"Życie"

181 32 26
                                    

Ona była sama, wszyscy z niej szydzili
Wciąż jej dokuczali i byli niemili
Jej lęków i żalu, nikt nie chciał zobaczyć
Żyła z wielkim bólem, w smutku i rozpaczy
Choć czasem myślała, jak skończyć swe życie
Zrobić tak nie mogła - mieszkał w niej marzyciel

"Wszystko będzie dobrze, jakoś się ułoży"
Szeptał jej do ucha, gdy płakała w nocy
Karmiąc swą poduszkę łezkami rzewnymi
Zasypiała wtedy z ustami niemymi
Każdy nowy dzień zdawał się być taki sam
Codzienny natłok myśli, harmider i kram

Ciągły hałas w koło i te same twarze
Co żyć jej nie dali, ja Ci je pokażę
Może coś z tym zrobisz, może przejdziesz obok
Ignorując wszystko, zwiększając wielobok
Ludzi 'do odstrzału' - tak to śmiesznie ujmę
Pisząc o tych głupkach, z uśmiechnięta miną
Co tworzą te bujdę, nieskalani winą

Przecież 'nic nie robią' - takie tłumaczenia
Mogą dawać Wam, lecz nic się nie zmienia
Ja poznałem prawdę, chcę się nią podzielić
Nim będzie za późno, zaśnie w swej pościeli
Jacyś nowi ludzie, czy zmienić coś mogą ?
Nic jej nie obudzi, umysł jej pocięli..
Nawet przysłowiowe "zderzenie z podłogą"
Zaśnie już na zawsze, z uśmiechem, śniąc błogo

Mogą chcieć przeprosić za te słowa wszystkie
Co tym katem były, co życie zniszczyły
Lecz będzie za późno, jej dusza już czysta
Wzięła swoje rzeczy, zawita na przystań
Tam gdzie spotka Boga - przecież zasłużyła
Za te męki za życia, toć Aniołem była
Podaruj jej skrzydła, które jej podcięto
Bas, werbel, pianino - z ostatnią piosenką

Short Stories (+poem)Where stories live. Discover now