Własność

12 0 0
                                    

Było tam pełno ludzi, których oglądały zza zaplecza. Były tam tylko one i Albinos, który co chwila gdzieś wychodził i wracał. Dużo roboty jest przy takim pokazie. Nie tylko dla modelek, ale ile dla organizatorów! Wszystko było już gotowe. Sama ich garderoba wyglądała jak tysiąc dolarów. Pikowane fotele ze skóry w kolorze bordowym... Kryształowy żyrandol, piękne, wielkie lustra i złote zdobienia na każdym kroku. Wielka toaletka z pięknym, czystym lustrem w kolorze białym. Na jej blacie stały przeróżne kosmetyki i akcesoria, przydatne do zmycia makijażu. Jednak największy podziw budził wybieg. Ogromna powierzchnia, przez której środek ciągnął się biały, wysoki wybieg oświetlony licznymi światełkami. W około niego rozstawione były krzesełka, te były już pozajmowane przez licznych gości. Szczerze mówiąc, to widownia wiele się nie zmieniła, no może przyszło więcej osób, jak ostatnim razem. - W-wiecie c-co robić? Z-za pięć mi-minut zaczynamy! - Norbert był chyba tak samo przejęty jak one... Albo nawet bardziej. W końcu od tego zależało czy dostanie niezły opiernicz. Gdyby coś się nie udało, mógłby otrzymać dodatkową parę sińców. - Nie. - Odparły jakby chórem. Wtedy Norbert wyjął z kieszeni kartkę z planem wybiegu. - Idziecie pięknie, szybko, zgrabnie. Powaga na ustach. P-plecy proste! T-tu, o t-tu na końcu s-się zatrzymujecie i li-liczycie do dw-dwóch. I-i za-zawracacie. - Dokładnie wyjaśnił, pokazując poszczególne części wybiegu palcem. Dziewczętom wydawało się to proste, jednakże kiedy zobaczyły jak wysokie, poważne kobiety spacerują po ustalonej trasie, przeszły je ciarki. Światełka i blask fleszy były oślepiające, a one mają iść prosto, oczy otwarte, sylwetka wyprostowana, pełna powaga. W dodatku nie wolno się potknąć, czy zwolnić tępa. Istna katorga - niemożliwe do wykonania! - M-mes! Szy-szybko! I-idziesz! - Wtedy jeżyczka została wypchnięta na ogromny, długi wybieg. A no tak... W końcu modelki były posortowane według koloru ubrania. Biel na początku, później jakieś inne odcienie. Wzięła głęboki wdech i nie zastanawiając się dłużej zaczęła szybko przebierać krótkimi nóżkami. Nie mogła się zorientować co, jak i gdzie. Było tak jasno, nieprzyjemne! Jak dobrze, że przed nią szła inna modelka, więc mogła mniej więcej wyczuć miejsce, w którym ma się zatrzymać. Wszystko jak na razie szło dobrze, ważne że nie miała na sobie szpilek, tylko buciki z płaskim, małym obcasem. Po tych kilku sekundach znalazła się przy Norbercie i dziewczynach. Wyglądała, jakby nie była pewna, co się właśnie stało. - Nigdy więcej. - Podsumowała krótko i usiadła w kącie na małej skrzynce. Występ Kaze i Nun, wyglądał podobnie, jak Mesi, jednakże chyba wiewiórce poszło najlepiej. W końcu szła jako ostatnia i zdążyła już się zapoznać z tą sytuacją. Oślepiający blask całej ceremonii, zdążył już je odpowiednio wymęczyć. siedziały i obserwowały, jak ostatnie modelki znikają za ciężką, czarną kotarą. Chwilę później rozległy się gromkie oklaski. Chyba po wszystkim, tylko czeka je jeszcze ogłoszenie swojego domniemanego związku... Któż mógłby przypuszczać, że przez to jedno wyjście na jagody spotkają swoich przyszłych mężów i ich pogląd na temat dotychczasowych sojuszników zmieni się o 180 stopni. Wszystko wydawało się być dobre, właściwie, jednak... Jednak odczuwały moralnego kaca, który nie pozwalał się niczym zagłuszyć, nawet tymi wielkimi oklaskami. Głupio im było przyznać, ale w ich ciałkach pozostawała jeszcze nadzieja na spotkanie z nimi... Wciąż miały złudne wizje tego, że zaraz się tutaj zjawią i... 

- Możemy was porwać ze sobą? - Znajomy głos. Gwałtownie się podniosły. Przed nimi stała ich trójka... Chłopcy byli inaczej ubrani jak zazwyczaj, jednak ich stylizacje były do siebie uderzająco podobne. Na szyi biały żabot, beżowa koszula i jedwabna, brązowa marynarka i miękkie, puszyste, wielkie białe futro. Do tego ciemne spodnie i eleganckie, czarne buty. Włosy mieli ułożone jak zwykle, a poroże pozostawało bez zmian. Jelenie we własnej osobie. Nie powiem, były nieco zawiedzione, gdyż jakby przez chwilę w głosie Renauda słyszały znajomy ton innej osoby. Z lekką dezorientacją przyglądały się mężczyznom. - Musimy iść, widzowie nie będą czekać na nas wiecznie. - Ton i wyraz Rena wydawał się być tak przyjazny, tak troskliwy i przyjemny. Wszyscy trzej wyglądali na szczęśliwych z tego, co miało się zaraz stać. W przeciwieństwie do nich... Z ciężkim sercem i gulą w gardle zmusiły się do wstania i posłusznej przechadzki po wybiegu. Nie wiedziały co się dokładnie dzieje i chyba nawet nie były tym zainteresowane. - Tak więc, mamy do ogłoszenia bardzo radosną nowinę, ale my celebrowaliśmy się za dużo, tak więc oddaję głos... - Renaud popatrzył na dziewczęta stojące tuż obok w szeregu. Kaze powstrzymywała się od zasłabnięcia, Nun ciężko oddychała, a jej oczy były mocno zaciśnięte. Mes zaś starała się nie trząść i niepewnie przyglądała się wielkiej widowni. - Em... Mecielle. - Wszyscy trzej popatrzyli na Mesię, która wciąż nie miała pojęcia co się dzieje. Mecielle? Więc... Takie od teraz mam przezwisko? Dziwne, nie podoba mi się. To jak połączenie me i cielaka. Taka Owca, która właśnie meczy i wtedy na drodze staje jej cielak i razem się łączą w całość... Dziwne. Niepewnie patrząc na podany jej mikrofon starała się jakoś zebrać w sobie zdanie, które ma wypowiedzieć. Wybrali ją... Bo...? Może dlatego, bo tylko ona miała w tym momencie otwarte oczy. Ale zrobili źle, jeżyczka lubiła obierać kręte wypowiedzi i bardzo powoli przechodzić do sedna. Postępowała tak nieświadomie i nigdy nie potrafiła temu zaradzić. W trzęsącą się rączkę wzięła mikrofon. Widziała wyraźnie każdą linię papilarną na swoich dłoniach, każde zadrapanie na mikrofonie. Wszystkie najmniejsze szczególiki na odcinku łokcie-dłonie. Światła tak mocne były. Aż zmrużyła oczy. Nie mogła tego zobaczyć, ale Tristan dyskretnie, do swojego małego nadajnika w białej rękawiczce rozkazał przygasić lampy. Wtedy pomału, delikatnie rażący blask przeistoczył się w delikatne światło. Przeniosła oczy na widownię. Nie znała żadnej twarzy, nie mogła nikogo rozpoznać, gdy wtedy... 

In the ForestWhere stories live. Discover now