- Nie dotykaj jej - usłyszała nagle obcy głos.
Lily zamarła, widząc, że to Neetrit wypowiedział te słowa słowa. Fevi również znieruchomiał, wciąż trzymając dziewczynę za ramię. Zmarszczył brwi i spojrzał na barata z irytacją.
- Słucham? - warknął. - To ty chciałeś, żebym zdjął z niej klątwę. Więc nie wtrącaj się, jak staram się to zrobić.
Neetrit zrobił krok w jego stronę. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, ale w kocich oczach dało się dostrzec błysk gniewu.
- Powiedziałem, nie dotykaj jej. To moja własność - powtórzył lodowatym tonem, akcentując każde słowo.
Fevi w końcu puścił jej ramię. Od razu roztarła bolące miejsce.
- Twoja własność? - powtórzył z ironią. - Nie przeceniasz się trochę? Ona należy do naszego ojca.
Neetrit zrobił kolejny krok w jego stronę.
- Jest teraz pod moją opieką - odparł chłodno. - I dopóki tak jest, nie spadnie jej włos z głowy.
Fevi prychnął lekceważąco.
- Och, jakiż ty jesteś opiekuńczy - powiedział z przekąsem. - Nie sądziłem, że obchodzi cię los jakiejś marnej śmiertelniczki.
- To nie twój interes - warknął Neetrit. - Miałeś tylko pomóc zdjąć klątwę.
Wyminął Fevi'ego, potrącając go ramieniem i podszedł do łóżka. Rose objęła płaczącą i roztrzęsioną dziewczynę ramionami w zaborczym, ochronnym geście, przyciągając ją do siebie. Jednak Neetrit nie szarpnął jej ani nie wyciągnął gwałtownie z łóżka, używając brutalnej siły. Zamiast tego wyciągnął w jej stronę dłoń, w geście łagodnym, acz stanowczym i zdecydowanym. Tym prostym gestem dawał jej wybór – mogła przyjąć jego pomoc, lub odmówić. Wszystko zależało od niej.
Dziewczyna spojrzała w jego oczy, wzdrygnęła się mimowolnie, lecz nie potrafiła w nich nic odczytać. Były one nieprzeniknione, jak zamknięta księga. Przez chwilę wahała się, niepewna co zrobić. W końcu jednak, po dłuższej chwili niepewności, wyciągnęła w jego stronę drżącą dłoń i podała mu ją. Chwycił ją bardzo delikatnie, ledwo muskając jej skórę swoimi palcami. Następnie pociągnął dziewczynę łagodnie w swoją stronę, pomagając jej podnieść się i wyjść z łóżka.
Chwycił ją delikatnie za ramię i poprowadził na środek komnaty. Dziewczyna poczuła się nieswojo, gdy nagle otoczyło ją trzech obcych mężczyzn. Stanęli wokół niej. Rozejrzała się nerwowo, szukając wzrokiem przyjaciółki. Dostrzegła Rose, stojącą pod ścianą z boku komnaty. Wyglądała na przerażoną i zmartwioną. Zaciskała palce na materiale swojej zwiewnej sukienki, jakby ledwo powstrzymywała się od rzucenia Lily na ratunek.
- Nie bój się - usłyszała głos Neveli. - Chcemy ci tylko pomóc.
Dziewczyna spojrzała niepewnie na demona, który uśmiechnął się do niej ciepło. Jego postawa i słowa nieco ją uspokoiły, choć wciąż była niezmiernie zdenerwowana i przerażona całą sytuacją.
- No dobra, zaczynajmy - odezwał się niecierpliwym tonem Fevi. - Im szybciej to zrobimy, tym lepiej. Mam ważne plany na dzisiejszy dzień i naprawdę mi się spieszy.
- Tobie zawsze się spieszy - odparł rozbawiony Nevela.
- Przestańcie marudzić i róbcie to, po co tu jesteśmy - warknął stanowczo Neetrit.
To powiedziawszy, zamknął oczy w skupieniu. Reszta również je zamknęła, gotowa rozpocząć rytuał. Dziewczyna stała w środku, drżąc ze zdenerwowania i niepewności. Nie wiedziała, czego się spodziewać, ale miała nadzieję, że demony dotrzymają słowa i jej nie skrzywdzą.
YOU ARE READING
Syn Gniewu (18+ zakończona)
FantasyPierwszy tom. Lily myślała, że jej dotychczasowe życie na Ziemi jest trudne... Lecz gdy zostaje porwana do Krainy Gniewu rządzonej przez okrutnego Amona, przekonuje się czym jest prawdziwy koszmar. Jedyną nadzieją staje się dla niej tajemniczy Neetr...