Remus kontynuował patronusowe lekcje z Harrym, a styczeń prędko zamienił się na wciąż mroźny luty. Lupin poza tymi spotkaniami szczególnie wyczekiwał walentynek, bo w ten dzień miał wyjątkowo wrócić do domu na noc.
Lekcje czternastego lutego ciągnęły mu się niemiłosiernie, zwłaszcza że myślami był już zupełnie gdzie indziej. Starał się jednak tego po sobie nie pokazywać, by nie wzbudzać u uczniów żadnych podejrzeń. Pilnował się też szczególnie przed Severusem, aby nie dawać mu powodów do uszczypliwych uwag.
Najpierw prowadził lekcję z siódmym rokiem, gdzie zauważył Christinę w znacznie lepszym humorze niż wtedy, gdy prosiła go o radę. Nie dopytywał, lecz pozwalał sobie myśleć, że jego słowa choć trochę jej wtedy pomogły. A dodatkowo - o ile wzrok go nie mylił, gdy zauważał pewne spojrzenia - zdecydowanie Wood, kapitan Gryfonów, maczał w tym palce.
Przedostatnie zajęcia miał z klasą Harry'ego, zatem wtedy przekazał mu, że dzisiejsze zajęcia musi odwołać. Na szczęście chłopak nie dopytywał, więc Lupin życzył mu tylko miłych walentynek, zastanawiając się jednocześnie, czy syn Jamesa miał jakieś sympatie. Co prawda spędzał sporo czasu z Hermioną, jednak Remus potrafił wyczuć, że łączyła ich podobna relacja, co niegdyś jego samego i Lily. Byli bliskimi przyjaciółmi, którzy nawet nie wpadliby na to, by inaczej o sobie pomyśleć, a przynajmniej tak oceniał Lunatyk.
Harry zdecydowanie nie wyglądał na takiego ulubieńca dziewcząt, jakim kiedyś był jego ojciec, lecz z drugiej strony może był jeszcze na to za młody. Kto wie, co wydarzy się za kilka lat? Dziewczyny w końcu lubiły zawodników Quidditcha, przekonał się o tym na własnej skórze. Tylko Ether z jakiegoś powodu wolała pozbawionych wiary w siebie wilkołaków, ale za to był życiu wdzięczny.
Ostatnia lekcja, którą Lupin prowadził z szóstym rokiem, zdawała się ciągnąć w nieskończoność, a gdy wreszcie uczniowie zaczęli opuszczać klasę, do jego biurka podeszła jeszcze Bea, czyli uczennica, która robiła to dosyć często.
- Beo, przecież ty wszystko łapiesz w mig. Nie musisz mnie tak szczegółowo dopytywać. Wasze egzaminy nawet nie przewidują tak wnikliwego materiału, jeszcze ktoś by pomyślał, że próbuję was nauczyć nekromancji. - Lupin posłał jej mały uśmiech, wymachując różdżką nad swoim neseserem po tym, jak Krukonka zadała mu pytanie dotyczące ich lekcji o inferuisach.
- Wiem, wiem... Ale mam w sobie takie niewyjaśnione obawy. Zawsze wolę dopytać, żeby potem nie móc sobie nic zarzucić - wyjaśniła Bea, na co Lupin pokiwał głową, bo poniekąd potrafił ją zrozumieć. Z drugiej strony, akurat tamtego dnia spieszył się tak bardzo, że liczył, że Krukonka już sobie pójdzie.
- Rozumiem, ale niczym się nie martw. Na następnych zajęciach jeszcze to powtórzymy, nekromancja to skomplikowany temat. A gdybyś po tym miała jeszcze jakieś pytania, zrobię ci listę dodatkowych książek na ten temat, choć myślę, że i tak byś sobie poradziła.
Bea pokiwała energicznie głową, zakładając kosmyk czarnych włosów za ucho.
- O, to świetnie. Dziękuję, profesorze.
Lupin już otwierał usta, by powiedzieć, że nie ma za co, i że ją przeprasza, ale bardzo się śmieszy, gdy w drzwiach klasy pojawiła się rudowłosa dziewczyna.
- Bea, chooooodź już - jęknęła przeciągle, a Remus pomyślał, że James i Lily musieli go mieć wtedy w opiece.
- Zdaje się, że Lara nie może się już ciebie doczekać - powiedział Lupin, wskazując na drzwi z niemałym uśmiechem.
- Jak zawsze - mruknęła Bea z niezadowoleniem, lecz prędko się wyprostowała. - Idę już! - zawołała, po czym ostatni raz spojrzała na nauczyciela. - Miłych walentynek, profesorze.
- Tobie również, Beo.
Krukonka ruszyła do wyjścia, choć zrobiła to nieco niechętnie. Wtedy Remus naprawdę przyspieszył zbieranie swoich rzeczy z biurka, aż nagle usłyszał znajomy głos, którego w ogóle nie spodziewał się usłyszeć w klasie obrony.
- A ja mogę o coś zapytać, profesorze?
Uniósł głowę, a serce prawie podskoczyło mu do gardła, gdy zobaczył swoją żonę, zbliżającą się do niego z otwartymi ramionami.
- Ale co ty tu robisz? - zapytał, gdy wreszcie do niego dotarło, że nie miał zwidów, a Ether wpadła mu w ramiona. Uśmiechał się, lecz jednocześnie wyglądał, jakby zobaczył przed sobą samego Merlina.
- Może i zablokowali większość tajnych wejść do szkoły, ale ja nie po to przyjaźniłam się z takimi jednymi... - Ether złożyła na jego ustach słodki pocałunek, wybudzając go jeszcze bardziej.
- Przecież mogłaś wejść normalnie.
- Zważywszy na to, co robiliśmy czasem w szkole, weszłam bardzo normalnie. Tylko nieco... Pierzasta. - Wyszczerzyła się, a wtedy to Remus ją pocałował, czując przepełniającą go radość. Całe długie czekanie tego dnia było warte tej chwili. Przez chwilę zapomniał, że byli dorośli, że był w Hogwarcie jako nauczyciel, ba, zapomniał nawet o tych tragediach, które spotkały ich tyle lat temu. W tamtym momencie znowu był szesnastolatkiem i stał w klasie ze swoją szkolną miłością, nie wierząc, że odwzajemniała jego uczucie.
- Jesteś niemożliwa.
- Często mi to mówisz. - Ether odrzuciła włosy w przesadnym geście, a po tym złapała go za rękę. - Chodź, zabieram cię, bo teraz ja potrzebuję dodatkowych lekcji, profesorze...
- Chciałabyś zobaczyć Harry'ego? - zapytał Remus, wolną ręką łapiąc za neseser, a wtedy Ether zatrzymała się gwałtownie.
- Chciałabym, oczywiście, że tak... - Westchnęła. - Ale nie chcę mu mieszać w głowie przed tym ważnym meczem, o którym wspominałeś. Poprosiłam jednego skrzata domowego, żeby dostarczył mu trochę moich bułek. Poza tym musimy jak najszybciej opuścić zamek, bo jeśli po drodze zobaczę Wycierusa, to po prostu nie ręczę za siebie.
Remus zaśmiał się pod nosem, a jednocześnie poczuł pewien szacunek wobec żony, która, jak zawsze, najpierw myślała o uczuciach innych, a dopiero później o swoich. Patrzył na nią z czułością, przejeżdżając dłonią przez jej włosy, które zdawały się zmierzwione od czapki.
- Ale niedługo... Niedługo chętnie go poznam. Skoro już wie, że znaliśmy jego rodziców, to zapewne będzie miał wiele pytań... I zasługuje na odpowiedzi na wszystkie z nich.
Usta Remusa opuściło głębokie westchnienie.
- Nie wiem, czy na wszystkie pytania powinien znać odpowiedź...
- Powinien - przekonywała Ether z determinacją. - Tylko wszystki po kolei. Byłoby dobrze, gdyby najpierw wyjaśniła się ta cała sytuacja z Syriuszem, żebyśmy dokładnie wiedzieli, co mu powiedzieć...
- Nie rozmawiajmy o tym tutaj - Remus przerwał jej stanowczo. - Sama wiesz.
- Tak. Ten... - Pokręciła głową. - Nie, nie, koniec gadania o nim w nasz dzień. Chodźmy do domu, moja walentynko.
Remus rozpromienił się tak bardzo, że nawet blizny na jego twarzy zdawały się układać w uśmiechy.
- Z radością.
CZYTASZ
Czekolada Upolowana • Remus Lupin
FanfictionTa książka to bezpośrednia kontynuacja Polowania na Czekoladę. • 🍩 James i Lily zginęli, Peter zniknął, Syriusz wylądował w Azkabanie - a Ether i Remus zostali sami. Choć kochają się nad życie, sprawy zaczynają się komplikować, gdy Lupin zostaje na...