Rozdział 39

286 13 3
                                    

17 sierpień, wtorek

~~Laura ~~

Siedzę sama w domu. Mama pojechała do wydawnictwa z gotową książką. Ben poszedł po Davida, który ma dziś u nas nocować.

Boże! Jeszcze on mi się zwali na głowe!

- Jesteeeśmy!- krzyknął Ben z przed pokoju.

Uh!

- Hej Laura.-powiedział wesoło David.

Usiedli na kanapie obok mnie.

- Co słychać Lau?- spytał.

- To przezwisko tylko dla moich przyjaciół, a ty nim nie jesteś.

Wstałam z kanapy i wyszłam na dwór.

Nie wytrzymam z nimi, ani chwili dłużej.

Poszłam do bloku.

Weszłam do mieszkania cioci Carrie.

- Cześć Laura.

Usiadłam obok niej na kanapie.

- Widziałaś się ostatnio z Rossem? Jestem ciekawa co u niego.

Co mam jej odpowiedzieć?m

- Emm. Nie nie widziałam się nim.

- Rozumiem.

~~Rocky~~

Siedzę na krześle obok szpitalnego łóżka Rossa.

- Bardzo żałuje, że kazałem ci się wynosić. Czuje się jak szmata. Obiecuje ci, że jeżeli się obudzisz nie pozwolę cię już skrzywdzić.- powiedziałem i wyszedłem z sali.

Czuje się okropnie. Czemu z nim nie poszedłem? Czemu go nie zatrzymałem?

~~Rydel~~

Nie mogę przestać płakać. Siedzę w pokoju Rossa, na jego łóżku. Wpatruje się w jego gitarę. Czemu mi nie powiedział? Było mu tak ciężko, a nawet nie miał się komu wyżalić. A może nie chciał? Tyle razy się go pytałam czy wszystko w porządku.

Wstałam z białej nie pranej od jego przyjazdu pościeli i podeszłam do biurka.

Na biurku leżał jego notes.

Zawsze go chował z obawy, że chłopcy go zepsują. Tylko ja wiedziałam, że on istnieje.

Otworzyłam go na przypadkowej stronie.

Pani Carly powiedziała, że w końcu pójdę do jakiejś rodziny. Bardzo się cieszę z tego powodu... Mam nadzieje, że mnie polubią. Nie lubię mieszkać w domu dziecka.

Wpis jedną kartkę dalej.

Jestem już w moim nowym dom. Siedzę u siebie w pokoju. Zaraz jedziemy zjeść coś na mieście. Wszyscy są świetni!

Kartka dalej.

Rydel jest super! Uwielbiam z nią rozmawiać, jest otwarta i mogę z nią rozmawiać o wszystkim. Riker też jest spoko. Ryland jest młodszy ode mnie o rok, trochę mnie ignoruje i rzuca złośliwe spojrzenia. Rocky'ego nie lubię, zresztą on mnie też nie lubi. Skąd wiem? Wykrzyczał mi to w twarz jakieś 20 minut temu. Jest jeszcze Ellington. Przyjaciele mówią na niego Ell, więc wiadomo, że nie mogę tak na niego mówić.

Kilka kartek dalej.

Rydel poszła na noc do koleżanki, a ja zostałem sam z chłopakami.

Rano: Obudziłem się i zobaczyłem leżące porwane kartki na podłodze. Moje piosenki! Zniszczyli mi cały zeszyt z piosenkami. Wiem, że to tylko zeszyt, ale kurcze, on był mój! Nie mieli prawa tego robić.

Zszedłem na dół do kuchni. Stormie i Mark poszli na dwór. Po drodze spotkałem Rocky'ego, który wyzwał mnie od głupich chuderlaczków i walnął z liścia w twarz. Za nic. Ja tylko powiedziałem do niego cześć. Co ja mu takiego zrobiłem?

Kolejny wpis.

Rydel postanowiła zostać u koleżanki jeszcze jedną noc. Koszmary wracają.

Koszmary? O co chodzi?

Przerzuciłam na ostatni wpis.

Nie mam pojęcia co napisać. Siedzę teraz w pokoju, Kevin pojechał jakieś dwie godziny temu. Polubiłem go, ale nie przyznam się do tego Rydel!! Nie ma mowy!

Zaśmiałam się przez łzy.

Wróciłem do nich, chociaż nie powinienem. Ale to wina Rydel! Mam 19 lat, prawie 20. Mam prawo o sobie decydować! No nie ważne. Kocham ją bardzo, ale nie powinnabyła mnie zmuszać do mieszkania z nimi.

- Co tu robisz?- do pokoju wszedł Ell.

- Czytam, nie widać?

- Co to?- zaciekawił się.

- Nic dla ciebie!- warknęłam.

Usiadł obok mnie.

Objął mnie ramieniem.

Przerzuciłam kilka kartek do tyłu.

Zakochałem się <3

Uśmiechnęłam się.

Jedna kartka do przodu i czar prysł.

Miłość jest głupia!!! Nienawidzę jej!!!

Kolejna kartka do przodu.

Chyba zwaliłem.

- Co to jest?

- Zamknij się. Najlepiej wyjdź z tąd.- powiedziałam i wstałam z łóżka.

- Delly, o co chodzi? Wiem, że jesteś smutna, bo Ross jest w szpitalu, ale to nie znaczy, że musisz mnie od siebie odpychać.

Nic nie powiedziałam tylko wyszłam z pokoju i poszłam do salonu.

C.D.N.

:)

Nowe życieWhere stories live. Discover now