HUGO
Kobieta mruga kilka razy oczami i zawstydzona spuszcza wzrok.
-To co, zakładamy maseczki?-pytam, żeby uczucie niezręczności minęło i aby nie czuła się nie komfortowo.-To już czas zobaczyć cię jako lwicę Melisso.
Parska śmiechem, a następnie oboje otwieramy swoje opakowania z maseczkami. Wyjmuje różową płachtę, która jest nasączona lepkim płynem. Niezbyt mam ochotę nałożyć to sobie na twarz, ale raczej nie mam jakiegoś ogromnego wyboru, więc rozkładam ją w palcach, a następnie przykładam sobie do twarzy.
-Wyglądasz jak podróba barbie.-komentuje kobieta.-Gdzie twój Ken Hugo?
-Siedzi obok mnie i udaje mądrale.-unoszę brew do góry.-Widziałaś siebie? Królowo dżungli?
Uruchamiam aparat w telefonie, a następnie się do niej przybliżam. Zanim zdąży cokolwiek powiedzieć, robię nam wspólne zdjęcie.
-Ej! Pokaż to!-zirytowana stara się wyrwać mi telefon z dłoni.-Nie pozwoliłam ci na zdjęcia!
-Jakoś nie szczególnie mnie to obchodzi.-cwaniacko się uśmiecham, a grymas na jej twarzy tylko się pogłębia.
Niespodziewanie, żeby wyrwać mi telefon z dłoni wchodzi na moje kolana przez co upadam na plecy na kanapę. Uderzam o nią z głośnym plasknięciem, a Melissa traci przez to równowagę. Ląduje swoją klatką piersiową na mojej, a jej oddech nie jest równomierny. Wpatruje się w mojej oczy, a ja uchylam delikatnie usta. Jedną dłoń mam opadniętą w dół, gdzie znajduje się mój telefon, a druga wylądowała jakimś cudem na jej plecach, które parzą moją dłoń. Żadne z nas się nie odzywa, ale ta cisza niesie za sobą bardzo wiele napięcia. Nie chce nawet wiedzieć jak komicznie muszę wyglądać z różową maseczką na twarzy. W pewnym momencie czuje jak coś wpływa mi do ust. Ma bardzo gorzki smak i jeszcze wpływa nie do tej dziurki co trzeba, więc gwałtownie się podnoszę i zaczynam kasłać.
-O cholera!-klnie Johnson.-Idź szybko to wypłukać do łazienki! Substancja z mojej maseczki musiała wpaść ci do buzi.
Tego wieczora zdarzyło się już tyle nieprzewidywalnych rzeczy, że nawet jakoś bardzo mnie to nie zdziwiło. Usuwam z buzi resztki gorzkiej mazi przy pomocy zimnej wody i po chwili ponownie mam w niej normalny smak. Ściągam maskę z twarzy, wyrzucając ją do śmietnika obok zlewu, a następnie robię to samo z opaską, tylko ją już zostawiam w dłoni. Obracam ją kilka razy i nie mogę powstrzymać uśmiechu.
Melissa uwielbia żaby.
-Żyjesz tam czy całkiem przypadkowo udało mi się ciebie zatruć?-dobiega jej głos zza drzwi.
-Tak szybko nie uda ci się mnie pozbyć.-odpowiadam, opuszczając pomieszczenie.-Chętnie po wkurwiam cię jeszcze jakiś czas.
-A już myślałam, że poszło mi tak gładko.-zaciska usta w wąską linię ironizując.
Podnosi się z kanapy i zaczyna sprzątać pozostałości po naszym SPA. Ja w tym samym czasie szukam mojego telefonu, który zdążył spaść na podłogę. Odblokowuje ekran i zerkam na zdjęcie, które nam zrobiłem.
-Mogę wrzucić na story?-pytam, uważnie obserwując jej reakcje.
-Co?-gdy widzi jakie zdjęcie jej pokazuje, oczy prawie wychodzą jej z orbit.-Chcesz wstawić nasze wspólne zdjęcie?
-No...Taki właśnie miałem zamiar?-robie skonsternowaną minę.
-A nie będzie z tego tytułu kłopotów?
-Nie oznaczę cie, więc ludzie będą mogli snuć tylko domysły kim tak naprawdę jesteś.-wzruszam ramionami.-Nic nie będzie potwierdzone.
-No skoro tak mówisz...
![](https://img.wattpad.com/cover/367314798-288-k409642.jpg)
YOU ARE READING
Decisive Game
Teen FictionMelissa Johnson pochodzi z dobrej rodziny, ma kochających rodziców i prowadzi kancelarię prawniczą ze swoją przyjaciółką. Od kilku miesięcy interesuje się życiem koszykarza, którego codziennie śledzi na instagramie. Jej przyjaciółka, widząc to, post...