Co ty rob... Hazel!

700 30 11
                                    

B.L.

Kilka dni później, po tym spotkaniu czułem się o niebo lepiej. Ta dziewczyna mnie ratuje. Wiem może to głupie bo jej nie znam ale tak czuję.

Nie jestem aż tak niebezpieczny jak mówią inni. Nie zabijam kogo chcę, a tylko tego kogo muszę. Może kiedyś było inaczej i atakowałem tych którzy stawali mi na drodze ale teraz tak nie jest. To wszystko przez dziewczynę o Brązowo-blond włosach. Przez nią dowiedziałem się, że ludzie nie zasługują na śmierć. No może niektórzy ale nie wszyscy.
A ja 2 lata temu byłem maszyną do zabijania.

***

Miałem obsesyjne myślenie. W takich chwilach pomagała tylko jedna rzecz: Alkochol. Przestałem brać narkotyki 3 lata temu czyli kiedy miałem 17 lat. Może i byłem za młody ale czasu nie cofnę.

Poszłem do losowego popularnego klubu w którym nie ma zasad. Tylko picie, muzyka, dragi i tańce. Kiedy przekroczyłem próg budynku, odrazu zakręciło mi w nosie zmieszany zapach alkoholu i wymiocin. Ochyda. Poszłem do loży VIP-ów i zająłem miejsce.

Rozejrzałem się, a moje oczy odrazu zatrzymały się na znanej mi dziewczynie. Hazel Wilson. Co ona tu robi? Przecież to małolata. Kto ją tu wogóle wpuścił? A no fakt, przecież tu nie ma zasad. Obserwowałem dziewczynę, śpiewała karaoke. Prychnąłem, była pijana.

Zaczęła się kolejna piosenka więc przysłuchałem się żeby dowiedzieć się co śpiewa i po chwili usłyszałem:

- Summertime, and the livin's easy. Bradley's on the microphone with Ras MG. All the people in the dance will agree. -Zaśpiewała głośno.- That we're well-qualified to represent the L.B.C. Me, me and Louie, we gonna run to the party. And dance to the rhythm, it gets harder.

Poznałem tą piosenkę od pierwszych słów. Doin' time Lany Del Rey. Nie przepadam za tą piosenką ale jej głos brzmiał pięknie.

- Me and my girl, we got this relationship. I love her so bad, but she treats me like shit. On lockdown, like a penitentiary. -Ciekawe ile wypiła, ledwo co dało się ją zrozumieć.- She spreads her lovin' all over. And when she gets home, there's none left for me.

To brzmiało naprawdę ładnie.

- Summertime, and the livin's easy.
Bradley's on the microphone with Ras MG.
All the people in the dance will agree. That we're well-qualified to represent the L.B.C.
Me, me and Louie, we gonna run to the party. And dance to the rhythm, it gets harder.

Śpiewała, a mój kącik ust drgnął lekko do góry. Nie panowałem nad tym.

- Harder, yeah, harder, yeah! Oh, take this veil from off my eyes. My burning sun will, some day, rise. -Przechodziła wzrokiem po osobach, a ja tylko czekałem aż mnie dojrzy.- So, what am I gonna be doin' for a while? Said, I'm gonna play with myself.
Show them, now, we've come off the shelf.

O dziwo mnie nie zobaczyła. Mhm, załatwimy to inaczej.

- Summertime, and the livin's easy. Bradley's on the microphone with Ras MG.
All the people in the dance will agree. That we're well-qualified to represent the L.B.C.
Me, me and Louie, we gonna run to the party and dance to the rhythm, it gets harder! Harder, yeah, harder, yeah...

Wstałem i wolnym krokiem podeszłem do niej.

- Evil, I've come to tell you that she's evil, most definitely! Evil, ornery, scandalous and evil, most definitely!
The tension, it's getting hotter. I'd like to hold her head underwater. Summertime. Ah, ah, ah.

Spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się szeroko i nie przejęła się tym. Co? Czy naprawdę się tak upiła żeby mnie nie poznać?

- Summertime, and the livin's easy. Bradley's on the microphone with Ras MG. All the people in the dance will agree. That we're well-qualified to represent the L.B.C. Me, me and Louie, we gonna run to the party. And dance to the rhythm, it gets harder...

Dziewczyna się ukłoniła, a pół publiczności zaczęła klaskać. Zeszła, a ja odrazu ruszyłem do niej.

Wreszcie do niej podeszłem, położyłem palce na jej brodzie i uniosłem ją oby spojrzała na mnie.

- Cannelle, co ty wyprawiasz? -Wywarczałem przez zaciśnięte zęby i patrzyłem na nią chłodnym wzrokiem.

Dziewczyna w odpowiedzi się zaśmiała. Ta, nie rozpoznawała mnie. Musiała się mocno schlać. Aż się dziwiłem, że ona jeszcze jakoś funkcjonuje.

- Hazel! Co z tobą? Ile wypiłaś?

Prychnęła i założyła mi ręce na szyi. Patrzyłem na to z niedowierzaniem. Po chwili przymknęła oczy i przysunęła do mnie twarz.

- Co ty rob... Hazel!.. -Nie zdążyłem dokończyć bo dziewczyna wbiła we mnie swoje usta.

Smakowały alkoholem pomieszanym z wiśniową pomadką. Nie wytrzymałem. Po kilku sekundach oddałem pocałunek i przymknąłem oczy. Powinienem to przerwać. Tylko, że nie umiałem. Pragnąłem tego. Dziewczyna nawet nie będzie tego pamiętać.

Mruknąłem, położyłem dłonie na jej talii i przyciągnąłem ją jeszcze bardziej do siebie. Pogłębiłem pocałunek. Czy ona naprawdę przelizywała się z losowymi kolesiami skoro nie poznała kim jestem?

Wziąłem głęboki wdech, zacisnąłem ręce na jej talii i jednym ruchem się od niej odsunąłem. Spojrzała na mnie błagalnym spojrzeniem. Chyba żarty. Przyszłem na alkohol, a dostałem mokry pocałunek z dziewczyną. Genialnie.

Musiałem coś z nią zrobić. Nie była moja, ale nie będę patrzył na to jak liże się z innymi facetami. Bez wachania wziąłem ją za biodra i przełożyłem jak ręcznik plażowy.

No to chyba odpuszczę dzisiaj picie. Ruszyłem do wyjścia, a dziewczyna cicho chichotała.
Zabiorę ją do siebie, a rano zdążę odstawić do domu. Proste.

***

Mijała własnie 3 rano, a ja patrzyłem na śpiąca dziewczynę, siedząc naprzeciwko niej. Wyglądała tak... Uh, nie ważne. Pójdę się zdrzemnąć na godzinę i zaraz ją odwiozę dopóki śpi. Przymknąłem oczy.

***

Rozbudziłem się gdy słońce zraziło mi oczy i odrazu wstałem na równe nogu. Która godzina? Popatrzyłem w stronę łóżka gdzie powinna spać dziewczyna. Cholera. Zniknęła.

Love is Brutal Where stories live. Discover now