Czterdzieści cztery

3.1K 152 53
                                    

Tak się jednak nie stało.

Ponieważ Mir znalazł ją w odpowiednim momencie, a miłość była silniejsza niż ktokolwiek mógł to zrozumieć i potrafiła wygrać z dręczącym pragnieniem śmierci.

***

Nie miał pojęcia, jak dojechał pod mieszkanie Laury i Anieli, ale na pewno złamał wszystkie możliwe przepisy drogowe. Wbiegł na górę i zapukał do drzwi.

– Laura?

Nic.

Zapukał jeszcze kilka razy, ale nikt mu nie otworzył. Nie zamierzał dłużej czekać. Przerażenie wykręcało mu wnętrzności, a adrenalina napędzała do działania. Myślał tylko o tym, że musiał dostać się do środka.

Kilka uderzeń później, udało mu się wyważyć drzwi.

Z mocno walącym w piersi sercem, przeszedł przez próg mieszkania. Poszedł dalej, aż zobaczył uchylone drzwi od łazienki.

– Laura? – spytał zduszonym głosem.

Wszedł do środka na miękkich nogach. W jego głowie szalało mnóstwo myśli, które zaraz się wyciszyły, gdy zobaczył siedzącą na kafelkach Laurę. Opierała się plecami o wannę, a w dłoni trzymała pustą buteleczkę po lekach.

Natychmiast do niej dopadł i złapał za ramiona.

– Co wzięłaś? – Potrząsnął nią. – Laura, co wzięłaś?!

– Mir?

Popatrzyła na niego, a jej twarz wykrzywiła się z bólu. Rozpłakała się, a dźwięk, który z siebie wydała, coś na kształt krzyku i jęku, przyprawił go o mdłości. Od razu wciągnął ją na swoje kolana, a jej ciałem wstrząsnęło cierpienie. Objęła go, kurczowo się trzymając, jakby inaczej miała się roztrzaskać. Głaskał ją po plecach, próbując ją uspokoić, szeptał do ucha kojące słowa, ale panika nadal podjeżdżała mu do gardła, kiedy patrzył na białą buteleczkę.

Odsunął od siebie płaczącą Laurę i odgarnął włosy z jej twarzy.

– Laura, skarbie...

– Nie wzięłam – wykrztusiła, kręcąc głową. – Przysięgam, że niczego nie wzięłam. Wyrzuciłam do kosza. – Zaszlochała, wbijając palce w pierś. – N-n-nie chciałam... Nie chciałam cię zostawiać. K-kocham cię.

Mir rozpadł się razem z nią.

Laura znowu się rozpłakała. Szlochała tak bardzo, że nie mogła złapać tchu, a Mir trzymał ją, otaczając ramionami, próbując przetrwać ten rozdzierający duszę ból, który ją trawił. Nie miał pojęcia, co się stało. Nie miał pojęcia, co doprowadziło ją do tego stanu, ale nie mógł tego znieść.

Serce łamało mu się z każdym niekontrolowanym szlochem, wnętrzności wykręcały się, gdy wpijała się w niego, drżąc i pragnąc być bliżej, a on nie mógł nic zrobić, tylko ją trzymać, otulać, próbować przejąć całe cierpienie.

– Co się stało? – szepnął, chcąc zrozumieć. Chcąc wiedzieć, jak jej ulżyć. – Skarbie, co się stało? Powiedz mi, proszę.

– Znalazł mnie – wyszlochała. – Potwór mnie znalazł.

Mir zesztywniał, a ona zmięła jego koszulkę w pięści i znów wydała z siebie pełen cierpienia krzyk. Płakała żałośnie, ledwo oddychając, prawie się dusząc. Ciało napinało jej się pod tym niemożliwym wysiłkiem i torturą, która raniła jej wnętrze.

Chyba też zaczął płakać. Nie uchronił ją przed potworem. Czuł, że ją zawiódł, a ta porażka będzie ciągnęła się za nimi przez resztę życia. Czuł, że ciemność znów zawitała w ich przyszłości.

Każda wylana przez Laurę łza pozostawiała w jego wnętrzu szeroką szramę. Bolało go jej cierpienie, bolał go deszcz na jej twarzy, bolało go to, że nie mógł jej pomóc.

Obejmowali się ciasno, nie pozostawiając między sobą żadnej przestrzeni i walczyli z bólem, z którym nigdy nie powinni.



A imię jej szeptał wiatrOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz