.I. Jak to się zaczęło.

159 10 5
                                    

Wampiry. Dziwne, odmienne, przez niektórych wykreślone. Inni to w ogóle myślą, że ich nie ma. A jednak się mylą.
Las... Mroczny las... A w nim oni, stado... liczące równo 15 osób. 
-Żadnego nowego członka.

Powiedział surowo przywódca, do małżeństwa będące również członkami stada.

-Ale... To nasze dziecko...

Powiedziała w płaczu matka, trzymając małą Lilith.

- Znacie zasady... Jej ma nie być...

Powiedział dowódca, po czym rodziciele napisali karteczkę.
,, To jest Lilith, urodziny ma 16.08. przygarnij ją, daj jej dom.

                                                                                               Sarah i Wictor North "

Włożyli Lilith do koszyczka owijając ją w kocyk i dali niedaleko wejścia do lasu zostawiając kartkę. Zrobili to szybko aby żaden człowiek nie był w stanie ich zauważyć.
Małżeństwo wampirów z żalem odeszło od koszyczka do reszty stada.

Kilka godzin później Nora i Jim Jons spacerując znaleźli małą Lilith. Nora wzięła list i przeczytała.
-Jim, tu pisze aby ją przygarnąć...
- Tak, i co w związku z tym? Chodź zgłosimy znalezienia dziecka na policje. 
- Jim pomyśl! Nie możemy mieć dzieci! Chroba... A inwitro jest za drogie... Adaptacje trwają miesiącami... Spadła nam z nieba, przygarnijmy ją... Będzie naszą córką...
- Noro, a jeśli jej prawdziwi rodzice po nią będą chcieli wrócić?

- Przecież jasno jest napisane, żeby ją przygarnąć! Ma urodziny... 16 sierpnia... Mamy 19 sierpnia, ma 3 dni... Nie chcesz dziecka..?
- Chcę...

- No to ją weźmy...
- Przekonałaś mnie.
Powiedział radośnie Jim. Problem był też w tym, że Lilith nie była podobna do rodziców. Do reszty rodziny też nie. Lilith była blada, w końcu jest wampirem i miała czarne włosy, i świeciły się jej na niebiesko oczy, w porównaniu do rodziców... Karnacja Nory i Jima, nie była blada, była kremowa. Oczy matki były brązowe, a jej włosy mieniły się piękną rudością, krótko ściętą, natomiast oczy męża były ciemno-zielone, a włosy brązowe. Jednak nie przejmowali się tym faktem. Najważniejsza dla nich była córeczka. Od kilku lat mieli zagospodarowany jeden pokój. Był pusty, nie było w nim nic jeszcze, ponieważ nie wiedzieli ile i jakiej płci będą dzieci.  Gdy wrócili do domu, tego samego dnia pojechali do sklepu z meblami. Kupili jasno-różową tapetę, żółty dywan z królikiem, wielki biały kojec z materacem pod kolor ścian, i kilka jasno-fioletowych szafek na zabawki. 

Pokój marzeń każdej małej dziewczynki. Dla dziewczynki, nie wampira.
Wrócili do domu. Przyodziali w niebieską bluzkę z kwiatkiem, białą spódniczkę, i tęczowe rajtuzy małą dziewczynkę, po czym włożyli ją do kojca. Nora włożyła do buźki dziecka smoczek. Dziewczynka żuła smoczek dobre 10 minut, po czym Nora go wyjęła aby dać dziecku zagrzane mleko.

- Boże święty!
Krzyknęła Nora wyciągając dziecku smoczek.

- Co się stało kochanie!?
Krzyknął przerażony Jim.

- Patrz co Lilith zrobiła ze smoczkiem. Przegryzła go...
- Przecież... Ona ma tydzień! Ona ma w ogóle już zęby?!
-Na to wygląda...
Powiedziała Nora, wkładając dziecku butelkę do buźki.

- O jej Lilith, jakie masz już wielkie kły.
Powiedziała z uśmiechem na twarzy Nora przytulając dziewczynkę gdy ta ją ugryzła w ramię.
-AŁA!!! Lilith.. Ale ty masz ostre te zęby... przegryzłaś mi skórę aż do krwi...
Powiedziała Nora, po czym przyszedł do pokoju Jim.

- Weźmy ją do lekarza. Nie wiadomo czy nie jest na coś chora, w końcu była w lesie, i taka blada jest w sumie...
Powiedział Jim po czym para poszła do przychodni, 10 minut od ich domu na nogach, nie daleko, wybrali się więc od razu.

W przychodni byli zmuszeni poczekać pół godziny w kolejce.

- Jim, co my powiemy? ,, Przyprowadziliśmy córkę na kontrolę, bo chcemy wiedzieć czy po wizycie w lesie jest zdrowa?".
- Racja... Może powiemy, że córka ma... tydzień tak? I chcieliśmy ją umówić na szczepienia, i przy okazji zobaczyć czy jest zdrowa...
- Okej...
- PAŃSTWO JONSH!
Krzyknęła lekarka, po czym lśniące oczy dziewczynki się otworzyły.
- Z czym państwo przychodzą?
- Więc tak, to jest nasza córeczka Lilith, ma równy tydzień, chcieliśmy... Ją umówić na szczepienia... I zobaczyć czy wszystko w porządku, bo troszkę taka blada...
- Na szczepienia zaraz się umówimy, a co do jej bladej skóry, może po prostu taka jest jej karnacja, jaką miała skórę?
Zapadła cisza, nagle Jon się odezwał.

- Ciężko powiedzieć... Nie potrafię odpowiedzieć na pani pytanie... Może niech pani ją po prostu zbada...

- Dobrze.
Lekarka o blond włosach spiętych w kucyk wzięła Lilith, badała ją chwilę po czym stwierdziła.
- Wygląda na to że z państwa córką wszystko w porządku, i wygląda na niebywale odporne dziecko, a co do szczepień, pierwsze będzie dopiero po osiągnięciu pierwszego roku życia, wtedy państwo proszę się zgłosić, a teraz AAŁAAA!
Krzyknęła Lekarka gdy mała dziewczynka wgryzła się w jej palec u ręki.

- Bardzo panią za nią przepraszam...
- Nie jestem dentystką ale bardzo szybko i bardzo ostre jej rosną zęby, takie kły po bokach... No nic, proszę udać się do recepcji i to będzie na tyle, dziękuję.

- Dziękujemy.

Pomimo że Lilith to wampir tymi ugryzieniami nic nie zdziała. Jej ugryzienia działają gdy jest pełnia, a takowej nie było ponieważ był dzień, więc nic się nie stanie dwóm ofiarom dziewczynki. Dziewczynka pomimo dziwnych wampirzych zachowań, nie domyślała się, że nie jest człowiekiem. Przynajmniej na razie...

Krew NieczystaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz