Rozdział 31: Blizny na ciele i duszy

574 47 8
                                    

- Nie dotykaj jej - usłyszała nagle obcy głos.


Lily zamarła, widząc, że to Neetrit wypowiedział te słowa słowa. Fevi również znieruchomiał, wciąż trzymając dziewczynę za ramię. Zmarszczył brwi i spojrzał na barata z irytacją.

 - Słucham? - warknął. - To ty chciałeś, żebym zdjął z niej klątwę. Więc nie wtrącaj się, jak staram się to zrobić.

Neetrit zrobił krok w jego stronę. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, ale w kocich oczach dało się dostrzec błysk gniewu.

 - Powiedziałem, nie dotykaj jej. To moja własność - powtórzył lodowatym tonem, akcentując każde słowo.

Fevi w końcu puścił jej ramię. Od razu roztarła bolące miejsce.

 - Twoja własność? - powtórzył z ironią. - Nie przeceniasz się trochę? Ona należy do naszego ojca.

Neetrit zrobił kolejny krok w jego stronę.

 - Jest teraz pod moją opieką - odparł chłodno. - I dopóki tak jest, nie spadnie jej włos z głowy.

Fevi prychnął lekceważąco.

 - Och, jakiż ty jesteś opiekuńczy - powiedział z przekąsem. - Nie sądziłem, że obchodzi cię los jakiejś marnej śmiertelniczki.

 - To nie twój interes - warknął Neetrit. - Miałeś tylko pomóc zdjąć klątwę.

Wyminął Fevi'ego, potrącając go ramieniem i podszedł do łóżka. Rose objęła płaczącą i roztrzęsioną dziewczynę ramionami w zaborczym, ochronnym geście, przyciągając ją do siebie. Jednak Neetrit nie szarpnął jej ani nie wyciągnął gwałtownie z łóżka, używając brutalnej siły. Zamiast tego wyciągnął w jej stronę dłoń, w geście łagodnym, acz stanowczym i zdecydowanym. Tym prostym gestem dawał jej wybór – mogła przyjąć jego pomoc, lub odmówić. Wszystko zależało od niej.

Dziewczyna spojrzała w jego oczy, wzdrygnęła się mimowolnie, lecz nie potrafiła w nich nic odczytać. Były one nieprzeniknione, jak zamknięta księga. Przez chwilę wahała się, niepewna co zrobić. W końcu jednak, po dłuższej chwili niepewności, wyciągnęła w jego stronę drżącą dłoń i podała mu ją. Chwycił ją bardzo delikatnie, ledwo muskając jej skórę swoimi palcami. Następnie pociągnął dziewczynę łagodnie w swoją stronę, pomagając jej podnieść się i wyjść z łóżka.

Chwycił ją delikatnie za ramię i poprowadził na środek komnaty. Dziewczyna poczuła się nieswojo, gdy nagle otoczyło ją trzech obcych mężczyzn. Stanęli wokół niej. Rozejrzała się nerwowo, szukając wzrokiem przyjaciółki. Dostrzegła Rose, stojącą pod ścianą z boku komnaty. Wyglądała na przerażoną i zmartwioną. Zaciskała palce na materiale swojej zwiewnej sukienki, jakby ledwo powstrzymywała się od rzucenia Lily na ratunek.

 - Nie bój się - usłyszała głos Neveli. - Chcemy ci tylko pomóc.

Dziewczyna spojrzała niepewnie na demona, który uśmiechnął się do niej ciepło. Jego postawa i słowa nieco ją uspokoiły, choć wciąż była niezmiernie zdenerwowana i przerażona całą sytuacją.

 - No dobra, zaczynajmy - odezwał się niecierpliwym tonem Fevi. - Im szybciej to zrobimy, tym lepiej. Mam ważne plany na dzisiejszy dzień i naprawdę mi się spieszy.

 - Tobie zawsze się spieszy - odparł rozbawiony Nevela.

 - Przestańcie marudzić i róbcie to, po co tu jesteśmy - warknął stanowczo Neetrit.

To powiedziawszy, zamknął oczy w skupieniu. Reszta również je zamknęła, gotowa rozpocząć rytuał. Dziewczyna stała w środku, drżąc ze zdenerwowania i niepewności. Nie wiedziała, czego się spodziewać, ale miała nadzieję, że demony dotrzymają słowa i jej nie skrzywdzą.

Syn Gniewu (18+ zakończona)Where stories live. Discover now