7. Red

574 64 55
                                    

"Dawno dawno temu"- tak zaczyna się każda piękna opowieść o miłości, dobru i złu, historia, w której ciąg wydarzeń biegnie zawsze w tym samym kierunku- w kierunku szczęśliwego zakończenia. Nie ważne czy oglądasz jakąś bajkę po raz pierwszy czy dziesiąty z kolei, bo już i tak z góry wiesz jak będzie wyglądał finał. Światła sztucznych ogni, radosne okrzyki, silne emocje. W mojej historii było podobnie tyle tylko, że światłami były sygnały radiowozów i ambulansów, okrzyki były pełne strachu, żalu i rozpaczy, a emocje zamiast porywać moje serce do radosnego tańca, przecinały je na pół.

Nie mam zamiaru opowiadać ci o tym, żebyś mógł mnie lepiej poznać. Nie mam również zamiaru ci się spowiadać. Po prostu kilka dni temu miałem rozmowę z psychologiem. Nie miałem najmniejszej ochoty wchodzić do tego gabinetu, ale omijanie wizyt w naszej szkole ciągnie za sobą poważne konsekwencje. Można powiedzieć, że chodzę do dość... specyficznej placówki. Tak więc wszedłem do środka tego znienawidzonego pomieszczenia i zamiast czterdziestoletniego nieprzyjemnego babsztyla, zobaczyłem miłą dziewczynę, która twierdziła, że dopiero co skończyła studia z psychologii i jest na zastępstwie. Zdziwiłem się, ponieważ zamiast męczyć mnie pytaniami o moje samopoczucie i problemy, opowiadała mi ciekawe historie ze swojego życia. Udało jej się nawet kilka razy mnie rozśmieszyć. Podczas całego spotkania ani razu nie zapytała mnie o to jak się czuje, albo czy coś jest nie w porządku. Pytała czy byłem kiedyś w Castel Gandolfo, jaka była najśmieszniejsza pomyłka w moim życiu i czy mnie również się denerwuje kiedy skończę czytać jakąś wspaniałą książkę i muszę w napięciu czekać na kolejną część, albo- co gorsze- czekać na tłumaczenie, ponieważ dzieło mojego ulubionego autora wydali we wszystkich językach, tylko nie w tych które znam.
Kiedy czas spotkania dobiegł końca Clare (kazała mi zwracać się do siebie po imieniu), powiedziała mi, żebym zajrzał do kalendarza, poszukał dzisiejszego dnia i postarał się, żeby w przyszłości ta data bardzo dobrze mi się kojarzyła.
Po raz pierwszy nie miałem ochoty wychodzić z tamtego gabinetu. Kiedy dzisiaj zapukałem do drzwi modliłem się o to, żeby znowu móc ją zobaczyć i zobaczyłem. Z zaskoczeniem uświadomiłem sobie, że nie mogłem doczekać się kolejnej wizyty. Tym razem również było bardzo sympatycznie, w którymś momencie pojawił się temat tego projektu. Kiedy powiedziałem, że nie ma sensu, spytała "Jak to? To lepsze niż pamiętnik. Możesz napisać na kartce wszystkie swoje żale i smutki, wiedząc, że osobie, która je przeczyta nigdy nie będziesz musiał spojrzeć w oczy. Możesz uwolnić z siebie wszystkie złe emocje bez żadnych złych efektów, a jeśli będziesz miał trochę szczęścia ta druga osoba cię zrozumie i może ci pomoże". Wyjaśniła mi również jak ważne jest wyrzucanie z siebie negatywnych emocji i rozmowa z drugim człowiekiem, że to pomaga...

Tak więc nie robię tego dla ciebie. Robię to dla siebie, ponieważ chciałbym zacząć od początku.

To nie było tak, że zakochałem się w nieodpowiedniej osobie, ponieważ oddałem serce najwspanialszej osobie na świecie. Ja po prostu obdarzyłem ją nieodpowiednim uczuciem. On miał na imię Jordan i był moim przyjacielem odkąd tylko pamiętam. Któregoś wieczoru kiedy mieliśmy po trzynaście lat zostałem u niego na noc. Jego rodzice pojechali na wesele do swoich przyjaciół, więc byliśmy sami. Była burza, wysiadł prąd, stojące przy oknie drzewo stukało gałęziami w szybę, właśnie skończyliśmy oglądać horror, więc podskakiwałem na każdy, najcichszy nawet dźwięk. Jordan nabijał się ze mnie, mając przy tym niezły ubaw. Zaczęliśmy się przekomarzać, popchnął mnie na plecy. Wylądowałem na miękkich poduszkach, a on oparł łokcie po obu stronach mojej głowy, nagle wyraz jego oczu się zmienił. Sam nie wiem jak to się stało ale nasze usta jakoś się spotkały. Pocałowaliśmy się. Kiedy się odsunął, w jego oczach najpierw zobaczyłem zdezorientowane, a następnie panikę, strach. Był również przerażony jak ja. Chciał uciec, ale mu na to nie pozwoliłem, przytulając się do niego tak jak robiłem to zawsze wcześniej. Wyznał mi, że chciał to zrobić już od dawna ale bał się mojej reakcji. Nawet przez chwilę nie pomyślał, że mogłem czuć to samo.
O naszej wyjątkowej więzi nie mogliśmy powiedzieć rodzicom. Oni nigdy by tego nie zaakceptowali. Ukrywaliśmy się więc, mając nadzieję na to, że nasza tajemnica nie wyjdzie na jaw. Pewnego razu wymknęliśmy się wieczorem z domu. Kiedy dochodziła dwudziesta druga, Jordan poprosił, żebyśmy wracali już do domu. Ubłagałem go, żebyśmy poszli jeszcze na chwilę do parku. Ustąpił. To był jeden z najpiękniejszych wieczorów mojego życia. Śmialiśmy się i skradaliśmy sobie pocałunki w świetle księżyca. Było cudownie.
Kiedy w drodze powrotnej przechodziliśmy koło seven eleven, ze sklepu wyszła grupa chłopaków z puszkami w rękach, zobaczyli nasze splecione dłonie, a pojęcie tolerancji było im obce. Doszło do bójki. Oni byli przekonani, że działają w dobrej sprawie. Jordan stanął w mojej obronie, za moje życie zapłacił swoim. Nigdy nie powiedział, że mnie kocha, nigdy. On udowadniał mi to każdego dnia aż do samego końca. Nauczył mnie co tak naprawdę znaczy kogoś kochać, że to nie tylko "kocham cię", można to przecież powiedzieć na tyle innych, lepszych sposobów; "zapnij kurtkę", "zwolnij przed kolejnym zakrętem", "uważaj na siebie", "dopóki będzie istniał ten świat, ja zawsze będę obok ciebie". A jeszcze lepiej jest nic nie mówić. Trzeba to po prostu pokazać.

Colours Of Heaven (#BOYXBOY)Where stories live. Discover now