10. soledad(samotność)

3.4K 239 40
                                    

Dzisiaj w ramach niespodzianki, wlatuje następny rozdział, abyście mieli miły dzień 💖

Proszę ładnie gwiazdkować, komentować i reagować na Twitterze pod hasztagiem #DGrossa to będzie mi bardzo miło;)

MELISSA

Szykujemy się obie do pracy, a Laura stara się zrobić dla nas śniadanie w kuchni. Powiedziała, że zrobi dzisiaj jakieś specjalne danie, bo ma temat, który bardzo pilnie chciałaby ze mną przegadać. Nie mam nic przeciwko, bo chętnie zjem coś, co jest bardziej wykwintne, ale mam nadzieje, że przez to nie spóźnimy się do kancelarii.

Decyduje się dzisiaj na siebie włożyć białą sukienkę, która idealnie dolega do mojego ciała, a na to założę czarny kardigan, który uwydatni elegancję całej stylizacji. Odkąd pamietam uwielbiałam modę i wszystko co z nią związane. Nie mogę nazwać tego moją pasją, bo byłoby to nadwyrężeniem, ale jednak lubiłam, gdy moje cichy do siebie pasowały, a wielogodzinne chodzenie po sklepach w poszukiwaniu rożnych stylizacji zupełnie mi nie przeszkadzało, a nawet sprawiało mi przyjemność. Dużo osób tego nienawidzi, na przykład Laura należy do owego grona, ale ja uwielbiam cały ten szał zakupowy. Wielokrotnie ciągałam ją po sklepach, a ona marudziła po niecałych kilkudziesięciu minutach. Zaczynało się od tego, że bolą ją nogi, a kończyło na tym, że po kilku godzinach zawsze lądowałyśmy w McDonald's.

-Chodź Meli!-krzyczy blondynka z kuchni.-Wszystko gotowe.

Z uśmiechem na ustach wychodzę z pokoju i podążam do kuchni. Być może jest to nieco nadwyrężony uśmiech, bo sytuacja z Hugo nadal zupełnie się nie unormowała, ale że dzisiaj jeszcze nie zobaczyłam żadnego chujowego artykułu na mój temat, to nie zamierzam pałać negatywną energią.

Postanowiłam, że nie będę składać pozwu, bo po głębszym przemyśleniu doszłam do wniosku, że przecież Velez nie miał wpływu na to jaka burza rozpęta się po tym wszystkim. Jest tylko małolatem, który nie przemyślał swoich czynów i doszło do tego, do czego miało nigdy nie dojść. To, że nie jest zbyt inteligentny wcale nie zmusza mnie do tego, aby się z nim sądzić. Jeżeli artykuły nie ucichną, a ja będę miała przez jego idiotyczne zachowanie coraz większe problemy, to zmienię zdanie, a pozew zostanie złożony, ale obecnie nie ma takiej potrzeby. Słyszałam również, że zwolnił swojego menagera, Bradleya, tak jak mu powiedziałam, więc to też ma pewien udział w tym, że postanowiłam nie robić nic przeciwko niemu. To miłe z jego strony, że wziął moją opinie do serca i postanowił posłuchać. Wyjdzie mu to na dobre, bo tamten mężczyzna zdecydowanie nie potrafił w negocjacje ani tego typu rozmowy. Pogarszał sprawę z każdym słowem i nie wynikało z tego kompletnie nic dobrego, jedynym pozytywem z jego całej przemowy było to, gdy w końcu opuścił mój gabinet.

-Co tam przygotowałaś?-zerkam na Laurę, która właśnie zdejmuje z siebie fartuch.

Przenoszę spojrzenie na stół, na którym są po rozkładane przeróżne smakołyki. Są tosty francuskie z serkiem na słodko, bajgle z łososiem, a nawet własnoręcznie wykonane drożdżówki z malinami.

-Co odjebałaś?-pytam prosto z mostu nie siląc się na uprzejmość.

Owszem Laura mi gotowała i to dosyć często, ale to wcale nie oznacza, że to co zrobiła teraz jest normalne i robi tak na co dzień. Zdarzało się zrobić jej coś ekskluzywnego, ale bez przesady.

-Najpierw może usiądź i zjedzmy.-wzdycha ciężko.

-Znam to spojrzenie Lauri.-unoszę brew.-Nie przełknę zupełnie nic dopóki nie dowiem się co się dzieje.

-Na początek musisz obiecać, że się na mnie nie obrazisz.-patrzy na mnie błagalnie, a moje gardło na jej słowa się zaciska.

Nie brzmi to wcale pozytywnie i mam wrażenie, że zaraz powie coś, co zupełnie mi się nie spodoba. Ostatnimi czasy w moim życiu nie dzieje się dobrze, a widzę, że wcale nie będzie lepiej.

Decisive Game Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz