ROZDZIAŁ 33

318 23 14
                                    


Bianca

- Ja już nic nie rozumiem! - wplotłam palce w swoje czerwone włosy, i mocno za nie pociągnęłam. 

 Ponownie spojrzałam na stertę papierów leżącą przede mną. Najróżniejsze zdjęcia, listy czy kopie dokumentów. 

 Mama cały czas trzymała na strychu rzeczy związane z Arią. Nie wiedziałam jaka relacja łączyła Asterię z jej córką, ale niestety było widać, że było to jednostronne. A najbardziej utwierdził mnie w tym przekonaniu list od Arii. 


 Mamo.. Ale czy mogę cię tak nazywać? Dzisiaj skończyłam osiemnaście lat, jestem już dorosła. Chociaż jak widać nie każdy kto ukończy pełnoletność, może być nazywany "dorosłym". Tata mi wszystko opowiedział. I szczerze mogę powiedzieć, że brzydzę się tobą. Cholernie cieszę się, że nie ma cię w moim życiu. Mam nadzieje tylko, że twoje dwie córeczki są szczęśliwe. Chociaż z nimi chciałaś spędzać czas. 

 W kartonach znajdowała się też masa zdjęć. Niektóre były z dzieciństwa mojego i Adeline, ale znalazło się też parę zdjęć Arii. Na jednym z nich miała może około roczku. Ubrana była w różowe body, i jasną czapeczkę. Jakiś mężczyzna trzymał ją na rękach. Najprawdopodobniej był to jej ojciec. Mieli takie same kolory oczy, i włosów. Jednak mały zadarty nosek dziewczynki, był identyczny jak nos mojej mamy. Właśnie to utwierdzało mnie  w przekonaniu, że to wszystko to nie jakiś straszy sen, a straszna rzeczywistość. 

- Udało mi się ustalić, że ma aktualnie dwadzieścia siedem lat - odezwała się po chwili Adeline - Czyli urodziła się dwa lata przede mną - blondynka dotknęła swoje czoło, ciągle czytając coś w laptopie - Aktualnie mieszka w Manchesterze, jest po ślubie ale została przy swoim nazwisku. 

- A kim jest jej ojciec? - spytałam przeglądając kolejne zdjęcia małej Arii. 

- Ciężko stwierdzić - odpowiedziała - Ma w znajomych kilku mężczyzn o nazwisku White. 

- Kurwa - mruknęłam pod nosem. Palcem wskazującym poprawiłam zsuwające się okulary, i ponownie zanurzyłam dłoń w czarnym kartonie - A coś jeszcze? 

- Tutaj jest jej zdjęcie - Adeline położyła na moich kolanach laptopa. 

 Aria była wysoką i szczupłą brunetką. Miała zielone oczy, i bardzo ładny, szczery uśmiech. Na rękach trzymała małego chłopca, ubranego w zieloną bluzę, i czarne spodnie. Obok niej stał dość wysoki mężczyzna, o ciemnym kolorze włosów. 

- To jest jej synek - siostra oparła głowę na moim ramieniu, również przyglądając się zdjęciu - Ma dwa latka. 

- Wiesz co jest najgorsze? - oparłam policzek na włosach blondynki. 

- Co? 

- Że całe nasze życie było kłamstwem - wyszeptałam - A nasza mama, wcale nie była taką osobą jaką by się wydawała. 

******

 Drewnianą łyżeczką zamieszałam swoją kawę, spoglądając na Aiden'a. Brunet uważnie czytał listy, które znalazła Adeline. Co jakiś czas marszczył brwi, by po chwili mruknąć coś niezrozumiałego dla mnie. W końcu złożył ostatnią kartkę na pół, i przysunął ją w moją stronę. Powoli uniósł wzrok na mnie, a zmieszanie jakie malowało się na jego twarzy, było najlepszą reakcją na tą całą sytuację.Od znalezienia pierwszego listu, minęło już kilka dni. Jednak dopiero dziś, zdecydowałam się opowiedzieć o wszystkim Aiden'owi. 

- Czekaj czekaj czekaj - złapał się za czubek swojego nosa, i delikatnie go ścisnął - Na tym świecie żyje sobie jeszcze jakaś twoja siostra, o której dopiero się dowiedziałaś? 

Don't play with fireWhere stories live. Discover now