Rozdział 8 - "...młody chłopak z wibratorem w kształcie elektrycznej gitary..."

657 59 0
                                    

Stałam na przystanku, oczywiście w towarzystwie odzianego w czerń demona. Zupełnie zapomniałam, by dodać jakiś nowocześniejszy płaszcz do małej paczki, którą dla niego zamówiłam. Na szczęście robiło się coraz zimniej i ludzie przestawali zwracać uwagę na ubrania w myśl zasady, że zimą trzeba zachować ciepło, a nie dobrze wyglądać. W sumie, dlatego lubiłam zimę. Spodnie, gruby sweter i bezkształtna, puchowa kurta wystarczały, by nie wyróżniać się spośród innych nieprzeciętnym niedbalstwem. Jednak najlepsze były dni, kiedy w ogóle nie musiałam wyściubiać nosa z domu. Chociaż nie byłam zbyt podatna na temperaturę, przy ponad pięciu stopniach na minusie i ostrym wietrze zaczynałam odczuwać lekki dyskomfort.

Tego dnia było około piętnastu na minusie, kiedy spojrzałam na termometr i wyjrzałam za okno, nic nie zapowiadało, by miało być cieplej. Cóż, takie uroki życia - nie można mieć wszystkiego. Przynajmniej dzień był krótki, a noc coraz dłuższa, czyli to, co Kat lubi najbardziej.

Jadąc autobusem, w ogóle się nie odzywaliśmy. Nie czułam potrzeby wchodzenia w bezproduktywne dyskusje, a że nie miałam nic ważnego do powiedzenia, milczałam. Demon wyszedł chyba z tego samego założenia, bo nawet na mnie nie patrzył, całkowicie pochłonięty wpatrywaniem się w reklamy wyświetlane na niewielkim ekranie. Dwudziesty pierwszy wiek - niezwykły, ale przytłaczający, chwilami nawet dla niego. Nie wyglądał na kogoś, kto łatwo dawał się zadziwić. Byłam ciekawa, co robił przez ostatnie kilkadziesiąt lat, że nie miał najmniejszego pojęcia, jak bardzo zmienił się otaczający go świat. Miałam zamiar kiedyś go o to zapytać, w jakimś dogodnym momencie.

Zerknęłam w ekran. Moją uwagę przykuła reklama kolejnej powieści kryminalnej.

- Dlaczego one są aż tak popularne? - zastanawiałam się, lekko przygryzając dolną wargę.

- Może w tym szaleństwie jest jakaś metoda? Ale, ja przecież nic o tym nie wiem... - debatowałam w myślach z kilkoma przekrzykującymi się głosami w głowie.

Lubiłam je sobie wizualizować, jako zupełnie różnych, szaleńczo przystojnych mężczyzn. Każdy z nich, w zależności od reprezentowanego stanowiska, posiadał inny kolor włosów i atrybut, który tylko mi kojarzył się z jego racjami. I tak, czerwonowłosy, młody chłopak z wibratorem w kształcie elektrycznej gitary reprezentował szalone i niesztampowe pomysły; białowłosy, odziany w szarą płachtę z naszywką w kształcie poduszki, obstawał przy spokojnych romansach, a kilkuletni chłopiec z tęczową, sterczącą czupryną, w którego dłoniach nieodzownie tkwiła tabliczka mlecznej czekolady, zawsze upierał się przy komizmie sytuacyjnym. Nie miałam wizualizacji kogoś, kto wypowiadałby się na temat kryminałów, dlatego na szybko wykreowałam odpowiednik, znanego z najnowszego serialu, młodego Holmesa.

Nowy głos stosunkowo szybko odnalazł się wśród innych i momentalnie przekonał ich do swych racji.

- Chcę napisać wątek kryminalny - powiedziałam pewnie, spoglądając z zacięciem na zaskoczonego kamerdynera.

Kiedy opadł pierwszy szok, mężczyzna uśmiechnął się do mnie serdecznie i odparł:

- Oczywiście panienko.

- Jest tylko jeden, mały problem... Nie wiem nic o zbrodniach i całym tym kombinatorstwie - mruknęłam niepocieszona.

Pokręciłam głową i nagle mnie oświeciło.

- Wiem! Powiedziałeś, że zrobisz wszystko, co rozkażę, prawda? - zapytałam podekscytowana genialnym pomysłem, który przyszedł do mnie dosłownie znikąd.

- Zgadza się - odrzekł zaintrygowany, lekko marszcząc brwi.

- W takim razie, rozkazuję ci, byś nauczył mnie kryminału! - powiedziałam podniesionym głosem, skupiając na sobie uwagę kilku stojących wokół pasażerów.

W stronę mroku - KuroshitsujiWhere stories live. Discover now