Okno

700 33 20
                                    

B.L.

Starałem się być cicho... gdy wchodziłem przez jej okno. Chciałem ją zobaczyć, chciałem z nią porozmawiać. Bo to nie mogło długo czekać.

Wstrzymałem oddech gdy przekręciła się na drugi bok. Usiadłem na parapecie. Minęło pięć minut, a ona zaczęła się rozbudzać.

Było ciemno więc widziała tylko mój cień. Otworzyła szeroko oczy i nie minęła nawet sekunda, a zaczęła drzeć się na całe gardło.

Zerwałem się z miejsca, podbiegłem do niej i zasłoniłem jej usta dłonią.

Próbowała coś powiedzieć ale przez nie nie była w stanie.

- Hazel, cicho -Wrzasnąłem.- To ja

Dziewczyna się trochę uspokoiła ale nadal wyglądała na śmiertelnie przerażoną. Przecież nic bym jej nie zrobił. Ale też się nie dziwię, miałem na sobie kominiarkę. Klasycznie że się bała.

Wolno zabrałem dłoń z jej ust.

- Kto? -Wyszeptała cichutko. Nie wiedziała kim jestem?

Przełknąłem ślinę i wolno zsunąłem kominiarkę. Gdy zobaczyła moją twarz, przysięgam że jej oczy zabłysły.

- Co ty tu robisz!? -Wrzasnęła głośno. Głośniej niż powinna.- Dlaczego jesteś w moim domu!?!

Japierdole. Szybkie myślenie.

- Przyszłem cię odwiedzić, Cannelle. -Przybliżyłem się do jej twarzy i szepnąłem przy jej uchu.

Widziałem jak jej ciało pokryła gęsią skórka. A jednak. Bała się.

Spojrzała w stronę okna, a potem spowrotem na mnie.

- Jest chyba jebana 2 rano!! -Wrzasnęła.- Wyjdź! Obudziłeś mnie!

Hm... Pomyślmy.

- No i? -Parsknąłem.

- Chcę spać -Położyła się na plecach.

- To śpij.

- Nie. Wyjdź z mojego pokoju, nie jesteś moim chłopakiem aby.. włazić mi do pokoju przez okno!

Przełknąłem ślinę i parsknąłem cicho. Wyglądała na idealną. Nie widziała tego?

- Całowaliśmy się -Wymruczałem cicho. Pierwszy raz czułem się aż tak niekomfortowo.

- Em.. I? To był przypadek.

Mhm.

- Przypadek? Sama się pierwsza ze mną przelizałaś. -Prychnąłem.

Poróżowiała na twarzy. Uroczo.

- To był czysty przypadek!! -Zerwała się z łóżka i ustała przede mną. Była o głowę niższa. Chciała mnie przestraszy czy co?- Byłam pijana! Nie chciałam tego robić. To. Był. Czysty. P-r-z-y-p-a-d-e-k.

Ta, bo napewno uwierzę.

- A kilka dni temu? Sama oddałaś pocałunek. -Zrobiłem krok do przodu. Nie drgnęła.- Boisz się mnie?

- Nie. -Odpowiedziała na co zrobiłem kolejny krok do przodu, dzieliło nas kilka centymetrów. Wpatrywałem się w jej piwne oczy. Były takie piękne.

Oblizała usta, a kącik moich ust zadrżał. Pamiętam dotyk jej ust. Miękkie, ciepłe...

Teraz to ona zrobiła kolejny krok do przodu. Kilkanaście milimetrów. Spojrzałem głęboko w jej oczy, niemal świeciły pragnieniem. Co jest?

Hazel niemal się na mnie rzuciła. Przylgnęła do mnie i złączyła nasze usta w pocałunku.
Kurwa...

Nie zapanuję nad swoim ciałem. Bez przemyślenia wziąłem ją na ręce i oddałem pocałunek. Oplotła mnie nogami w pasie, a ręce zaplotła za moim karkiem.

- Haz-.. -Nie dała mi nawet dokończyć.

- Zamknij się, idioto. -Wywarczała i naparła na mnie.

Przełknąłem ślinę. Coś mnie zatrzymuję. Nie mogę. Oderwałem od niej usta. Czemu to zrobiłem!? Przecież sam tego chciałem.

Myślałem, że zgłupiałem gdy z jej ust padło kilka słów piosenki, moja miną musiała wyglądać teraz dla niej jak jakaś komedia.

- I know I'm young, but my mind is well beyond my years. -Zaśpiewała i uśmiechnęła się.

Co kurwa? Odbiło jej czy co? Czy ona... Co!? Myśli, że nie znam angielskiego? To się grubo myli.

Zaśmiałem się i ją puściłem ale dziewczyna nadal szczelnie obejmowała mnie nogami w pasie.

- Cannelle, puść mnie. -Wymruczałem na co Hazel potrząsnęła przecząco głową.

- Co ci jest? Puść mnie. -Powtórzyłem.

- Nico.

- Hazel... Muszę iść. -Wymruczałem i odczepiłem ją od siebie

- Ejjj!!

- Nie wiem co ci się stało, ale wcześniej nie byłaś taka chętna.

Parsknęła na moje słowa, a wyraz jej twarzy złagodniał.

- Mhm

Przełknąłem ślinę, a wiązanka słów sama wyleciała z moich ust.

- Wyjdziemy gdzieś jutro?

Zacisnąłem usta i sam nie dowierzałem co powiedziałem. Boże...

- Tak -Uśmiechnęła się i kiwnęła głową.

Oo... Okej łatwo poszło. Uśmiechnąłem się i odrazu podeszłem do okna aby stąd wypieprzyć.

Złapałem za futrynę okna i usiadłem na nim okrakiem. Spojrzałem ostatni raz na nią i powiedziałem:

- Zostawiaj otwarte okna na wszelki!

Dziewczyna mnie obserwowała dopóki nie zniknąłem z jej punktu widzenia.

Odetchnąłem i zeszłem po werandzie. Boże co ja robię...

Złamie jej przecież serce...







Love is Brutal Where stories live. Discover now