Rozdział 30

837 80 34
                                    

Noah ciąg dalszy

Szliśmy przez las już od 3 godzin, Brian na przodzie, a Patrick z tyłu. Oboje byli obwieszeni naszą bronią. Przed wyruszeniem dokładnie przeszukali nasze plecaki. Zabrali nawet skalpel Petera. 

-Daleko jeszcze? - Spytała się Bonnie, wyraźnie zmęczona wędrówką

-Nie - Odpowiedział Patrick z tyłu. Odwróciłem się by go zobaczyć, a ten mimowolnie się do mnie uśmiechnął.

Po około 5 minutach Brian zatrzymał się przed krzakami.

-Jesteśmy, włazić po kolei i ani słowa. - Po czym wszedł między krzaki

Za nim kolejno weszli Ellie, Bonnie i Peter.

-Tam pewnie jest jakaś bestia co mnie zje prawda? - Spytałem się Patricka

-Nawet dwie, a teraz właź.

Przedarłem się przez chaszcze i znalazłem się w małej jaskini. 

-Wszyscy są? - Spytał się Brian, gdy usłyszał szelest krzaków.

-Tak - Odpowiedział chłopak z heterochromią - Stan Sześć w ciągu dalszym.

-Idziemy.

Tunel co parę metrów powiększał się, tak że wkrótce mogłem stać wyprostowany, a nie zgięty w pół.

Wkrótce znaleźliśmy się w dużej jaskini. Pod ścianą stała budka wartownicza.

Minęliśmy ją i szliśmy dalej. W pewnym momencie poczułem dziwny zapach.

-Środki dezynfekujące - Powiedział Peter. - Zamierzacie nas umyć?

-I to bardzo dokładnie. - Odpowiedział Brian

Znaleźliśmy się w dużym pomieszczeniu, które przypominało myjnię samochodową.

-Rozbierzcie się, a rzeczy zostawcie tam. - Nakazał okularnik i machnął ręką na budkę.

-Mam się rozbierać? - Zdziwiła się Ellie - W życiu. Chyba że dasz mi broń, bym mogła ci ustrzelić jaja jak się do mnie zbliżycie.

-Patrick jest gejem, a mnie interesują brunetki - westchnął Brian - A broni i tak nie dostaniesz. 

-Wiesz stary, raczej nie bardzo obchodzi ich moja orientacja. - Odezwał się Patrick.

Żebyś wiedział, że obchodzi, żebyś wiedział.

-A jak chcesz to możesz sobie iść - Zakończył dyskusję wysoki - Niepotrzebna nam kolejna głowa do wykarmienia.

-Ale potrzebny wam kolejny znakomity strzelec - odpowiedziała i zaczęła się rozbierać.

-Kobiety u nas nie strzelają, to domena facetów. - Odparł Patrick.

Gdy już się rozebraliśmy, dali nam parę okularków i ruszyliśmy po taśmociągu. Po kolei oblewali nas wrzącą wodą, jakimiś środkami dezynfekującymi i znowu wrzącą wodą. Gdy już byliśmy gotowi, odebraliśmy nasze wyczyszczone i wyprasowane ubranie. Spodnie mogłem wywalić, cała skóra się zniszczyła. Składając reklamację, dali mi jakieś białe lniane. No nic, potem coś wymyślę.

-Wszyscy cali? - Spytał się Brian

-Czemu, wyście nie byli czyszczeni? - Zdziwił się Peter, który wąchał rękawy swojego swetra.

-Robi się to tylko raz, by zmyć dokładnie brud. Później już nie trzeba. 

Weszliśmy do ogromnego holu, wszędzie było pełno ludzi. Głównie nastolatków. Ba wręcz samych nastolatków.

Obiekt 071ADär berättelser lever. Upptäck nu