3.ponowne spotkanie na wzgórzu..

35 4 3
                                    

Każdy dzień wyglądał tu tak samo. Rano wstawałam i ubierałam mundurek. Schodziłam na śniadanie, a potem wychodziłam do szkoły. Po drodze mijałam małe sklepiki z różnościami.

Księgarnia, która mieściła się na rogu miała tę sama wystawę co zwykle. Jakoś tak czułam sie spokojna gdy nic sie nie zmieniało. Czekałam na codzienne telefony od dziadka i obserwowałam otoczenie.

Moja misja jeszcze się nie zaczęła ponieważ dziadek jeszcze nie dostał ostatecznego raportu od swoich szpiegów więc czekałam na znak.

Dzisiaj był piątek więc postanowiłam, że po szkole przejde się po mieście zaraz jak tylko skończe zajęcia.

-Dzień dobry Nanami- usłyszałam głos przewodniczącej klasy.

Odwróciłam sie do niej i uśmiechnełam.

-Dzień dobry Mari jak tam u ciebie ciężki tydzień co- odpowiedziałam

-Tak niestety zwłaszcza że zbliża się dzień założyciela i tyle się teraz trzeba będzie narobić- odpowiedziała i westchnęła. Zaśmiałam się.

-Ciężkie jest życie przewodniczącej-

-Nie śmiej się, bo to naprawde sporo roboty-

-Wiem wiem po prostu chciałam cię jakoś rozweselić-

-A właśnie Nanami może mi pomożesz co?- Mari spojrzała na mnie z nadzieją w oczach.

-Mów mi po prostu Nana, a jeśli chodzi o pomoc to jak będę mogła to ci pomogę-

-Ok to na długiej przerwie spotykamy się na stołówce i wtedy ci wszystko wytłumaczę, a teraz lecę na spotkanie Samorządu Uczniowskiego- i pobiegła jak szalona w stronę szkoły. Patrzyłam za nią i uśmiechałam sie czując się w jakimś stopniu, że w końcu jakoś zaczynam funkcjonować w tym mieście i w tej szkole. Chociaż dziadek mówił, że zostanę w tej szkolę już do ukończenia nauki to mimo wszystko nie chce sie w żaden sposób przywiązywać.

Szłam wolnym krokiem w kierunku szkoły nie wiedząc, że od jakiegoś czasu ktoś mnie obserwuje.

Tymczasem w pewnej grupie ludzi wrzała rozmowa na jeden temat...

-Wierzcie mi to musi być ona wszędzie ją rozpoznam- młoda brunetka z zaciekłą miną mówiła do przyjaciół.

-To niemożliwe przecież sama doskonale wiesz jak to się skończyło i ty jeszcze twierdzisz, że ona żyje- Wysoki szatyn spokojnie popijał herbatę.

-Wszyscy wiemy co się tam wydarzyło i każde z nas doskonale wie czyja to wina w dodatku dlaczego uważasz, że to właśnie ona skoro sama widziałaś ten pokój- zapytała mała blondyneczka z nadzieją w oczach.

-Pamiętacie jej wygląd prawda?- Tola, bo tak ma na imię brunetka, spojrzała na zebranych.

-Tak długie srebrne włosy jasnobrązowe aż złote oczy i jasna cera w dodatku zawsze poraniona lub posiniaczona- szatyn o imieniu Tai podał krótki opis nie podnosząc nawet głowy.

-Dlatego mówię wam to na pewno ta sama osoba- powiedziała Tola z mocą.

Jeden z uczestników w ogóle nie uczestniczył w tej rozmowie. Siedział jakby w oddaleniu i czytał książkę. Nie mówił nic i jak zawsze był zajęty własnymi myślami.

Właściwie to w książce spoglądał tylko na jedną rzecz, o której reszta nie miała pojęcia. Było to zdjęcie sprzed ośmiu laty zrobione kilka dni przed końcem wakacji. Cała szóstka siedziała na wzgórzu uśmiechając się szczerze do aparatu. Tola i Tai stali po lewej stronie, a Amy i Rick po prawej zaś pośrodku stał on Ryu i dziewczynka, o której właśnie toczyła się ta rozmowa.

Nie zapominajmy o swej przeszłości, by móc iść dalej w przyszłość.Where stories live. Discover now