Wybory do Miss rozdziału wygrała Ellie!
Przygotowania do włamania się do DPK trwały ze 3 dni. Musieliśmy obstawić wszystkie za i przeciw. Plan w sumie składał się z 4 prostych kroków
1.zdobyć kartę
2.wejść niezauważenie windą do DPK
3.Znaleźć mamę Bonnie (tu pojawia się problem, bo nie mamy pojęcia jak wygląda. Noah szukał nawet jej zdjęć w internecie, ale nic nie było)
4.Wyjść razem z nią.
Prawdopodobnie ma jakieś wskazówki, a jeśli nie, jest jedyną osobą która zna przeszłość Bonnie, a może być tak że wie coś o naszych przeszłościach.
Dzień czwarty w Nowym Jorku zapowiadał się cudownie, musiałam wstać przed świtem by złapać pewną osobę, która ma kartę dostępu. Wcześniej rozpracowaliśmy cały grafik wszystkich, a przynajmniej większości pracowników. Jeden z nich przychodził do pracy już o 5 rano. Ludzie, kto wstaje w środku nocy do pracy, ja się pytam! Do DPK miałyśmy wejść tylko Alice i ja, ale reszta poszła z nami gdyby coś się stało. Zwlekając się z łóżka, ubrałam się i poszłam do łazienki. Prędko się umyłam. Kolejnym moim punktem było zapukać do chłopaków.
-Peter, Noah! - Krzyknęłam przez drzwi - Gotowi?
Drzwi otworzyły się, w progu stał Noah
-Jeszcze chwila, skończymy się pakować i przyjdziemy
-Masz mój pistolet? - Spytałam wchodząc do pokoju
-Tak, chcesz go teraz? Bo myślałem że przy ONZecie.
-Zmiana planów, tam jest za dużo ludzi, daj mi go teraz.
Noah pogrzebał w plecaku i podał mi pistolet
-Gdzie Peter?
-Kąpie się, coś mu przekazać?
-Nie, nic - widzimy się na śniadaniu.
Śniadanie, najważniejszy posiłek w ciągu dnia. Zjadłam chyba ze 3 naleśniki i jajecznice z bekonem. Wymeldowaliśmy się z hotelu i udaliśmy się pod ONZ
-Powtórzmy nasz plan jeszcze raz - Powiedziała Alice
-Na Boga, Alice! -Westchnęła Bonie, przerabialiśmy ten plan już z tysiąc razy....I to tylko w ciągu jednego dnia
-Powtórzymy go i tysiąc pierwszy, więc?
-Peter, Bonnie i ja stoi na czatach i ładnie pachniemy, a wy odwalacie brudną robotę. - Stwierdził Noah.
-Można by to tak ująć - Stwierdziła. - Musimy najpierw zdobyć kartę, o idzie nasza ofiara. -Strzeliła palcami i udała się w jego kierunku. Udawała że coś piszę na komórkę i wpadła na pracownika.
-Och najmocniej pana przepraszam, straszna ze mnie ofiara - Na nasze szczęście facet miał kubek z kawą, który rozlał się na jego marynarkę. - Och nie! wylałam panu kawę! Zaraz powycieram. Ma ktoś chusteczki?
-Ja mam - pochwaliła się Bonnie i pokazała nam paczkę - złapiesz?
-Naprawdę nie musicie się fatygować - facet zaczął się wymigiwać, ale Alice i tak dalej brnęła - Nic się nie stało.
-Och ale się stało, przeze mnie ma pan marynarkę oblaną kawą. Nie mogę tak tego zostawić, proszę mi ją dać. Wypiorę ją panu i potem oddam.
-Alice! Chcesz te chusteczki czy nie?
Dziewczyna odwróciła się od faceta i wyciągnęła ręce w górę, Bonnie jej rzuciła paczkę chusteczek. Cofnęła się w tył i wpadła na pracownika, który wleciał na Noah, który zmaterializował się tuż za gościem. Wszyscy wylądowali na ziemi.
YOU ARE READING
Obiekt 071A
Science FictionWyobraź sobie, że budzisz się w białym pokoju i nie masz żadnych wspomnień. Nie wiesz jak się nazywasz a ni jak wyglądasz