Rozdział 37

306 13 0
                                    

~~Laura~~

Weszłam do gabinetu mamy.

Siedziała przed komputerem i gapiła się w ekran. Od wyprowadzki ojca tylko to robiła.

- Mamo? Zaraz przyjedzie do mnie Riker.- powiedziałam.

- Dobrze.- odpowiedziała krótko.

Nie zwróciła nawet uwagi na to, że jestem roztrzęsiona i mój głos się łamie.

Wyszłam na zewnątrz, gdzie był zaparkowany samochód Rikera.

Podszedł do mnie z rozłożonymi ramionami. Wtuliłam się w chłopaka.

- Myślałem, że on po prostu ma jakąś dziewczynę. Nigdy nie wpadłbym na pomysł, że mógłby cię obserwować.

Przytuliłam go mocniej. Płakałam.

- Wiem, że pewnie nie masz teraz humoru, ale możemy pojechać do szpitala?

- Ja nie wiem... Boje się go... On mi groził...

- Nic ci nie zrobi, jest w śpiączce.

- W śpiączce?

- Tak, pojedź tam ze mną. Muszę wiedzieć co z nim jest.

Przytaknęłam i wsiadłam do samochodu Rikera.

Jechaliśmy.

- Co mu się tak właściwie stało?

- Połknął tabletki.

- Ale... czemu? Chciał odebrać sobie życie?

- Tak.

- Dlaczego? Pisałeś, że nie przeze mnie, to o co chodziło?

- Pokłócił się z Rockym. Bardzo. Mówiłem ci jak go traktowaliśmy.

- Mhm...

- Wykrzyczał mu, a właściwie nam, że chciał być szczęśliwy.- załamał się- Przepraszam, nie dam rady dokończyć.

- Nie szkodzi.- powiedziałam.

Riker zaparkował na parkingu i wysiadł z auta.

Szłam za nim. Dotarliśmy po Oiom.

Rydel płakała w ramię Ella. Stormie miała zakrytą twarz dłońmi. Mark patrzył w szklane drzwi. Chłopaki siedzieli na krzesłach i także patrzyli w drzwi. Od czasu do czasu z ich oczu leciały łzy.

- Cześć.- powiedziałam niepewnie.

Zdziwili się na mój widok.

- Na razie nic im nie mów.- szepnął do mnie Riker.

Kiwnęłam głową.

- Pojechałem po Laure, bo pewnie Rydel by chciała.

Rydel podbiegła do mnie i zaczęła przytulać.

Było im ciężko. Bardzo.

- Cieszę się, że jesteś.- powiedziała.

- Zadzwonie do Mai. To jej brat powinna wiedzieć.

Mark kiwnął głową.

~~Riker~~

Z telefonu Rossa, bo ja nie miałem numeru Mai, zadzwoniłem do niej.

- Cześć Ross, co tam?- powiedziała wesoło.

- Cześć, mówi Riker.- powiedziałem łamiącym się głosem.

Cały się trzęse. To wszystko przez wrażenia z dzisiejszego dnia.

- O Riker! Hej, wszystko okej?

- Nie.

- Nie? Coś się stało?

- Ross jest w szpitalu.

- Co?- powiedziała smutno- Co się stało?

- Chciał się zabić.- powiedziałem, głos coraz bardziej mi się łamał, z ledwością powiedziałem 'Chciał się zabić'.

- Co? Jak to? W którym szpitalu jesteście?- płakała.

- Napiszę ci adres w smsie.

Rozłączyłem się.

***

Maia przyjechała do nas godzinę później.

Płakała. Jak mam jej to wytłumaczyć? Złamie jej tym serce. Tym, że nie zaopiekowaliśmy się nim tak jak powinniśmy.

- Posłuchaj...- zacząłem.

Usiadła na krześle. Oczywiście na moją proźbę.

Opowiedziałem jej wszystko.

Że biliśmy i poniżaliśmy Rossa. O każdej ucieczce. O wielu nieprzyjemnych słowach. Powiedziałem, że tylko Rydel i rodzice byli dla niego mili.

Że Rocky go wygonił z domu.

O tym, że mało jadł. Chociaż muszę przyznać, że trochę przytył ostatnio i wygląda normalniej.

Streściłem jej całą kłótnie. Powiedziałem, że wykrzyczał to wszystko Rocky'emu.

Wstała i podbiegła do stojącego obok drzwi Rocky'ego.

- Jak mogłeś??!!!- krzyczała i biła go pięściami klatkę piersiową.

- Maia.- wydusił z siebie.

- To wszystko twoja wina!! Ty dupku!! Mało się w domu nacierpiał?! Musiał też u was??!!

- Przepraszam.- powiedział.

Nie wiem czemu wszyscy winią Rocky'ego. My wszyscy się nad nim znęcaliśmy, nie tylko on.

- Boże.- upadła na kolana- W czasie gdy ja siedziałam przy stole ze szczęśliwą rodzinką on płakał w pokoju i podcinał sobie żyły.- płakała mocno.

- Maia.- zwróciła się do niej Laura- Mi też jest ciężko. Uwierz mi. Zaprzyjaźniłam się z nim.

-Tak jakby.- dodała cicho.

Maia przytuliła się do Laury.

C.D.N.

Jak się podoba?

Nowe życieWhere stories live. Discover now