11. czas na odkrycie kart(cz. 1)...

8 1 2
                                    

Stałam przed wielkim budynkiem. Czułam się cokolwiek zdezorientowana. Dlaczego ktoś mnie zaciągnąl w miejsce, które właśnie było celem mojej misji przeznaczonej mi przez dziadka??

Zastanowiłam sie przez chwilkę.

-A może ktos się domyślił kim jestem i chce mnie rozgryźć?- szepnełam pod nosem.

-Nie nie nie nie- potrząsnełam głową.

-Raczej to nie możliwe ponieważ ten głos mówił o Ginie, a o nim wiedzą tylko moi przyjaciele i prawdopodnie wuj Ryu czyli ojciec Gina- dalej pomrukiwałam pod nosem.

Wnioski nasuwały się same. A więc co teraz?

Nie mogłam tak stać wciąż przed tym budynkiem. Najpierw jednak ten sms co go wysłać do Ryu miałam.

I już wysłałne, a teraz czas tam wejść. Showałam telefon do wewnętrznej ukrytej kieszeni jak zwykle. Choć to i tak kiepskie zabezpieczenie ponieważ mogli znaleźć telefon. Mimo to muszę mieć choc nikłe poczucie bezpieczeństwa.

Weszłam przez drzwi i trafiłam do ogromnego, jak na ten budynek, holu.

Rozejrzałam się i ujrzałam kobietę stojącą obok jakichś drzwi.

Skinęła mi głową więc do niej podeszłam.

-Panna Nanami Nakajima?- zapytała cichym melodyjnym i co najgorsze zimnym głosem

-Tak- potwierdziłam.

-Czy moge prosic o jakiś dowód na to, że mówi panienka prawdę?-poprosiła grzecznie aczkolwiek nadal zimnym tonem.

Wyciągnełam portfel z kieszeni i podałam jej moja legitymację. Jak narazie to było jedyne co miałam.

Skinęła głową, że potwierdza i zaprowadziła mnie do pewnego pokoju.

Pomieszczenie było duże jednakże jakby w półcieniu. Światło jakie tam było to jedynie księżyc zza okna.

Pod oknem stało biurko przy którym ktoś siedział. Nie widziałam jego twarzy jednakże czułam, że ta osoba nie pała do mnie zbyt pozytywnymi uczuciami. W dodatku dało sie wyczuć zdenerwowanie.

Nagle wyczułam kogoś jeszcze, ale nie widziałam nikogo.

Zapewne ukrył sie w ciemności.

-Panienko Nanami czy wiesz czemu zostałas tu wezwana prawda?- zapytał osobnik przy biurku.

-Tak mi sie wydaje- odpowiedziałam spokojnym głosem. Byłam w tym świetna. Lata praktyki.

-A więc wiesz też dlaczego tak bardzo zależało mi na spotkaniu ciebie osobiście- dodał.

-Niestety nie wiem- znów spokojna.

Osobnik ów ten wstał i zrobił parę kroków w moją stronę.

-A więc nie wiesz tak, a co powiesz na to, że to ja jestem osobą odpowiedzialną za to co cię spotkało?- usłyszałam cichy sarkazm w jego głosie.

-Zależy co ma pan na myśli- powiedziałam dalej spokojnym głosem. Nie łatwo jest mnie wytrącić z tego trybu.

-Jak to to nie pamietasz co sie stało osiem lat temu?- zapytał niby tak od niechcenia, ale nawet jeśli świetnie się maskował wyczułam zdziwienie w jego głosie.

-Dość już tych pytań- usłyszałam nagle gdzieś z boku. Spojrzałam w tamtym kierunku. Z cienia wyszedł drugi mężczyzna.

-Powinna już dawno nie żyć, a ty znów sie guzdrzesz- dodał.

-Dlaczego powinnam umrzeć przecież nie zrobiłam nic by na to zasłużyć- powiedziałam cichym zimnym tonem. Coś jak ta babka. Obaj odwrócili sie w moją stronę.

-A więc nawet jeśli Gin zginie nie obejdzie cię to?- zapytał osobnik z cienia.

-Oczywiście, że obejdzie jest moim przyjacielem- dalej zimno.

Próbowałam grać na zwłokę. Miałam nadzieję, że Ryu już jest w drodzę z resztą by mnie jakoś uratować jeśli miałoby mnie napaść to coś zwane kikoku.

Czułam niezwykłe zagrożenie ze strony tej dwójki. Wiedziałam też doskonale w jak bardzo niekorzystnej sytuacji teraz jestem. Powinnam była jednak zaangażowac w te sprawę resztę.

Czułam sie dość kiepsko przez ten ból głowy i jeszcze kręciło mi sie w niej. Jakbym teraz zemdlała to by mieli niezłą polewkę ze mnie i świetnie by to wykorzystali.

-Powinnaś się bardziej pilnować panienko Nanami- powiedział koleś od biurka. W zasadzie wyglądali podobnie więc nazywałam ich tak jak mi pasowało.

Stałam tak i czekałam na dalszy rozwój tylko, że coś mi nie pasowało.

Czułam, że powinnam być gotowa na zaatakowanie przez te całe kikoku, ale no własnie oni najwyrażniej czegoś po mnie oczekują. Albo chociaz jeden z nich. Ten od biurka. Mam dziwne przeczucie, że on chce abym coś powiedziała. Coś co ma związek z tym co sie stało osiem lat wcześniej. Najwyraźniej boi się, że to co wtedy usłyszałam ma jakiś wpływ na dalsze kroki jakie będzie musiał podjąć.

Nagle poczułam lekkie stukanie jakby palcem w plecy. Nie obejrzałam się, ale skinełam głowa nieznacznie aby upewnić tę osobę, że wiem iż tu jest i odebrałam ten"sygnał". Poczułam jeszcze raz stukanie i nagle się zorientowałam, że to alfabet morsa. Na moje szczęście uczyłam sie tego w wolnym czasie.

'Jesteśmy tu wszyscy. Nie bój się. Pamietaj aby sie nie zdradzić. Pomożemy ci jak tylko się da.'

Poczułam ulgę. Okazało się, że przybyli szybciej niż planowałam.

-Możecie mi chociaz wytłumaczyć dlaczego nie miałam wracać do tego miasteczka?- zapytałam by choć na chwilę oderwać swoje myśli od grupy za mną.

-Nie pamietasz więc nie musisz wiedzieć- odpowiedział osobnik z cienia.

Poczułam się cokolwiek urażona nawet jak na sytuację w jakiej się obecnie znajdowałam.

-Jak miło byc zignorowanym skoro sie nic nie pamięta w dodatku przetrzymywac bez powodu mojego przyjaciela tylko po to by mnie zwabic i jeszcze w ogóle nic nie wytłumaczyć no no no rzeczywiście świetnie- powiedziałam głośno zimnym sarkastycznym głosem.

-Zamknij się gówniaro najlepiej dla ciebie żebyś była teraz cicho jeśli nie chcesz zginąć- powiedział koles od biurka.

Nagle za sobą usłyszłam cichy szept Ryu:

-Ojciec, a czemu on tu jest i co on wyprawia?-

............

Nie zapominajmy o swej przeszłości, by móc iść dalej w przyszłość.Where stories live. Discover now