5. nie zapomnieć o niczym u twego boku...

34 3 1
                                    

Stałam na balkonie z kubkiem ciepłego kakao i spoglądałam na migające światła miasta. Poczułam spokój jak nigdzie indziej. Światełka migały w takt muzyki. Jakoś wszędzie słyszę muzykę. Poczułam jak ktoś mnie przytula. Odwróciłam się i spojrzałam Ginowi w oczy. Uśmiechnął się do mnie nic nie mówiąc, a ja wtuliłam się w tego wysokiego i ciepłego faceta.

Czułam się bezpieczna tylko gdy Gin mnie przytulał. No i jeszcze dziadek, ale to inna sprawa.

Chce tu od razu wyjaśnić jedną bardzo ważną sprawę. Ja i Gin nie jesteśmy parą ani niczym więcej jak przyjaciółmi. Gin nie jest typem osoby lubującej się w dziewczynach. Jest za to moim najlepszym i najwspanialszym przyjacielem i choć innym nasze relacje wyglądają na zbyt bliskie co jest typowe dla par to jednak nawet gdybym chciała to i tak nic z tego. Gin ma już kogoś kogo kocha całym sercem i są już ze sobą dość długo.

Może się coś kiedyś zmieni w końcu mamy dopiero 16 lat co nie.

Nie czułam takiego spokoju odkąd rozstałam się z dziadkiem na stacji.

Nagle Gin odsunął mnie od siebie i spojrzał w moje oczy.

-Coś czuję, że nie jesteś tutaj zbyt spokojna co- poczułam jak jego ręce zaciskają się na moich ramionach. Był nieco zdenerwowany.

-Tak to prawda i raczej tego przed tobą nie ukryję- odpowiedziałam łapiąc jedną z jego dłoni i delikatnie przytrzymując ją odsunęłam się od Gina.

-No więc co się dzieje?- zapytał bez ogródek jak to miał w zwyczaju.

Zaśmiałam się lekko, a Gin tylko się nadąsał.

-Spokojnie, spokojnie nie jest ze mną aż tak źle tylko po prostu dzieję się tu coś dziwnego- odpowiedziałam mu spokojnie. Wzięłam swój kubek z kakao i popiłam trochę.

Odprężyło mnie to.

Gin tylko usiadł i czekał na moje dalsze wynurzenia.

Podeszłam do białej poduszki lezącej na podłodze. Była wielka więc sobie na niej usiadłam zanurzając się w puchowej miękkości.

Gin dalej nic nie mówił. Czekał.

Wiedziałam, że prędzej by se język uciął niż coś powiedział. Czułam jego życzliwość wobec mojej osoby. Ciepełko w moim serduchu urosło.

-Jak sam wiesz kiedy byłam maluchem zostałam adoptowana zresztą mówiłam ci o tym, jednakże nigdy nie pytałam dziadka o moją przeszłość, którą on się zdaje dobrze zna i choć powiedział, że mogę o to zapytać to nigdy nie miałam na to ochoty- zaczęłam powoli mówić.

-Jak sam wiesz zawsze byłam raczej sama czy to w szkole czy to gdzie indziej nawet jeśli bawiłam się z innymi i nie stroniłam od ludzi to jednak zawsze byłam sama do czasu kiedy cię poznałam- tu się uśmiechnęłam, a Gin też się uśmiechnął.

-Za każdym razem po zmianie szkoły było tak samo wiesz nowi ludzie, otoczenie i w ogóle. Nie czułam się tam jakby mi miała zaraz głowa wybuchnąć z natłoku dziwnych obrazów i uczuć, z którymi mogłabym się jakoś utożsamiać, ale wiesz tu jest zupełnie inaczej i to mnie zaczyna przerażać. Bywa tak iż czuję się tutaj jakbym znała to miejsce od dawna i ma to jakiś związek z czasu, którego nie pamiętam dlatego się boję i jestem niespokojna- skończyłam mówić i poczułam łzy spływające po twarzy.

-Ech?! - podniosłam rękę by wytrzeć niechciany dowód słabości.

Gin wstał i usiadł obok mnie przytulając mocno do siebie. Nic nie mówił i wiedział, że mi nic więcej nie trzeba. Nauczył się tego przez te lata naszego wspólnego czasu jaki mieliśmy szczęście się dzielić.

Nie zapominajmy o swej przeszłości, by móc iść dalej w przyszłość.Where stories live. Discover now