25

4.3K 338 28
                                    

– ... więc w końcu zdecydowałem, że czas wam o tym powiedzieć. – Skończyłem opowieść i przełknąłem ślinę, by nawilżyć gardło.

           Daniel unosił brwi w zdziwieniu. Nie wiedziałem, o czym myśli, ale jego mina mówiła jedno: nie spodziewał się takiego obrotu sprawy. W pełni go rozumiałem, sam byłem zaskoczony, jednak z biegiem dni, wszystko zaczynało się normować. Z każdą chwilą wydawało mi się, że posiadanie bratniej duszy jest po prostu na miejscu, że bycie z Brianną jest... czymś zwykłym, jakbyśmy od dawna byli razem.

– Nie powiesz nic? – zapytała dziewczyna i oparła się plecami o ścianę, przyglądając się Becie.

– Kurczę, no... Gratuluję, tak? Nie miałem pojęcia, że w ogóle się lubicie i te sprawy... – odparł.

– Może nie byliśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale przeznaczenie wybiera kogo chce – wtrąciła Bri.

– To nadal jest zakręcone, ale... Z tych bardziej pokrętnych rzeczy – wskazał palcem na szatynkę – jesteś teraz moją Alfą?

              Spojrzeliśmy na siebie. Nigdy nie rozmawialiśmy o tym, jak połączymy naszą relację z funkcją w stadzie. Może miałem braki w wiedzy, ale wiedziałem, że Brianna była Luną. Zastanawiałem się tylko, że wszyscy przyjmą ją w podobny sposób.

– Twoim Alfą jest Cade. A ja... po prostu jestem, okej? Nie wiem, czy zauważyłeś, ale nasze relacje od początku odbiegały od tych typowych, więc... nie komplikujmy tego jeszcze bardziej.

– Jestem za – przytaknął jej brunet.

             W pokoju zapanowała cisza. Wiedziałem, że teraz muszę zejść na dół i powiedzieć reszcie stada o tym, kim jest dla mnie mała Brianna. Musiałem wziąć sprawy w swoje ręce.

~*~

              Woda chlupotała wokoło mnie, kiedy powoli stawiałem łapy w kałużach. Leśna ścieżka wiła się pośród pagórków, prowadząc mnie w kierunku wzgórz. Mocny zapach lasu owiewał mnie z każdej strony, sprawiając, że moja sierść pachniała identycznie. Zatrzymałem się nad jedną z kałuż, zerkając w srebrne odbicie. Wyszczerzyłem kły, chcąc przekonać samego siebie, że jestem naprawdę silnym Alfą, który nawet w pysku ma śmiercionośną broń. Zawarczałem cicho, a potem postawiłem łapę w wodzie, by pozbyć się obrazu.

           Chciałem pomyśleć w samotności, ale czułem, że nie jest dane mi być samemu. Delikatny, ale wyczuwalny zapach mojej dziewczyny roztaczał się gdzieś za mną. Odwróciłem się i pomimo mroku w gęstwinie drzew, ujrzałem parę czerwonych oczu, które obserwowały mnie z daleka.

            Domyślałem się, że dziewczyna drepcze za mną odkąd tylko wyszedłem z domu. Kiedy powiedziałem stadzie o mate, kiwnęli głowami i zaakceptowali fakt, że w naszej sforze mamy nową członkinię i to Lunę. Brianna za to wydawała się być wystraszona, jeśli chodziło o dołączenie do nas, co ja uznałem za pewnik. Nie chciałem się z nią kłócić, więc rzuciłem, że muszę się przejść i wyszedłem.

                   Zawyłem donośnie, a wilczyca wzdrygnęła się, mrugając wolno. Spuściła łeb, pozwalając, by srebrna sierść opadła jej na oczy, a potem wyszła z ukrycia i powoli przebierając łapami, podeszła do mnie. Przez chwilę śledziłem swoje odbicie w jej tęczówkach, ale szybko odwróciłem wzrok. Nie wiedziałem, które wcielenie bierze nade mną górę, ale chęć bliskości, kolokwialnie mówiąc, rozrywała mnie. Zmieniłem się szybko, na nowo stając się człowiekiem. Nie minęła chwila, kiedy Brianna także stała przede mną w ludzkiej postaci i właśnie wtedy po prostu rzuciłem się na nią.

Keeper | TO #1Where stories live. Discover now