19. Solo ganando (tylko wygrana)

3.9K 251 65
                                    

HUGO

Kobieta mruga kilka razy oczami i zawstydzona spuszcza wzrok.

-To co, zakładamy maseczki?-pytam, żeby uczucie niezręczności minęło i aby nie czuła się nie komfortowo.-To już czas zobaczyć cię jako lwicę Melisso.

Parska śmiechem, a następnie oboje otwieramy swoje opakowania z maseczkami. Wyjmuje różową płachtę, która jest nasączona lepkim płynem. Niezbyt mam ochotę nałożyć to sobie na twarz, ale raczej nie mam jakiegoś ogromnego wyboru, więc rozkładam ją w palcach, a następnie przykładam sobie do twarzy.

-Wyglądasz jak podróba barbie.-komentuje kobieta.-Gdzie twój Ken Hugo?

-Siedzi obok mnie i udaje mądrale.-unoszę brew do góry.-Widziałaś siebie? Królowo dżungli?

Uruchamiam aparat w telefonie, a następnie się do niej przybliżam. Zanim zdąży cokolwiek powiedzieć, robię nam wspólne zdjęcie.

-Ej! Pokaż to!-zirytowana stara się wyrwać mi telefon z dłoni.-Nie pozwoliłam ci na zdjęcia!

-Jakoś nie szczególnie mnie to obchodzi.-cwaniacko się uśmiecham, a grymas na jej twarzy tylko się pogłębia.

Niespodziewanie, żeby wyrwać mi telefon z dłoni wchodzi na moje kolana przez co upadam na plecy na kanapę. Uderzam o nią z głośnym plasknięciem, a Melissa traci przez to równowagę. Ląduje swoją klatką piersiową na mojej, a jej oddech nie jest równomierny. Wpatruje się w mojej oczy, a ja uchylam delikatnie usta. Jedną dłoń mam opadniętą w dół, gdzie znajduje się mój telefon, a druga wylądowała jakimś cudem na jej plecach, które parzą moją dłoń. Żadne z nas się nie odzywa, ale ta cisza niesie za sobą bardzo wiele napięcia. Nie chce nawet wiedzieć jak komicznie muszę wyglądać z różową maseczką na twarzy. W pewnym momencie czuje jak coś wpływa mi do ust. Ma bardzo gorzki smak i jeszcze wpływa nie do tej dziurki co trzeba, więc gwałtownie się podnoszę i zaczynam kasłać.

-O cholera!-klnie Johnson.-Idź szybko to wypłukać do łazienki! Substancja z mojej maseczki musiała wpaść ci do buzi.

Tego wieczora zdarzyło się już tyle nieprzewidywalnych rzeczy, że nawet jakoś bardzo mnie to nie zdziwiło. Usuwam z buzi resztki gorzkiej mazi przy pomocy zimnej wody i po chwili ponownie mam w niej normalny smak. Ściągam maskę z twarzy, wyrzucając ją do śmietnika obok zlewu, a następnie robię to samo z opaską, tylko ją już zostawiam w dłoni. Obracam ją kilka razy i nie mogę powstrzymać uśmiechu.

Melissa uwielbia żaby.

-Żyjesz tam czy całkiem przypadkowo udało mi się ciebie zatruć?-dobiega jej głos zza drzwi.

-Tak szybko nie uda ci się mnie pozbyć.-odpowiadam, opuszczając pomieszczenie.-Chętnie po wkurwiam cię jeszcze jakiś czas.

-A już myślałam, że poszło mi tak gładko.-zaciska usta w wąską linię ironizując.

Podnosi się z kanapy i zaczyna sprzątać pozostałości po naszym SPA. Ja w tym samym czasie szukam mojego telefonu, który zdążył spaść na podłogę. Odblokowuje ekran i zerkam na zdjęcie, które nam zrobiłem.

-Mogę wrzucić na story?-pytam, uważnie obserwując jej reakcje.

-Co?-gdy widzi jakie zdjęcie jej pokazuje, oczy prawie wychodzą jej z orbit.-Chcesz wstawić nasze wspólne zdjęcie?

-No...Taki właśnie miałem zamiar?-robie skonsternowaną minę.

-A nie będzie z tego tytułu kłopotów?

-Nie oznaczę cie, więc ludzie będą mogli snuć tylko domysły kim tak naprawdę jesteś.-wzruszam ramionami.-Nic nie będzie potwierdzone.

-No skoro tak mówisz...

Decisive Game Where stories live. Discover now