Ulga ?

297 58 45
                                    

Na wstępie powiem, że nie pochwalam ani nie popieram samookaleczania. Mam na ten temat własną opinię, która może być troszkę inna od wszystkich... Bo przecież każdy ma swoje zdanie. Ogólnie uważam to za dobry temat literacki...

- "Czy będę tego żałować? - Napewno,
-   Czy jest warto? - Możliwe,
-   Czy mogę przestać? - Oczywiście że tak... Ja poprostu nie chcę.."

     Tak myślałem ostatnio, ale już tego nie pamiętam; przypomnę sobie jak już będzie po wszystkim...

     Leżę na łóżku i myślę. Znowu myślę.  Wzdycham smutno.
— Kiedy ostatnio było dobrze? — Zastanawiam się, siadając. — Było to... Znaczy... Napewno było.. Ehh; nie pamiętam — Mówię do siebie, czując, jak jedna łezka pozostawia słoną strużkę na moim policzku.
— Nie będę płakał. Tylko słabi płaczą. — Uśmiecham się do siebie.
Odsuwam poduszkę i zsuwam troszkę prześcieradło, odsłaniając prawy róg materaca.
— Tak... — Uśmiecham się lekko na myśl cienkiego, zimnego, szarego metalu. — To jest to, co mi teraz pomoże. — Mówię cicho, odrywając nitkę i otwierając skrytkę.
Wyciągam malutkie zawiniątko i kładę je sobie na kolanie. Powoli odwijam brzegi materiału i wpatruję się w dwa metalowe ostrza. Kiedy tak na nie patrzę czuję dumę. "Zaraz będzie po wszystkim. Tylko troszkę..." - z taką myślą biorę do ręki jedną żyletkę i przykładam ostrą krawędzią do wewnętrznej strony lewej ręki. Ciągnę lekko i powoli do siebie, delektując się chwilowym bólem. Niestety trwa on zbyt krótko i już po chwili mi go brakuje, dlatego chwilę później obok pierwszej kreski pokazuje się druga... Trzecia... I czwarta. Patrzę na cztery równe kreski w prawie równej odległości. Obserwuję, jak robią się coraz bardziej czerwone i powoli wypływa z nich szkarłat. Najpierw troszkę, minimalnie, aby po chwili płynąć lekkim strumieniem. Po chwili obejmuje mnie to miłe uczucie; jakby błogości i ulgi, ale... Nagle drzwi od pokoju otwierają się, a w nich staje ona. Ubrana jak w dniu naszego pierwszego spaceru.
— Przepraszam, ja sobie wszystko przemyślałam i... — Zaczyna, ale w tym momencie nasz wzrok się spotyka; patrzy na mnie i milknie. Nie trzeba słów. Spuszczam wzrok, a ona podchodzi do mnie szybko i patrzy na moją rękę oraz na mnie - no niee... Miałeś z tym skończyć... — Mówi, a w jej oczach świecą łzy. Chyba czeka na moją odpowiedź, ale milczę. Nie mam zamiaru jej nic mówić, sama wie co zrobiła. Słyszę, jak chodzi szybkim krokiem po pokoju i po chwili czuję, jak przykłada mi jakiś materiał do ręki. — Przepraszam... — Zaczyna, ale łamie jej się głos. — Nie rób tego więcej... — Mówi błagalnym tonem i wtula się we mnie. Czuję na szyi krople jej łez, które spływają po niej i po moim ramieniu. Czy będzie dobrze?

#08.02.2016r

Short Stories (+poem)Where stories live. Discover now