zdążył zaopatrzyć się w nową. Ściany w klubie były wysokie i, choć ani boksera, ani trenera nie można było określić jako niskich, ich wzrost nie wystarczał, żeby sięgnąć najwyżej poprzyklejanych plakatów.

Laura przez chwilę myślała, czy zdoła zrealizować pomysł, na który właśnie wpadła i zanim zdążyła pozwolić wytworzyć się w swoim umyśle wszystkich obaw, zwróciła się do Mira:

– Dałbyś radę mnie podnieść?

Mir zatrzymał się w półkroku i spojrzał na nią z ogniem w oczach.

– Jesteś pewna?

Skinęła głową, a on powoli się do niej zbliżył. Odwróciła się przodem do ściany, a bokser stanął tuż za nią. Zauważyła duże dłonie, które zatrzymały się centymetry przed jej talią.

– Mogę? – spytał ochryple.

Ponownie skinęła. Mir złapał ją pewnie za biodra i jednym, płynnym ruchem uniósł. Laura wstrzymała powietrze, zaskoczona lekkością, z jaką ją podniósł i uczuciem silnych rąk na swoim ciele.

– W porządku?

Dziewczyna odchrząknęła i zaraz się opamiętała.

– Tak – odpowiedziała i zaczęła odklejać obraz z nieznanym jej bokserem. – Wszystko w porządku.

Pracowali w harmonii. Ona ściągała plakaty, a on unosił ją i opuszczał na ziemię. Martwiła się, czy to dla niego zbyt duży wysiłek, ale nie wyglądał na choć trochę zmęczonego, za każdym razem podnosząc ją bez żadnych problemów.

A imię jej szeptał wiatrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz