Rozdział 39

375 36 14
                                    

Narrotem zostaje Noah. Brawo on! Brawo wy i Brawo ja!

Odkąd podali mi tabletkę minęła godzina, a ja nadal nie odzyskałem żądnych wspomnień. Powiedzieli że minie trochę czasu nim zacznę sobie przypominać. Ostrzegli mnie też że wspomnienia nie wrócą w kolejności tylko będą po przeplatane.
Wróciłem do pokoju, gdyż pielęgniarki stwierdziły że zajmuje im niepotrzebnie miejsce. W razie gdyby coś mi się stało to Patrick miał iść po kogoś. Siedziałem przy laptopie i pracowałem. Pozwolili mi siedzieć w pokoju z powodu stanu zdrowia. Pisałem na laptopie, gdy do pokoju wszedł Patrick. W rękach trzymał tacę z jedzeniem.
- Jeśli masz zamiar to jeść przy mnie to ostrzegam, że możesz nie przeżyć tego dnia.
- To dla ciebie - powiedział i usiadł obok mnie na łóżku, całując mnie we włosy. - Pozwolili ci już jeść.
Zamknąłem laptopa i wziąłem od niego talerz.
-Kocham cię - rzekłem z paszczą pełną jedzenia.
- Powoli bo się zadławisz.
Po skończonym posiłku chciałem wrócić do pracy, jednak Patrick musiał iść na badania. A ja niestety musiałem mu towarzyszyć. Gdy szliśmy korytarzami, obejmował mnie w pasie i czasem mnie łaskotał przez co śmiałem się jak głupi.
- Uwielbiam twój śmiech. - Stwierdził. - Śmiejesz się na wdechu.
-Poważnie? - Zdziwiłem się - Nie zwróciłem nigdy na to uwagi.
Doszliśmy w końcu do gabinetu i zapukaliśmy do drzwi.
- Proszę!
Przeszliśmy przez drzwi i znaleźliśmy się w gabinecie optycznym.
Kobieta stała za biurkiem i przeglądała papiery.
-Jak się nazywasz? - spytała się lekarka.
-Patrick.
-A nazwisko?
-Starfish.
-Siadaj chłopcze.
Patrick usiadł na krześle. Lekarka kazała mu odczytywać literki. Patrick miał tak świetny wzrok, że potrafił odczytywać literki z najmniejszego rzędu.
-Dobra teraz ty. - Lekarka zwróciła się do mnie. - Nazwisko.
-Ale ja nie mam badań teraz.
-I tak musimy cię zbadać, a skoro już jesteś to nie będziemy czekać.
Usiadłem na krześle i miałem odczytywać literki.
Okazało się, że przekręcam cyferki i literki.
-Chodź do maszyny.
Pani doktor posadziła mnie na krześle, kazała mi popatrzeć w obiektyw i uruchomiła maszynę. Błysnęło mi po oczach i doznałem wizji.
Stałem z jakimś chłopakiem i pozowaliśmy do zdjęcia.
-Pięknie! - Uśmiechnął się do nas fotograf.
-Za ile mamy wrócić się po zdjęcia? - Spytała kobieta, miała długie blond włosy i ciemnozielone oczy. Ubrana była w zieloną skórzaną kurtkę i białe spodnie.
-Chodźcie chłopcy, tata zajął już nam miejsce w kolejce.
Chłopiec obok mnie miał na oko z 8 lat, miał jasno brązowe włosy i ciemnozielone oczy. Był wyższy ode mnie o parę centymetrów i miał bliznę na górnej wardze.
-Noah, Arthur no chodźcie. Nie chcecie chyba przegapić atrakcji na którą tyle czekaliście.
Nie! - krzyknąłem i pobiegłem w stronę kobiety.
-Dlaczego to Noah wybiera gdzie mamy iść? - Oburzył się Arthur. - Ja też mam prawo wybrać.
-Nie masz prawa bo jesteś młodszy. - I pokazałem mu język.
-O parę godzin.
-Ale mamy różne daty urodzin, a ja byłem pierwszy.
-A ja jestem wyższy. - Odparł mój brat.
-I co w związku z tym?
-Nic. - Zasłonił górną wargę dolną i odwrócił się do mnie.
Ponownie mi błysnęło i znalazłem się znowu w gabinecie.
Patrick pstrykał palcami przed moimi oczami.
-Wszystko dobrze? - Spytał gdy otworzyłem oczy.
-Tak, a co się stało.
-Straciłeś na parę sekund przytomność. - Powiedziała lekarka - Często ci się to zdarza?
-Tylko na widok krwi.
-Wróć jutro, przepiszę ci receptę na okulary. Twoje oczy są strasznie wysuszone i masz astygmatyzm.
Wróciłem z Patrickiem do pokoju i otworzyłem laptopa.
-Kazała ci nie używać komputera.
-Muszę coś sprawdzić.
-Co to jest astygmatyzm?
-Coś innego.
Wpisałem w wyszukiwarkę "Arthur Cinder" mając nadzieję że coś znajdę i znalazłem.
"Arthur Cinder Ur. 18.04.2020.
Stan: Czysty."
I tyle, tylko tyle o nim było. Zero związków rodzinnych, miejsc pobytu zawodu. Nawet zdjęcia brak.
-Patrick który mamy rok?
-2038.
-A dokładny dzień?
-Szesnasty kwietnia.
-Miesiąc temu skończyłem osiemnaście lat i nawet o tym nie wiem.
Patrick zajrzał mi przez ramię i zobaczył co przeglądam.
-Kto to jest?
-Prawdopodobnie mój brat bliźniak, ale pewien nie jestem. 

-Masz brata bliźniaka i nic o tym nie wiesz?

-Od kiedy się obudziłem nie pamiętam nic. A przez pierwsze kilka dni nie pamiętałem swojego imienia, a nawet wyglądu.

-Może jest jakaś osoba, która coś więcej wie o tobie.

Patrick jesteś geniuszem, pomyślałem w myślach. Wstałem z krzesła i go pocałowałem. 

-Co tak nagle? - Zdziwił się chłopak, popatrzyłem w jego brązowe oko i znów nasze wargi się złączyły. 

-Po prostu jesteś bardzo mądry. - Powiedziałem, gdy odsunąłem się od niego. - Bądź gotowy, zaraz wracam.

-Na co gotowy?

-Dobrze wiesz na co - wyszeptałem mu do ucha, a potem lekko je ugryzłem.

-Nie lubię czekać. 

-Trudno.

Przebiegłem korytarzem i trafiłem do gabinetu Matki.  Nawet się nie bawiłem w pukanie do drzwi, po prostu wszedłem. 

-O Justin dobrze, że cię widzę. - Stephanie i Justin siedzieli przy biurku i popijali wino. - Mam do ciebie parę pytań.

-Masz kody? - Spytał się mnie, jakby nie słyszał tego co powiedziałem. 

-Co? Nie, ale mam pewną informacje o mojej rodzinie i myślę, że możesz mi w tym pomóc.

-Słucham.

-Czy ja mam brata bliźniaka?

Justin i Stephanie popatrzyli na mnie, jakby pierwszy raz o tym słyszeli.

-Nic mi na ten temat nie wiadomo.

-Prawdopodobnie jesteśmy dwujajowi, a ja urodziłem się dzień wcześniej. Jaka jest data mojego urodzenia?

-Siedemnasty marzec dwa tysiące dwudziestego. - Powiedział mężczyzna.

-Czyli wszystko się zgadza, naprawdę nic o nim nie wiecie? Arthur Cinder.

-Przykro mi, ale nie wiedzieliśmy nic o twoim bracie. 

-Jeszcze jedno pytanie. Ile miałem lat, kiedy zabraliście mnie do Bazy?

-Niech no się zastanowię. Może miałeś wtedy 8, albo 7 lat.

Wiem, że chcieliście seksy Noaha i Patricka. Och nie udawajcie, że nie chcieliście wy Mali Sataniści jedni! Nieważne i tak macie reklamy, a jak będziecie szli po soczki...do lodówki...na stacje benzynową...do sąsiedniego województwa...to kupcie mi coś dobrego do jedzenia, bo głodny jestem. Możecie też się zastanowić, kto będzie kolejnym narratorem rozdziału.

-Peter

-Ellie

-Cody

-Tracy

-Brian

Ależ wybór, każdy z nich jest w zestawie z frytkami i zabawką. Za napój trzeba dopłacać!



Obiekt 071AWhere stories live. Discover now