Praca? część 2

303 19 4
                                    

Na starcie przepraszam że taki krótki rozdział. Miłego czytania.


Ps:
KURWA LUDZIE! JAK PISZE ŻE BĘDĄ ROZDZIAŁY CO 3 DNI TO NIE PISZCIE "KIEDY NEXT"


-Wiem...- Powiedziałam.

Dylan I Tony zrobili wielkie oczy a Vincent podnusł brwi a po chwili je opuścił. Vincent przetarł tważ dłonią.

-Jak się o tym dowiedziałaś?- Powiedział wyraźnie już zmęczony.

Prychnęłam.

-Ciężko nie zauważyć prawie 2 metrowego osiłka i typa z tatuażami wszędzie. Tym bardziej że robią jakieś dramy o to kto wygra....- Powiedziałam mało nie wybuchając śmiechem.

Zpoważniałam znowu i się wyprostowałam.

-A teraz przykro mi ale mam coś do załatwienia. A ty Vincencie masz prace nie prawdarz?- Powiedziałam lodowato.

-Poczekaj jeszcze chwilę.- Odpowiedział. -Dlaczego bijesz się na nie legalnych walkach?- Zapytał.

Westchnęłam głęboko.

-Po pierwsze, że by Hajs się zgadzał. Dzisiaj za tą walkę dostałam 20 koła. Opłacało mi się. A po drugie, sprawia mi to przyjemność...- Uśmiechnęłam się psychopatycznie.

Vincenta zatkało z resztą jak wszystkich. Jednak po chwili Odezwał się Will.

-Lil. Ale to jest nie bezpieczne.- Powiedział zmartwiony.

-Will... Z tego co pamiętam Dylan nagrywał całą walkę a na stronie firmy ******* są filmy z innych moich walk.- Dodałam. -Nikt. Ale to nikt jeszcze nie zadał mi większych obrażeń, niż mały śiniak.- Warknęłam.

Miałam już dość chciałam wziąć lodowatą kąpiel. Było za gorąco... dusiłam się.…

-Jutro dokończymy tą rozmowę- Powiedziałam I za nim kto kolwiek coś powiedział wyszłam.

Gdy znalazłam się w pokoju odrazu poszłam do łazienki. Zdjęłam ciuchy i weszłam pod lodowatą wodę... W końcu mogłam ochłonąć.

Gdy zakręcałam wodę nagle poczułam ogromny ból w ręku.

Bolała mnie lewa ręka... ta postrzelona...  Syknełam z bólu.

-Kurwa!!!- Krzyknęłam.

Złapałam się za rękę. Wyszłam z kabiny i szybko założyłam jakieś dresy. Otworzyłam drzwi I poszłam do pokoju Hailie. Siedziała na łóżku I czytała książkę. Odłożyłam ją i spojżała na mnie. Dopiero wtedy zauważyła co się dzieje.

-Hailie... Znowu to samo...- Wymamrotałam.

Nie wytrzymałam ból był tak duży.

Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami I poczułam jakbym spadała.

Pov:Hailie

W szpitalu.

Siedziałam przy łóżku mojej siostry ze łzami w oczach.

-Znowu to samo...- Wymamrotałam.

-Jak Znowu to samo?- Zapytał Will.

-Lil miała już tak wcześniej. Zawsze wtedy odczuwała ogromny ból w jednej ręce. Nigdy nie chciała mi powiedzieć dlaczego tak się działo... N-N-nigdy...- Zaszlochałam kręcąc głową.

Will podszedł do mnie I mnie przytulił.

-Kurwa zabije ojca...-Wymamrotał Shane ledwo słyszalnie...

Oderwałam się od Will*a I spojrzałam na Shane.

-Co zrobił Ojciec?- Zapytałam niemal sycząc.

-Hailie...

-Co Zrobił ojciec?!- Krzyknęłam.

-HAILIE!.

-Nie teraz Lilith... Czekaj... Lil!!!- Krzyknęłam uświadamiając sobie że Lil się obudziła.

Pov: Lilith

Hailie żuciła się na mnie i zamknęła mnie w szczelnym uścisku.

Spojrzałam na Shane swoim lodowatym wzrokiem, by wiedział że spiepszył sprawę.

-Shane się przejęzyczył. PRWADA?-  Warknęłam.

Shane spuścił głowę.

-Tak...- Wymamrotał.

Uśmiechnęłam się delikatnie.

-A teraz chodź się przytul. Wiem że chcesz...- Dodałam.

Shane natychmiast podniusł głowę I wzrokiem pełnym nadzieji na mnie spojrzał. Kiwnełam lekko głową.

Shane wleciał we mnie. Mało co nie spadłam z łóżka. Gdy Shane dotkną mojej blizny syknełam.

-Poczekaj.- Odsunełam się od niego.

Miałam na sobie te same dresy czyli bluzę Adiego i szare spodnie dresowe.

Podniosłam powoli rękaw bluzy by zobaczyć co się dzieje z tą blizną. Była cała czerwona.

-Kurwa... gdzie mój telefon?- Powiedziałam przymykając jedno oko.

- W szafce.- Powiedział Vincent.

Otworzyłam szawke przy łóżku I wyjełam telefon. Odblokowałam go I wybrałam numer... Kogoś napewno...

Wstałam, bo gdy się obudziłam zdążyłam odpiąć się od kroplówki. Poszłam do toalety. Nie chciałam by kto kolwiek słyszał o czym rozmawiam.

Rodzina Monet (Siostry czy wrogowie) Where stories live. Discover now