1.początek cierniowej drogi...

55 7 5
                                    


Stałam przy tej barierce od mostu i patrzyłam wprost na dzieci siedzące na wzgórzu. Chciałam do nich podejść, ale mama mówiła, że nie wolno przechodzić przez most. Mimo woli podeszłam i przywitałam się.

-Cześć jestem Nanami- uśmiechałam się do nich.

Chłopak siedzący jakby na uboczu spojrzał na mnie i bez komentarza wrócił do przerwanej lektury.

Stałam tam dalej, a reszta tej grupy, liczącej wspólnie pięć osób, patrzyła właśnie na niego. Pomyślałam wtedy, że on musi rządzić tą grupą. Podeszłam jeszcze bliżej o parę kroków.

-Czy chcecie się ze mną pobawić?- zapytałam. Wtedy też zauważyłam poruszenie. Wystraszyłam się, że może coś źle zrobiłam i posmutniałam. Wtedy też ten czytający podniósł rękę i nagle pozostała czwórka była już przy mnie.

-W co sie pobawimy?- zapytał jeden z chłopaków.

-Może w chowanego lub ganianego?- tym razem była to któraś z dziewczynek.

-Jak chcecie to może pobawimy się najpierw w ganianego, a potem w chowanego- powiedziałam szczęśliwa.

-Tak w ogóle to ja jestem Tola- powiedziała niska dziewczynka o brązowych włosach i zielonych oczach.

-Ja jestem Amy- mała blondyneczka o niebieskich oczach uśmiechnęła się do mnie.

-A ja to Ricky- szatynek też z błękitnymi oczami klepnął mnie w ramię.

-Tai jestem- pomachał do mnie zielonooki brunet.

-A ten co tam siedzi to Ryu- spojrzałam po za ramieniem Tai'a by zobaczyć jak ten czarnowłosy i brązowooki chłopak właśnie na mnie spoglądał. Kiwnął mi głową na znak powitania, a ja też kiwnęłam.

-Ja jak juz mówiłam jestem Nanami i cieszę się, że mogę was poznać- uśmiechnęłam się szeroko. Teraz nie musiałam się martwić o to, że nie mam przyjaciół.

Tak mijało mi prawie całe lato. Na ciągłej zabawie z tą dość ciekawą grupą dzieciaków. Jednak zdarzyło się coś co zapoczątkowało ważne zmiany w dotychczasowym życiu, ale to później.

Zacznę od tego, że miałam wtedy 8 lat. Tai, Ricky, Amy, Tola i Ryu byli ode mnie rok starsi.

Mieszkałam tylko z mamą, ale i tak raczej to ja wszystkim się zajmowałam, a mama mnie wykorzystywała. Czasem biła ponieważ wyżywała się w ten sposób. Miałam sporo ran i siniaków na całym ciele. Nie skarżyłam się ani nic ponieważ wiedziałam, że jak będę płakać lub skarżyć to przyłoży mi jeszcze bardziej.

Wakacje się kończyły, a my codziennie bawiliśmy się w swoim towarzystwie. Dziewczyny uczyły mnie dobrych manier więc czasem bawiliśmy się w damy z dobrego domu. Amy twierdziła, że uczę się bardzo szybko więc byłam tym faktem uszczęśliwiona.

Ostatniego dnia wakacji znów spotkaliśmy się na wzgórzu za mostem gdzie moi przyjaciele zawsze siedzieli. Jakiś czas wcześniej pojawił się tam drewniany stolik i stołki dla wszystkich więc mogliśmy czasem też coś zjeść lub napić herbaty.

Więc ostatniego dnia wakacji przybiegłam po skończeniu wszystkich obowiązków w domu na wzgórze i zaraz też zaczęliśmy się bawić w dom.

-A wiecie co mam świetny pomysł- krzyknęła Tola klaskając w dłonie. Spojrzeliśmy na nią z zaciekawieniem

-Pomyślałam żeby urządzić ślub ponieważ i tak bawimy się w dom to czemu nie zrobić jakiegoś wesela jednej z par w naszej grupie- uśmiechała się szeroko i spoglądała na nas.

Nie zapominajmy o swej przeszłości, by móc iść dalej w przyszłość.Where stories live. Discover now