Canelle...

788 39 43
                                    

H.W.

Poniedziałek. Dzień w którym trzeba wstać i się ogarnąć. I znowu przejść tą samą leśną dróżką w której spotkałam... Nieważne. Muszę się skupić na szkole.
Na przyjaciółce, samorządzie i nauce.
Zaczynamy ten dzień.

***

Po ogarnięciu się wyszłam z domu i ruszyłam wolno do szkoły, mając nadzieję, że go nie spotkam. Nie chcę mieć z nim żadnego doczynienia. Wkroczyłam wolno na leśną dróżką. Słyszałam powiew wiatru. Miałam na sobie tylko top, na nim sweter i do tego długie rozszerzane jeansy. Poczułam na sobie spojrzenie. To on. Coraz bardziej speszona przyspieszyłam i szłam nie odwracając się.

Po chwili jednak myślałam, że zejdę na zawał gdy zostałam szarpnięta i przyciśnięta do jakiegoś drzewa. Ujrzałam te gorzko czekoladowe oczy. Scarface. Zatrzęsłam się i patrzyłam na niego przerażonymi oczami. Mężczyzna wyjął z pasa spodni nóż. Myślałam, że zaraz padnę. Pociemniało mi przed oczami. T-to koniec? Przycisnął ostrze do mojej szyi. Jeden ruch, a będzie po mnie.
Zacisnęłam oczy ale po chwili je otworzyłam. Jeden ruch.

- Cannelle... -Wymruczał swoim chłodnym głosem. Co to wogóle znaczyło?- Tu es à moi. Seulement mon.

Że co? Po jakiemu on mówił? Znałam język Angielski, Hiszpański, Grecki i Włoski. Miałam wielką nadzieję, że nie zrozumie tego co powiedziałam bo chyba by się trochę wkurzył...

Aléjate de mí, ¿no tienes nada que hacer -Warknęłam głośno.- Vete a la mierda, pervertido!

Powiedziałam do mordercy, że ma spierdalać... Mężczyzna zrobił znaczącą minę. Błagam, żeby on tego tylko nie zrozumiał. Igrałam z grzesznikiem. Wzięłam głęboki wdech i mocno sunęłam głowę do przodu jakbym sama chciała rozciąć sobie gardło. Scarface odsunął nóż w ostatniej chwili.

Chwila, co? Dlaczego on to zrobił? Dlaczego nie dał mi się samej zabić? Dlaczego ja to chciałam zrobić?

Zrobiło mi się słabo, osunęłam się z drzewa, a przed oczami zobaczyłam czerń.

***

Ocknęłam się chyba kilkanaście minut później, a byłam w totalnie innym miejscu. Ale ja tylko zasłabłam, prawda?

Na początku nic do mnie nie docierało. Gdzie ja byłam? Rozejrzałam się. Jakiś opuszczony budynek? Chciałam się podnieść ale nie mogłam. Co do cholery się działo? Szarpnęłam się ale nic z tego. Chciałam coś powiedzieć ale miałam związane usta.
Byłam cała związana.
On mnie związał.

Walczyłam z tymi sznurkami chyba dobre kilka minut ale nic z tego. Co ja mam teraz zrobić? Nie mam dostępu do niczego. Gdzie on jest?

Zamknęłam oczy dosłownie przed chwilą, a przede mną pojawiła się postać. Ja pieprzę.

- Canelle, co ty do cholery wyprawiasz -Warknął chłodnym głosem. Mężczyzna mnie związał, a ja co miałam robić? Siedzieć bezczynnie. Chłopie... Byłam związana! To nie normalne.- Uspokój się, czy ja coś ci robię?

Chciałam coś powiedzieć ale przecież nie mogłam więc zaczęłam potrząsać głową.
Scarface podszedł do mnie jak gdyby niby nic i zsunął mi z ust jakąś opaskę z liną? Cokolwiek to było nie ważne.
Wzięłam głęboki wdech i spojrzałam na niego przerażonymi oczami.

Love is Brutal Where stories live. Discover now