Więcej przeciwności

15 0 0
                                    

Ta noc wydawała się jedną z tych bardziej dramatycznych. Przewyższała nawet tą spędzoną z Uragirim, jeśli chodzi o dawkę pytań bez odpowiedzi i wiecznych dylematów. Norbert po jakimś czasie pożegnał się, miał jeszcze dużo do zrobienia, a czasu coraz mniej. Jutro ważny pokaz, a już dochodzi godzina pierwsza. Pomyśleć, że całkiem nie tak dawno, o tej porze leżałyby w wygodnych łóżkach w samym środku jaskini. Usiłowały zasnąć, ale nic to nie dawało. Nawet gdyby ktoś je przykleił do tych łóżek, i tak by się oderwały. Nun poddała się jako pierwsza. Wstała i podeszła do biurka w którym zaczęła szukać jakichkolwiek ciekawych rzeczy. Podczas penetrowania kolejnej szuflady natknęła się na srebrny łańcuszek. Cienki i niezwykle delikatny, można było przyczepić do niego wiele ciekawych ozdób. Właśnie! Wyciągnęła z kieszeni czarne pióro i położyła je na blacie, zaraz obok łańcuszka. Jej rączki dalej grasowały po nieznajomych zakamarkach pozostałych szuflad. - Co robisz? - Nieco pobudzona Mes wstała i zaczęła się przyglądać, co takiego wyprawia wiewiórka. - Naszyjnik! - Odpowiedziała z dość widocznym entuzjazmem. Wtedy wyjęła z jakiegoś pudełeczka nożyczki. Mogą się przydać w mocowaniu pióra... No właśnie. Ale nie miała na co to pióro przyczepić. Potrzebna jakaś zawieszka, czy coś w ten deseń. - O, możesz wziąć ten spinacz! - Mes pochwyciła leżący obok przedmiot i podała go Nun. - O, dobry pomysł. - Położyła wszystkie trzy elementy obok siebie i zaczęła myśleć nad wykonaniem. - Pomóc Ci? - Jeżyczka pokręciła uszkami. - Dziękuję, dam radę. - Nun chwyciła spinacz i powoli go rozprostowała. Kolejno z niemałym skupieniem przebiła nim twardą końcówkę pióra, co okazało się nie tak łatwą czynnością. Następnie drucik zgrabnie wokół niego ominęła pozostawiając małą dziurkę, aby całość zawiesić na łańcuszku. Upewniła się, że wszystko jest dokładnie dopracowane, po przez delikatne poruszanie drucikiem. Wszystko zostawała na swoim miejscu. Tylko... Tylko ten brzydki spinacz. Był pozłacany, a przy każdym wygięciu odpadała z niego farba. Nie wygląda to ładnie. Srebrny drucik z czarnymi plamkami. - Kurde. - Westchnęła. Mes przyjrzała się z uwagą ozdobie, która na pierwszy rzut oka nie wyglądała tak źle. Tylko właśnie... Te plamki. Jak zdrapią to sreberka do końca, może się okazać jeszcze gorzej. W dodatku, szybkiej może zardzewieć. - Przydałoby się coś w stylu lakieru do paznokci... - Mesia wzięła w rączki pióro i delikatnie zaczęła je oglądać. - Tu coś jest. - Dziwne. Wydawało by się, że Kaze jest najbliżej zaśnięcia, a tym czasem uważnie oglądała szafę i jej zawartość. Popatrzyły na nią. Dziewczyna trzymała w dłoniach dość duże, przezroczyste pudełko z malutkimi buteleczkami. Podeszła do nich ze znaleziskiem, które położyła na biurku. - Lakiery hybrydowe... - Mes westchnęła z zachwycenia. Mnóstwo maleńkich, ciemnych buteleczek i biała, średniej wielkości lampa. - Ten pokój ma dużo akcesoriów do makijażu. Obstawiam, że jutro będziemy z tego korzystać. - Kaze wyjaśniła i usiadła na krzesełku obok. Zaciekawione zaczęły wszystko wyjmować z pudełka. Były to akcesoria do zrobienia trwałych, hybrydowych paznokci. Małe, czarne buteleczki miały na sobie wiele oznaczeń, jednakże w języku francuskim, którego nie znały. Trudno było też im wybrać konkretny kolor, gdyż każda buteleczka miała na sobie nadrukowany niewielki, cienki paseczek w kolorze zawartości. Tak mała próbka nie była w stanie pobudzić ich wyobraźni na temat danego koloru. Musiały więc przez przetestowaniem jakiegokolwiek koloru, otworzyć buteleczkę i obejrzeć brudny pędzelek. - Jaki chcesz kolor? - Kaze pomagała im przebierać w akcesoriach. - Czarny. - Nun była zdecydowana. Tak, ten będzie wspaniale pasować do pióra... Chociaż... Chociaż zastanawiała się także nad błękitem - kolorem oczu chłopaka. Ten także by pasował. Trudno było tu cokolwiek znaleźć. Tyle tych opakowań i  każe w tym samym kolorze, aby rozpoznać jego kolor, trzeba było każdą taką buteleczkę podnieść i skupić się na jej paseczku, lub całkowicie ją otworzyć i obejrzeć pędzelek. - Może być ten? - Po jakimś czasie borsuczyca podała wiewiórce flakonik z czarnym paskiem. Po odkręceniu, okazało się, że jest to kolor czarny z drobinkami białego brokatu. Nie wyglądało to źle, jednakże Nun nie była co do tego pewna. Nie miały już za bardzo chęci na dalsze szukanie. Było na prawdę bardzo późno i już powoli zmęczenia dawało się we znaki. - Mhym! - Przytaknęła i dokładnie pomalowała drucik. W tym czasie Mesia rozpracowała działanie lampy. Paznokcie trzeba było podstawić pod włączoną lampę na minutę. Tak też postanowiły zrobić. Końcówkę pióra, która była ozdobiona pomalowanym spinaczem podstawiły pod włączoną, jasną żarówkę. Chwile poczekały i już. Wszystko było gotowe. Nun jeszcze opuszkami palców zbadała, czy aby na pewno wszystko zastygło. Suche jak pieprz. Zaczepiła ozdobę na srebrnym łańcuszku i delikatnie przyozdobiła tym swoją szyję. - Ładnie to wygląda! - Mesia przyjrzała się pięknemu wisiorowi. - Dzięki. - Nun zaczęła się przeglądać w lustrze. Ten lekko błyszczący lakier na prawdę pasował do całości... No... Łańcuszek powinien być troszkę ciemniejszy i byłoby bajecznie. Tylko... Trudno będzie to wszystko schować pod bluzką przed jeleniami... Ale... Ale czy robią dobrze? Czy to dobrze, że tak od nich odeszły i teraz trzymają z jeleniami? Czy to źle, że teraz tak za nimi tęsknią i zaczynają wątpić w prawidłowość swojego wyboru? - Posprzątajmy to szybko i chodźmy już spać. - Kaze przeciągnęła się i zaczęła układać lakiery w pudełku. Mes przyłączyła się i schowała lampę, oraz pozakręcała kilka otwartych buteleczek. Nun zaraz podeszła i zaczęła porządkować w szufladach i chować powykładane z nich rzeczy. Mesia pomogła schować borsuczycy pudełko z lakierami, podczas gdy Wiewiórka kończyła zasuwać wszystkie krzesełka. Zasnęły dość szybko. Nie miały nawet siły na myśleniu o swoich wyborach ostatnich godzin. 

In the ForestWhere stories live. Discover now