9. artículo(artykuł)

4K 211 109
                                    

Przedpremierowe sceny: Twitter (sweetendingss)

#DGrossa 🍒🏀

HUGO

-Podaj!-krzyczy Matt, a ja robię to co mi każe i kończy się to trafionym punktem.

Zbijamy piątkę i oboje się do siebie uśmiechamy. Po chwili słuchać syrenę, która oznajmia zakończenie naszego treningu. Oddycham z ulgą i siadam na boisku, starając się unormować oddech. Dzisiejsza rozgrywka mocno mnie wykończyła i już wiem, że dzisiaj zdecydowanie muszę się wyspać. Oczy same mi się zamykają, a energia jest na poziomie zerowym. Najgorsze jest to, że dzisiaj jestem umówiony z moją paczką przyjaciół, ale sam nie wiem czy chce mi się tam iść. Będę musiał przygotować się na kolejne pytania na temat tego co odjebałem, tylko zdecydowanie z większymi szczegółami.

Z Austinem przyjaźnie się od początku pierwszej klasy liceum i wspólny język znaleźliśmy od razu. Pierwszego dnia w szkole wymieniliśmy kilka słów i już byłem w stanie stwierdzić, że na pewno chce się z nim zaprzyjaźnić. On miał o mnie to samo zdanie, więc jakoś tak wyszło, że trzymamy się razem do dnia dzisiejszego i zupełnie tego nie żałuje. Wspiera mnie na każdym kroku i od zawsze wiedział, że zostanę kimś więcej niż tylko dzieciakiem z pasją i dużymi ambicjami.

Lea, jego dziewczyna, dołączyła do nas rok później i od tego momentu również stała się moją przyjaciółką. Spędzaliśmy bardzo dużo czasu we trójkę, gdyż Austinowi mocno zależało na tym, żebyśmy my również się ze sobą dogadali i poskutkowało to bardzo pozytywnie. Lea jako kobieta wspierała mnie pod zupełnie innym względem i wiele razy dawała rady, dzięki teraz jestem tu gdzie jestem. Uwielbiam ją za to, że jest szczera do bólu i zawsze obiektywna, mimo tego że się przyjaźnimy.

Marnie, jej przyjaciółka, również należy do naszej paczki, bo pewnego razu przyprowadziła ją przypadkiem na nasze wspólne spotkanie i jakoś tak wyszło, że mocno się polubiliśmy, znajdując wspólny język. Dziewczyna nigdy nie wyrażała chęci, aby się do mnie przystawiać ani nic w ten deseń, więc czułem się w jej towarzystwie bardzo komfortowo. Czasami spotykaliśmy się nawet we dwójkę i nie było to wcale dziwne.
Mimo, że ogólnie mam mało czasu na życie prywatne, to jednak zawsze potrafię znaleźć czas dla przyjaciół, a oni są wyrozumiali i nigdy nie czepiają się o to, gdy muszę odwołać spotkanie w ostaniej chwili, bo coś ważnego mi wyskoczyło.

Ostatnimi członkami naszej paczki są William i Rhys, których poznaliśmy kiedyś przypadkiem w dość dziwnej sytuacji. Byliśmy z Marnie, Austinem i Leą w pociągu, bo mieliśmy w planach jechać do wesołego miasteczka i Marnie zachciało się do toalety. W pociągu toalety są zrobione w taki sposób, że stoją nawet czasami koło siedzeń, więc chcąc nie chcąc widzieliśmy ją całą. Marnie nacisnęła przycisk, na który były owe drzwi od łazienki, a naszym oczom ukazał się obrazek Williama I Rhysa, znajdującego się razem w łazience. Przywitali nas słowami:

-„To nie tak jak myślicie."

A następnie wytłumaczyli, że znajdowali się razem w kabinie tylko dlatego, bo próbowali uniknąć kanara, bo nie mieli ochoty wydawać pieniędzy na bilet. Czekała ich podobno krótka przejażdżka i szkoda im było pieniędzy. Rozmowa jakoś tak się rozwinęła, że zaprosiliśmy ich ze sobą na wycieczkę, a oni roześmiani chętnie się zgodzili. Od tamtego momentu trzymamy się wszyscy razem, a ja nie wyobrażam sobie życia bez tych wszystkich idiotów.

Czasami potrafią mi poprawić humor tylko jedną rozmową i uwielbiam nasze relacje przez to, że powstały w momencie, kiedy jeszcze nie byłem popularny. Nie chcą się ze mną zadawać ze względu na to ile mam pieniędzy, tylko ze względu na to jaki jestem.

-Dobrze ci dzisiaj szło Velez.-klepie mnie po plecach Jamie.-Oby tak dalej.

Z kolegami z drużyny moje relacje są dobre, ale nie mogę nazwać ich raczej przyjaciółmi. Najbliżej jestem z Mattem, Jamiem i Larsem, ale to i tak nie jest nic głębokiego. Widzimy się na treningach, dużo ze sobą przebywamy, generalnie bardzo lubię ich wszystkich, ale jednak każdy tu jest raczej skupiony na sobie. Każdy chce osiągnąć jak najwiecej i raczej nie ma czasu na przyjaźnie w drużynie. Nie działa to w ten sposób jak na amerykańskich filmach, że wszyscy są tak wielce zżyci. Być może się to zmieni, bo gram tu stosunkowo krótko, ale nie jest mi to też jakoś potrzebne. Mam swoje grono, z którym przebywam i nie potrzebuje na siłę nawiązywać  z nimi relacji.

Decisive Game Donde viven las historias. Descúbrelo ahora