Przyjaźń?

654 26 18
                                    

H.W.

Obudziłam się w czyimś łóżku. Nie, to nie było moje łóżko. Do mojego nozdrza dotarł zapach wody kolońskiej. Męskie łóżko.

Co ja tu robię? Co się wczoraj działo? Otworzyłam oczy i energicznie wstałam z łóżka. I wtedy go ujrzałam. Siedział, a raczej spał w fotelu naprzeciw mnie. Co ja tu robię do cholery? Gdzie ja jestem.

Muszę się z tąd zmyć, jak najszybciej. Wstałam w łóżka i pomacałam kieszenie.

- Gdzie. Mój. Telefon. -Wymruczałam każde słowo pojedynczo.

Niemal wybiegłam z pokoju. Muszę znaleźć mój telefon i się z tąd ulotnić. Sama nie wiem gdzie co jest więc szansa, że go znajdę jest mała.

Zbiegłem schodami na dół. Znajdowałam się w mieszkaniu. Ładnym mieszkaniu. Ściany podchodziły pod kolor czarno-siwy, a na nich wisiały obrazy z gitarami i ogólnie nutami.

Naprawdę przytulnie trzeba przyznać. Poszłam przed siebie, a moim oczom ukazała się kuchnia. Ładnie, ładnie.

Kiedy już miałam przejść dalej usłyszałam za sobą huk zamykania drzwi i szybkie zbieganie. Odwróciłam się nagle, a przede mną ustał Scarface. Wyglądał na wściekłego, a jednak zarazem przerażonego.

- Hazel. Co ty robisz? -Spojrzał na mnie tym swoim chłodnym wzrokiem.- Czyżbyś zbyt przesadziła na imprezce?

Co? Ja chyba nie piłam tak dużo... Z góry niczego nie pamiętam.

- Em... Nie? -Odrazu zaprzeczyłam.

- Ta? A jeśli ci powiem, że się ze mną przelizałaś? -Uśmiechnął się ironicznie, a ja otworzyłam ze zdziwienia usta.- Zdziwiona, tak? Gdybym cię nie zatrzymał to prawdopodobnie skończyłabyś ze mną w łóżku albo nawet na oczach całego klubu.

Zaniemówiłam. Czy ja całowałam się z Scarface'm? Co prawda nie pamiętam nic ale czy byłabym aż taka nie rozsądna? Mężczyzna prychnął kpiarsko. Przeniosłam na niego swój morderczy wzrok.

- Nie wiedziałem, Cannelle, że jesteś taka chętna. Możemy to powtórzyć ale jak obydwoje będziemy trzeźwi -Uśmiechał się i patrzył na mnie.

Chłopak zmniejszył dystans między nami.

- Bała byś się gdybym cię teraz dotknął? -Zrobił krok w przód.

- Nie podchodź.

- Bo? Wczoraj sama się na mnie rzuciłaś. -Nie wierzę, teraz będzie to wykorzystywać przeciwko mi?

Złapał szybko dłonią moje nadgarstki i przyciągnął je do ściany nad moją głową uniemożliwiając mi ucieczkę.
Jak tak pomyśleć przez moment zrobiło się romantycznie.

- Co mi teraz zrobisz? Jesteś sama, zamknięta z mordercą w domu. -Jego głos z łagodnego stał się nagle wściekły i lodowaty.- Mogę cię nawet zerżnąć tu w tym momencie, kiedy chcę. Ale tego nie zrobię! Wiesz dlaczego?

Energicznie pokręciłam przecząco głową. Na ciele miałam gęsią skórkę. Znajdował się tak blisko, że jeden ruch a stykałabym się z jego torsem.

- Bo jesteś inna! Nie jestem w stanie nic ci zrobić do cholery! Coś mnie odciąga, nie panuje nad tym -Przycisnął moje nadgarstki jeszcze bardziej na co cicho syknęłam z bólu.

Popatrzyła na mnie i odrazu się odsunął. Czyli mnie zamknął. Nawet jeśli to bym nie uciekła. Co mam teraz zrobić? Nie mam telefonu, nie mam niczego przy sobie.

Byłam bliska rozpłakaniu się. Popatrzyłam na niego wolno. On nic mi nie zrobi. Nie jest w stanie mnie skrzywdzić.

- Ja... Nie chcę żebyś się mnie bała, nie chcę abyś przede mną uciekała. Potrzebuję się, Cannelle.

Czy powinnam trzymać się go na dystans? Tak. Czy zamierzałam to zrobić? Absolutnie nie. Czy powinnam mu powiedzieć, że ma się odczepić i nie mam zamiaru spędzać z nim czasu? Dokładnie. Czy tak zrobiłam? Nie. Wzięłam oddech i cicho wysapałam:

- M-Możemy się zaprzyjaźnić?

Czy byłam jakaś chora psychicznie aby pytać mordercę o przyjaźń? Na to wychodziło. Nie wiem co mną kierowało.

Chłopakowi zabłysły oczy i lekko się uśmiechnął.

- Tak -Kiwnął głową i podrapał się po karku.

Właśnie zrobiłam najgorszą rzecz w moim życiu. Zaprzyjaźniłam się z mordercą, nie znając jego historii.

Love is Brutal Where stories live. Discover now