Nowy Początek

321 16 0
                                    

Dzisiejszy poranek przywitał mnie ciepłym słońcem, które delikatnie musnęło moją twarz przez uchylone okno. Wstałam z łóżka pełna mieszanych uczuć na myśl o zbliżającym się dniu. Dziś miał być mój pierwszy dzień w szkole po przerwie. Czułam ekscytację mieszaną z niepokojem. Z jednej strony, byłam spragniona wiedzy i nowych wyzwań, ale z drugiej, obawiałam się, jak zostanę przyjęta po tak długiej nieobecności.


Po szybkim prysznicu, zdecydowałam się na dżinsy cargo, które, według Lily, świetnie podkreślały mój tyłek. Zabawne, jak komplementy od przyjaciół mogą dodać pewności siebie. Zerknęłam na zegarek – czas wyruszać. Chwyciłam plecak, sprawdziłam jeszcze raz, czy mam wszystko, i wyszłam z domu.


Droga do szkoły minęła szybko, może za szybko. Serce zaczęło mi bić mocniej, kiedy zbliżałam się do budynku. "Trzymaj głowę wysoko", przypomniałam sobie słowa Flory. Z głębokim oddechem przekroczyłam próg szkoły, gotowa na to, co miał przynieść nowy dzień.


Korytarze tętniły życiem. Uczniowie rozmawiali, śmiali się i przygotowywali do zajęć. Niektóre twarze były mi znajome, inne kompletnie obce. Pomimo to, postanowiłam nie dawać po sobie poznać niepewności.


"Emily, hej!" - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Jess, dziewczynę z klasy, z którą kiedyś sporo rozmawiałam. "Wow, ile czasu! Jak się czujesz?"


"Cześć, Jess. Trochę przerażona, ale cieszę się, że wróciłam. A ty jak?" - odpowiedziałam, próbując brzmieć pewnie.


"Dobrze, dobrze. Cieszę się, że wróciłaś. Musimy nadrobić zaległości!" - powiedziała z uśmiechem, który był zaraźliwy.


Zanim zdążyłam odpowiedzieć, dzwonek zaprosił nas do klas. Pierwsza lekcja - angielski. Właśnie ta, której najbardziej się obawiałam.


Weszłam do klasy i od razu poszukałam miejsca w tylnej części. Nie chciałam zwracać na siebie uwagi. Ale los miał inne plany.


"Emily Wilson, cieszę się, że dołączysz do nas na początku roku. Proszę, zająć miejsce z przodu." - to była ona, pani Anderson. Chociaż wcześniej ją widziałam, teraz, stojąc tu, przed klasą, wydawała się jeszcze bardziej surowa i... intrygująca.


Przeszłam przez klasę i usiadłam na wyznaczonym miejscu, starając się nie zwracać uwagi. Ale jej spojrzenie było wiercące, jakby chciała mnie przejrzeć na wylot. "Dzisiejsza lekcja będzie dotyczyła interpretacji literatury współczesnej. Emily, skoro jesteś z nami  nowa, być może zechcesz zacząć? Co sądzisz o motywach samotności w literaturze?"


Jej pytanie zaskoczyło mnie, ale nie dałam po sobie poznać. Zebrałam myśli i zaczęłam mówić. Każde słowo, które wypowiadałam, zdawało się ją


 zaskakiwać, a ja, mimo początkowego strachu, czułam się coraz bardziej pewnie.


Lekcja minęła szybko, a po jej zakończeniu pani Anderson zatrzymała mnie. "Emily, proszę, zostań na chwilę."


Mój puls przyspieszył. Czy zrobiłam coś nie tak? Czy zauważyła moje zainteresowanie nią?


"Chciałabym, żebyś pomogła mi z przygotowaniem materiałów do następnej lekcji. Wydajesz się mieć niezłe oko do literatury" - powiedziała, a ja, choć zaskoczona, zgodziłam się. Czy to był pretekst? Czy rzeczywiście widziała we mnie potencjał?


Wychodząc z klasy, poczułam, że ten rok może być inny niż wszystkie. Może trudniejszy, ale też pełen niespodzianek. A pani Anderson... była jedną z nich.

Pani AndersonWhere stories live. Discover now