Czterdzieści trzy

2.8K 143 68
                                    

Coś było nie tak. Mir czuł to w kościach.

Umówili się na siedemnastą. Było już dwadzieścia minut po wyznaczonej godzinie, a Laura nadal nie pojawiła się w klubie. Dzwonił do niej, ale nie odbierała. Wpatrywał się w telefon, zastanawiając się, co zrobić, kiedy otrzymał wiadomość.

Dziękuję, że pokazałeś mi, czym jest miłość.

Poczuł, jak żołądek opada mu na ziemię, a serce gubi rytm. Laura, Laura, Laura...

Natychmiast wykręcił numer Anieli. Odebrała po pierwszym sygnale i powiedziała:

– Czy ty też właśnie dostałeś dziwną wiadomość od Laury?

Nie trzeba mu było niczego więcej.

***

Nie miał pojęcia, jak dojechał pod mieszkanie Laury i Anieli, ale na pewno złamał wszystkie możliwe przepisy drogowe. Wbiegł na górę i zapukał do drzwi.

– Laura?

Nic.

Zapukał jeszcze kilka razy, ale nikt mu nie otworzył. Nie zamierzał dłużej czekać. Przerażenie wykręcało mu wnętrzności, a adrenalina napędzała do działania. Myślał tylko o tym, że musiał dostać się do środka.

Kilka uderzeń później, udało mu się wyważyć drzwi.

Z mocno walącym w piersi sercem, przeszedł przez próg mieszkania. Usłyszał szum wody w łazience. Poszedł dalej, aż zobaczył uchylone drzwi.

– Laura? – spytał zduszonym głosem.

Podszedł do łazienki na miękkich nogach i pchnął drzwi.

Cały świat się zatrzymał.

Miał wrażenie, że wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. Wszedł do środka i zobaczył Laurę w wannie wypełnionej czerwoną wodą.

Zobaczył krew.

Mnóstwo krwi, spływającej z rozciętych nadgarstków dziewczyny.

Nogi się pod nim ugięły, padł na kolana.

Nie teraz, pomyślał, nie, kiedy w końcu odnalazłem swoją przyszłość. Nie, kiedy zaczynaliśmy być szczęśliwi.

Szybko się otrząsnął. Wróciły dźwięki, świat na powrót zaczął się kręcić. Podniósł się i wyciągnął bezwładne ciało z wanny.

– Laura! – Potrząsnął nią. – Laura! Obudź się! Obudź się, proszę...

Nie ruszała się. Była zimna, tak cholernie zimna. Pochylił się nad nią i wyczuł to.

Słaby oddech.

Poprawił ją sobie w ramionach i ruszył do wyjścia, w momencie gdy do środka wparowała Aniela.

– Co się stało? – wydyszała. – Dlaczego drzwi...?

Zamilkła, gdy zobaczyła Mira z bezwładną, zakrwawioną Laurą w jego ramionach. Otworzyła szeroko oczy z szoku, pobladła na twarzy.

Mir minął ją. Niósł dalej Laurę i wyszedł na klatkę schodową. Nadal w szoku, nadal nie dowierzając w to, co się działo.

Poruszał jak automat, jakby wszystko działo się bez jego udziału, bo on sam nie wierzył, w to, co przed chwilą zobaczył.

– Mir! – Usłyszał za sobą Anielę. – Mir! Zaczekaj!

On jednak się nie odwrócił. Szedł coraz szybciej, coraz mocniej trzymając kruche ciało. Mijał po dwa stopnie na raz, aż w końcu wypadł na zewnątrz.

I pobiegł.

Pobiegł tak szybko, jak jeszcze nigdy w życiu.

***

Wparował do izby przyjęć jak burza. W panice, rozszalałym wzrokiem szukał kogokolwiek, kto mógłby jej pomóc. Nie miał pojęcia, co robić.

– Pomocy – wychrypiał. – Pomocy!

Zwrócił na siebie uwagę. Natychmiast pojawiło się przy nim kilka osób, ale nie widział ich twarzy, nie widział nikogo, tylko Laurę, z której z każdą sekundą ulatywało życie. Coś do niego mówili, ale on nie słyszał.

Widział jedynie krew, bladą twarz ukochanej i rozcięte nadgarstki. Kapiąca krew odbijała się w jego uszach niczym echo.

Odebrano ją od niego.

Nie chciał jej oddać. Nie chciał jej stracić.

Położyli ją na łóżku na kółkach. Odjechali, strasznie szybko. On był tuż za nimi. Nie miał zamiaru jej opuścić, nawet wtedy, kiedy próbowali go zatrzymać. Nie mogli.

Żadna siła na świecie nie mogła go powstrzymać.

Któryś z lekarzy próbował ją reanimować.

Dlaczego jej klatka piersiowa nie unosiła się tak jak zawsze?

Dlaczego przestała?

Mir złapał się ściany i przycisnął dłoń do piersi.

Kiedy serce Laury przestało bić, jego złamało się na zawsze.

I miłość, choć potężna, nie potrafiła jej uzdrowić.

***

– Mir?

Rozpoznał płaczliwy głos Anieli. Spojrzał na nią. Przyjechała za późno.

– Mir? – Drżące słowo ledwo wydostało się z jej gardła. – Co... co z nią?

Zdołał jedynie pokręcić głową.

Aniela zakryła usta ręką, łzy spadły z jej oczu jak dwa wodospady.

– Boże, Mir... – Podeszła do niego na chwiejnych nogach. – Ona naprawdę...?

Tym razem skinął.

– Nie zdążyłem – wychrypiał. – Nie udało mi się. Nie zdążyłem. Ona...

Aniela zgarnęła go w objęcia i wtedy on, rozpadł się. On, który wywalczył całe swoje życie pięściami, nie mógł wywalczyć dla siebie i Laury wspólnej przyszłości. Nie był gotowy jej stracić. Nie miał szansy się pożegnać. Rozpadał się w ramionach przyjaciółki, przekonany, że już nigdy się nie pozbiera. Nie po czymś takim.

Nie potrafił jej ocalić.

Nie potrafił jej uratować.

***

Część mnie umarła razem z nią.

Tak myślał Mir, zrzucając z łopaty ziemię. Uklęknął i przyklepał ją, po czym położył się na trawie obok małego drzewka zasadzonego wokół dużych. Tak zdecydowali z Anielą. Zamiast nagrobka, Laura otrzymała drzewo.

Nie mogli jej znowu uwięzić. Chcieli, żeby w końcu była wolna, otoczona przez coś, co kochała.

Mir wsłuchiwał się w szum drzew i wiedział, że już na zawsze stracił kawałek serca.






A imię jej szeptał wiatrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz