Rozdział 11

417 43 1
                                    

- Powinieneś to przeczytać. - rzekła podając mi swój "tajemniczy" zeszyt.
Spojrzałem na nią niepewnie.
- Taka była umowa. - powiedziała.
Otworzyłem zeszyt i zacząłem czytać.
"

Ocknęłam się w jakimś starym, zniszczonym domu. Przy mnie siedział przystojny brunet, widocznie czekał aż się obudzę."
Dlaczego to brzmi jak słowa Karoliny?
"- Jak masz na imię? - zapytał.
- Karolina. A ty?
- Derek. Skąd się w ogóle wzięłaś w tym lesie?"
Poczułem, że do oczu napływają mi łzy. Spojrzałem pytająco na Shelly, ale nic nie mówiła, więc przewróciłem kilka stron dalej. Mijałem wzrokiem nasze kłótnie, ale i dobre chwile.
"- Zostaniesz? - poprosiłam. Wydawało mi się, że tylko na to czekał. Uśmiechnął się i położył obok mnie. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale czuję się przy nim bezpiecznie. Chyba naprawdę się w nim zakochałam."
- Shelly... - zacząłem. - W jaki sposób ty...
- Nie wiem, Derek. Zaczęło się kilka tygodni temu, zanim przyjechałeś. Po prostu poczułam... Wzięłam kartkę, a słowa same zaczęły przychodzić. Nie mam pojęcia dlaczego. Wiem, że poczujesz się źle, ale musiałam ci to pokazać. Możesz zamknąć oczy i nie patrzeć na rzeczy, których nie chcesz widzieć, ale nie możesz zamknąć swojego serca na rzeczy, których nie chcesz czuć.
Pokiwałem głową i otworzyłem zeszyt na ostatniej stronie. Zauważyłem, że zapisane tam zdania są przedstawione z mojej perspektywy.
"- Chcę, żebyś coś wiedział. - wyszeptała. - Móc cię kochać było najlepszą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała. Dziękuję. - posłała mi blady uśmiech, a jej oczy zaświeciły na niebiesko.
- Nie mów tak. Nie mów jakbyś właśnie miała się pożegnać. - powiedziałem i poczułem, że do oczu napływają mi łzy.
- Właśnie to robię. - szepnęła i przymknęła oczy."
W tej chwili coś we mnie pękło. Rozpłakałem się jak małe dziecko.
Poczułem jak Shelly przytula mnie delikatnie.
- Przepraszam. - szepnęła. - Nie chciałam cię tak zdołować. - dodała i złożyła pocałunek na mojej skroni.
- Nic się nie stało. Po prostu tak bardzo chciałbym, żeby ona żyła. Bo tylko tyle teraz mogę - chcieć.
Pokiwała głową ze zrozumieniem i podała mi paczkę chusteczek.
- Dzięki. - powiedziałem i otarłem oczy. - Chyba powinienem już iść.

***

Ze snu wyrwał mnie dzwonek telefonu. Jest pierwsza w nocy, kto może czegoś chcieć o tej porze? Spojrzałem na wyświetlacz. To Scott. On nie dzwonił by bez powodu, więc coś musiało się stać. Bez zastanowienia odebrałem.
- Halo? - odezwałem się.
- Derek, mamy problem. - mówił szybko. - Odwiedziła nas nasza stara znajoma i szuka cię. Gdzie teraz jesteś?
-

O kim ty właściwie mówisz?

- Proszę, pospiesz się. - rzucił tylko i rozłączył się. Szybko napisałem mu wiadomość z adresem.
Wygląda na to, że mam kłopoty.

See You Again | Derek Hale (3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz