Pełnia

386 28 24
                                    

H.W.

Weszłam za chłopakiem do domu i zamknęłam drzwi. Spojrzałam na niego przelotnie ale po chwili wróciłam do niego wzrokiem. Co jest?

ON ZACZĄŁ SIĘ ROZBIERAĆ!?

- Ej, nie, nie, nie! -Pisnęłam i zakryłam sobie oczy.- Przestań! Co ty robisz!?

- Co, co? Idę spać

- Nago?

- To mój dom. Mogę w nim robić co chcę. A skoro mogę robić co chce... -Podszedł bliżej mnie.

Spojrzałam na niego kątem oka i przeskanowała wzrokiem. Wow... On wyglądał jak.. Urzeźbione cudo.
Otworzyłam usta w szoku.

- Ślinisz się -Prychnął ze śmiechem.

Poczułam jak moje policzki zapłonęły. Znowu.

- I do tego rumieńce. Słodko. -Zaśmiał się.

- Przestań! -Pisnęłam słodkim głosem.

Chłopak podszedł jeszcze bliżej, przez co dzieliły nas od siebie milimetry. Poczułam woń alkoholu i wody kolońskiej.

Scarface położył dłonie na mojej talii.
To było dziwne uczucie, jednak podobało mi się to. Nie zaprzeczałam.

Chłopak uśmiechnął się cwano. I zjechał dłońmi niżej.

- Może jed.. -Przerwałam mu.

- Nie wiem czy to odpowiednie... W sensie to co robisz. -Dodałam szybko.

- W jakim sensie, Canelle? Hm?

- Dotykasz mnie. -Wymruczałam pod nosem.

- Nie podoba ci się to?

Spojrzałam na niego i przełknęłam cicho ślinę. Nie odpowiedziałam.

Chłopak uśmiechnął się cwano. Uniosłam głowę aby spojrzeć na niego. Jakim cudem moje 164 cm może być takie niskie? Typ może mieć z 2 metry wzrostu.

Scarface zniżył głowę bliżej mojego wzrostu i spojrzał mi w oczy.

Pierwszy raz w życiu widziałam tak piękny kolor oczu. Przyjrzałam się jego twarzy i zwróciłam uwagę na jego przeciętą brew, a na skroni ślad od rany. Jednak nic nie powiedziałam. Dziwne.

Wróciłam wzrokiem na jego oczy.

- Boisz się -Wyszeptał cicho.- Mnie.

Odrazu zaprzeczyłam przeczącym potrząśnięciem głową.

-Tu es tellement belle, Cannelle. Je te veux mais je ne peux pas.

Co? Zauważyłam też, że chłopak nie mógł być ze Stanów Zjednoczonych. Miał inną urodę i delikatnie w jego głosie było słychać akcent.

- Hm?

Prychnął cicho pod nosem. Gdy był pijany był bardziej ... podniecający.

- Oh, Hazel. Ja ci tego nie powiem. Musisz nauczyć się Francese, non te lo dirò.

Kolejny język..? Ten akcent to włoski. Szybkie tłumaczenie hm... ,,Francese, non te lo dirò" to będzie.. ,,Francuski, nie powiem ci tego".

Chłopak przybliżył twarz do mojej. Co jest?

- Tu es à moi, seulement à moi, personne ne peut te toucher à part moi Cannelle.

Przysięgam że mnie już zirytował. Czy on nie może mówić tak abym zrozumiała. Chyba zacznę uczyć się francuskiego.

Scarface spojrzał na moje usta. O nie..

Przybliżył się do mnie jeszcze bardziej. Pomodliłam się w duchu, złapałam go za ramiona i mocno odetchnęłam od siebie.

Chłopak spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Co ja zrobiłam.

- Ja.. Cannelle, nie chciałem cię spłoszyć. Przepraszam.

Opuściłam wzrok i przełknęłam cicho ślinę.

Scarface podszedł do mnie, wziął mnie za rękę i pociągnął za sobą do wyjścia.

- Już wychodzę nie musisz mnie ciągnąć. -Wymruczałam cicho.

- Cii...

Wyszliśmy na dwór zostawiając otwarte drzwi, a on skierował się do garażu. Po co?

- Scarface.. ja nie powinnam..

Nic nie odpowiedział tylko wciągnął mnie do garażu. Nie chcę umierać.

- Nie wystrasz się.

Pierwsze co zobaczyłam to czarny motor. Otworzyłam usta w szoku gdy chłopak pociągnął mnie w jego stronę.

- Co ty robisz? -Zapytałam go cicho.

- Jedziemy.

- Ale... Ty jesteś pijany. Nie jadę.. i ty też.

- Jedziemy. -Powtórzył chłodnym tonem przez co cała się spięłam.

Sięgnął po kask i założył go mi, wsiadł na motor.

- Wsiadaj, już.

Przełknęłam cicho ślinę i posłusznie wsiadłam na motor. Miał rację, bałam się go. 

Chłopak sprawnie odpalił motor.

- Złap się mnie. -Powiedział cicho.

- Nie.

- Cannelle. -Niemal wywarczał przez zaciśnięte zęby.

Znów posłusznie go objęłam i modliłam się w duchu żeby nic się nie stało.

Scarface wyjechał z garażu i gdy przyśpieszył to już myślałam że się posram. Japierdole.

Chłopak jechał prosto mijając auta z jakieś kurwa 200 km/h.

Nie byłam w stanie nic powiedzieć.
Siedziałam grzecznie i mocno trzymałam go.

***

Po około pół godzinie piekła dojechaliśmy na most. Chyba mnie nie podtopi, prawda?

Scarface zsiadł z motoru i podał mi dłoń. Wolno ją przyjęłam i zdjęłam z siebie kask. Przechodziłam wewnętrzny zawał.

Chłopak podprowadził mnie do mostu i oparł się o barierki. Wskazał głową na niebo.

Spojrzałam na niebo i ujrzałam księżyc w pełni. Przysięgam, że moje oczy zabłysły. Księżyc wyglądał tak nieziemsko.. wow...

To dlatego mnie tu przywiózł. Poczułam jak kładzie dłonie na mojej talii i obraca mnie do siebie. Spojrzałam na niego.

- Cannelle, Vous êtes unique. Tu as des lèvres si... parfaites. Tu est parfait. Je te surveille depuis trois ans, si je ne me trompe pas, tu es merveilleux. Bizarrement, je ne peux pas rester loin de toi. Je pense que je t'aime... -Prychnął do siebie.-De toute façon, vous ne comprenez pas ce que je dis.

Nic nie rozumiałam ale widziałam, że chłopak się stresuję.

Scarface przełożył dłonie na moje policzki, przybliżył do mnie twarz.

- Blake, Blake Larson -Wyszeptał ledwo słyszalnie i zrobił to czego się spodziewałam. Wbił się w moje usta i zamknął oczy.

Nie wiem czemu ale odwzajemniłam pocałunek i objęłam go.

Całowałam się z cholernym Scarface'em przy pełni na moście, a raczej teraz ... Blake'em Lawsonem.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 24 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Love is Brutal Where stories live. Discover now