okres

234 19 9
                                    

Naprawdę nie wiedziałem co mam robić. Postanowiłem że zadzwonię do Adriena. Mam nadzieję że odbieże, mimo że jest na delegacji.

-Halo?- Zapytał.

Tak kurwa odebrał!

-Cześć Adrienie. To ja Shane Monet. Mam problem Lil, dostała okresu...- Powiedziałem lekko zmieszany.

-O ja pierdole.... UCIEKAJ ZANIM CIE ZABIJE ALBO ŻUCI PATELNIĄ, ALBO CO GORSZA... MASZ CZAS PUKI NIE JEST GŁODNA!- Krzykną zpanikowny.

-Już jest głodna i się do mnie przytula...- Odpowiedziałem

-Święta matko... chroń duszę tego nieszczęśnika... jaką będziesz chciał trumnę?- Zapytał.

Rozłączyłem się i Spojrzałem na Lilith.

-A co chcesz zjeść?- Zapytałem.

-NIE WIEM!- Krzyknęła.

Okej...

-Vincent Idź po Hailie...- Mruknąem. -Zanim nas zabije...- Powiedziałem cichutko.

Po chwili przyszła Hailie. Spojrzała na Lil i przełknęła pod nosem.

-Dylan biegnij po wszystkie słodycze jakie macie! Will Biegnij to leki przeciw bólowe! Vincent ty biegnij po Coca-Cole! A ty Shane uspokuj Lil. A ja idę się schować zanim mnie zabije… - Rozkazywała wszystkim.

Czekaj co?! Ona sama idzie się schować? FACK!!! PRZEKLINAM CIĘ HAILIE!

-Jestem głodna!!!- Krzyknęła wściekłe i rozpaczliwie Lil. -I brzuch mnie boli...- Dodała.

Podniosłem ją i w stylu panny młodej posadziłem przy stole w jadalni. Po kilku chwilach zjawił się Will który przyniósł tabletki na brzuch.

Gdy Lil już zjadła zrobiła się mniej marudna. Ale na tyle by nas nie zabiła.

Prześliśmy do salonu włączyć jakiś film.
W połowie Lil postanowiła że jej się nudzi i idzie coś ugotować.

Teraz siedzę schowany w szafie. Bo Dylan wkużył Lil i teraz chce nas wszystkich zabić. A I Vincent siedzi koło mnie...

-Gdybym wiedział że takie zeczy będą się tu dziać to bym wezwał oddział antyterrorystyczny...- Szepną z powagą.

-Cicho.- Odszepnąłem.

Nagle usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do mojego pokoju.

Wyjrzałem przez małą szparkę. To jest Hailie.

-Shane... wiem że tu jesteś. Mam pomysł jak okiełznać Lil...- Wyszeptała.

Uchyliłem lekko drzw od szafy i wyszłam z niej. Hailie była obwiązana poduszkami i miała że sobą kij bejzbolowy. Zobaczyłem że ma też 2 wielkie wory koło siebie.

-Po co ci to?- Wskazam ręką na worki.

-Lil jest teraz w salonie. Idź jej to podrzuć a nie zabije nikogo.- Wyszeptała.

Ja nie mogę.... czuję się jak w jakimś horrorze.

Pov: Lilith

Przeszukiwałam teraz salon.  Tak się nie będziemy kurwa bawić. Włączyłam biakugana. Rozejrzałam się moim wzrokiem po całym salonie. Zobaczyłam jak Shane chowa się za kanapą z dwoma ogromnymi workami. Zignorowałam ten fakt, ponieważ szukam Dylana. Zacisnęłam mocniej dłoń w okuł rączki od tasaka i ruszyłam w kierunku schodów.

Zatrzymałam się gdy Shane się poruszył i poturlał worki w moją stronę.

-Shane co to jest?- Zapytałam, odwracając się i wskazując na worki.

Shane uśmiechną się i otworzył to.

-Prezęt!- Krzykną z uśmiechem.

Spojrzałam na to co było w środku... W jednym worku moje ulubione serowe doritoski a w drugim słodycze!!!

Rozpłakałam się że szczęścia.

-DZIĘKI!!- Krzyknęłam przez płacz.

Shane przytulił mnie. Chwyciłam za dwa worki i zaciągnęłam je by były blisko kanapy. Usiadłam na niej a Shane koło mnie. Oparłam głowę na ramieniu jego ramieniu, I zaczęłam się delektować doritoskami.

-Udało się?!- Usłyszałam głos Dylana za mną.

Spojrzałam na Dylana wściekłym wzrokiem a ten pokazał mi ogromnego miśka.

-Dla ciebie!- Krzykną z uśmiechem.

Znowu się rozpłakałam. Wstałam I przytuliłam Dylana.

-Czyli... Nie zabijesz mnie?- Zapytał wskazując na tasak na kanapie.

Pokiwałam głową I zabrałam mu miśka. Połorzyłam go na kanapie I wtuliłam się w niego. Ten misiek był większy ode mnie!!!

Nawet nie wiem jak ale zasnęłam

Rodzina Monet (Siostry czy wrogowie) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz