Mamy...

365 26 4
                                    

-Lilith...

Spojżałam w stronę Hailie która wypowiedziała moje imię.

Szybko udałam się w stronę toalety. Gdy weszłam do małej białej łazienki z kiblem I umywalką zrobiłam co miałam zrobić.

Umyłam ręce i wyszłam z toalety. Pośpiesznym krokiem udałam się na swoje miejsce i usiadłam zakładając słuchawki na uszy. Potrafiłam nawet dobrze szkicować więc wyjełam z plecaka który położyłam na siedzenie obok. Wyjełam też ołówek, taki własnoręcznie za tęperowany. Mam taką rękawiczki którą przerobiłam by nie pobrudzić rąk.

Po 3 godzinach skończyłam

Po 3 godzinach skończyłam

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Tak wyglądał mój szkic.

Spojrzałam na zegarek w telefonie. 3:01. W Pensylwanii mieliśmy być około 13:00...

Chciałam zasnąć ale nie mogłam. Było mi nie wygodnie. Poszłam do Shane który siędział sam bo Hailie i Dylan spali razem a Tony gdzie indziej. Usiadłam obok Shane i wtuliłam się w jego ramię.

Cholernie brakuje mi Adiego. Kiedyś było lepiej mogłam się z nim spotykać cały czas i nawet czasmi na noc zostać. Teraz jestem ciekawa kiedy powiedzą... dobra jeszcze nie mogę tego zdradzić.

Po chwili usnęłam.

Pov: Shane.

Gdy się obudziłem zobaczyłem Lil wtulającą się w moje ramię. Spała, ale tak straszę słodko jak pianka albo biała czekolada.

Poprawiłem się tak by Lil leżała na moim torsie. Nie chciałem jej budzić więc wziąłem słuchawki I telefon.

Pov: Lilith.

Sen

- CO JA CI TAKIEGO ZROBIŁAM, ŻE JAK NIE MA BABCI TO OPIEPSZASZ MNIE JAK DOSTANE CZWÓRKE!!!- Wrzasnełam.

-PO PIERWSZE TO NIE KRZYCZ NA MNIE TY MAŁA SMARKULO! PO DRUGIE PATRZ NA HAILIE. ONA MA SAME PIĄTKI.- Warknęła.

Znowu to samo... znowu porównuje mnie do Hailie...
Stanęłam jak wryta w ziemię, nie wieżąc że znowu nas do siebie porównuje.

-Może dlatego że Hailie jest 2 lata ode mnie młotsza?- Wysyczałam patrząc jej prosto w oczy...

-NIE PYSKÓJ! ODDAWAJ MI SWOJE SKRZYPCE I TELEFON! MASZ SZLABAN AŻ DO ODWOŁANIA!-krzyczała dalej moją matka...

-Niby dlaczego?!- Prychnęłam.

-Bo jestem twoją matką!- warknęła.

Odwruciłam się i skierowałam w stronę schodów. Poczułam jak pojedyncza łza spływa mi po policzku...

-Nie... Ja nie mam Mamy...- Wyszeptałam przystając chwilę na schodach.- Wyżekłaś się mnie. Nie pamiętasz.- Dodałam i odwruciłam się w jej stronę.- NIE PAMIĘTASZ JAK ODDAŁAŚ MNIE OJCU ALKOCHOLIKOWI! Nie pamiętasz?- wykrzyczałam. Poczułam jak łzy lecą mi strumieniami po policzkach...

***

Obudziłam się jednocześnie zrywając się do siadu czując bul w miejscu blizny. Złapałam się za rękę gdzie była blizną i zamknęłam oczy.

-Lilith... Wszystko dobrze?- Zapytał Shane...

Kurwa, Shane!!!

-Tak wszystko dobrze...- Wyszeptałam.

Puściłam rękę kiedy blizną przestała boleć. Chciałam wstać jednak Shane złapał mnie za nadgarstek. Moje ciało same się wzdrygnęło. Spojżałam na Shanea który patrzył na mnie pytająco. Szybkim krokiem udałam się swoje miejsce.

Rodzina Monet (Siostry czy wrogowie) Where stories live. Discover now