Rozdział 32

992 78 39
                                    

Kontynuujemy wątek Petera

Razem z Tracy ukryliśmy ciało Bonnie w kostnicy, kto by szukał trupa wśród trupów.

-Wiesz, że muszę im powiedzieć - Powiedziałem do Tracy, gdy już zamknęliśmy drzwi chłodni.

-Nie możesz iść do męskiej części, przykro mi Peter.

-A część wspólna? 

-Jak na nich trafisz do możesz im powiedzieć, ale raczej wątpię. Zaraz sprawa się wyda i Matka się o wszystkim dowie, będzie na mnie jak jej nie powiem.

-Ale to chyba wina Beth, że "zapomniała" odłączyć ją od maszyny.

-Coś mi się przypomniało. - Powiedziała Tracy i pociągnęła mnie do pokoju.

-Czekaj, gdzie my idziemy?

Mijaliśmy grupki dziewczyn, część z nich chichotała na mój widok, jednak większość była zszokowana tym że jestem w oddziale dziewczyn. Tracy wepchnęła mnie do pokoju i zamknęła drzwi.

-Nic nie mów. - Ostrzegła mnie i stanęła na moim łóżku. Następnie pogrzebała coś przy suficie. 

-Gotowe, zdjęłam podsłuch. Teraz mogę ci coś powiedzieć.

-Zamieniam się w słuch.

-Kiedy Brian i Patrick zabrali ciebie i Noaha, chwilę później przybyłam razem z Beth. 

-Tak, to wiem. - Odparłem

-Nie przerywaj. Gdy Matka wyjaśniała nam o co chodzi i przydzieliła nas do podopiecznych. Mnie do Ellie, Bonnie do Beth, kazała nam czyli mnie i twoim przyjaciółkom wyjść na zewnątrz, bo chciała o czymś pogadać z Beth. Gdy wyszła z pokoju, była jakaś nie swoja.

-To tyle? - Spytałem się, gdy przerwała.

-Tak, a co spodziewałeś że za chwilę wyskoczy king-kong na jednorożcu srający tęczą?

-Myślisz, że kazała zabić Bonnie? Tylko po co? - Wstałem z łóżka i nalałem sobie wody do picia.

-Nie wiem, może się jej spytamy.

-Jasne, wejdziemy do jej gabinetu i spytamy. Cześć Stephanie, czy to ty kazałaś Beth zabić Bonnie? Jak nie to spoko, nie przeszkadzamy ci. 

-Nie, ale mam inny pomysł by to sprawdzić, możemy wejść do jej gabinetu i poszperać przy jej komputerze.

-Świetnie, tylko jak tam wejdziemy?

-Znam kogoś kto potrafi otworzyć każde drzwi.

-Kto?

-Cody.

-Obiekt 077A? - Spytałem się. Nie mogłem uwierzyć, że on by mógł nam pomóc.

-Musimy się zebrać i wszystko ustalić.

-Oprócz Cody'ego przyda nam się jeszcze Noah.

-Załatwię - powiedziała Tracy i wyszła z pokoju.

Zostałem sam, mogłem wyjść na korytarz, tylko po co. 

Położyłem się więc na łóżku. Gapiłem się w sufit i myślałem nad tymi ostatnimi tygodniami mojego życia, które pamiętam. Zamknąłem oczy i nagle dostałem wizję.

Siedziałem w pokoju otoczony tonami książek o medycynie. W pokoju razem ze mną był Noah i parę innych osób. Słyszałem jak białowłosy mówi do siebie.

-Teraz zmieniamy strony, wykorzystujemy wzór skróconego mnożenia i...LICZYMY DELTĘ! - Krzyknął i wniósł ręce ku niebu.

-Nie Noah - Usłyszeliśmy przez głośniki głos Olivii - W tym zadaniu nie masz liczyć delty, skup się.

Obiekt 071AWhere stories live. Discover now