.X. Prawda

53 2 1
                                    


Kolejny dzień. Luis jak powiedział, tak zrobił. Ustalił kim jest Lilith.

Przerwa. Lilith znajdowała się w sklepiku a reszta klasy siedziała przy drzwiach sali, gdy nagle Luis wstał i powiedział.

-UWAGA! UWAGA! W naszej szkole jest wampir! A dokładniej w naszej klasie!

-Tak samo mówiłeś o tym chłopaku..
-Hana! Teraz jestem przekonany! A mowa o Lilith!
Klasa reagowała na różne sposoby.  Jedni byli przerażeni, inni się śmiali. Gdy Lilith wróciła ze szkolnego sklepiku została poinformowana o odkryciu chłopaka przez Jade.
-Jade, czy ja wyglądam jak wampir?
-Nie oszukujmy się, jesteś wysoka, najwyższa z klasy... Blada... Długie czarne włosy, umiejętność zmieniania koloru oczu, szpiczaste zęby, ostre paznokcie...

-To tylko pozory...
-Wiem, przecież wiem, że wampiry nie istnieją, i że tylko tak wyglądasz... Nie przejmuj się.

-Łatwo ci mówić. Ty masz krótkie blond włosy, masz normalną cerę, jesteś niska, masz normalne zęby. Nie uważają cię za potwora!
-Potwora? Wampiry... Wyobrażam je sobie jako dostojne stworzenia.
-Które w każdej chwili mogą się na ciebie rzucić?
-Luis sam się niedługo przekona że się myli.
Gdy Jade to powiedziała ten sam piskliwy głosik zaczął mówić do Lilith
*Mylił? Mylił? Mylił? Wampir! Pomyłki brak! Brak! Br Bra K!*
-A co jeżeli jestem wampirem?!
-Co...?
-To może być prawda! Wiesz powiem ci coś w sekrecie... Ten chłopak w przedszkolu... To ja go zaatakowałam, i zmieniłam się w inną dziewczynę... Tą na którą spadła wina...
-Kurde, serio mówisz?
-No...
-Czemu to zrobiłaś?
-Brak mi było mięsa i krwi...

-Czyli mówisz że Luis się nie mylił?!
- No... Kurde nie wiem czy to dobrze czy źle...
Rozmowa Jade i Lilith toczyła się podczas lekcji matematyki.

-Dziewczynki, od początku lekcji gadacie! 
Dwie koleżanki siedzące w ławce przed Jade i Lilith odwróciły się gdy nauczycielka pisała coś nie potrzebnego w życiu uczniów i powiedziały.

-Nie wierz w brednie tego gamonia Lilith, fakt wyglądasz trochę jak wampir, ale wszyscy wiedzą że nie ma wampirów, nie przejmuj się.
Dziewczynki się odwróciły i Jade z Lilith zaczęły znów rozmowę.

-Widzisz Lil? Wszyscy ci mówią że nie ma wampirów!
- Po pierwsze, nie wszyscy, połowa klasy się mnie teraz boi. Po drugie jak wytłumaczymy to co ci przed chwilą powiedziałam i duuuużo innych sytuacji?
-Jakich innych sytuacji...?
-Dajmy na przykład głosik. Taki piskliwy. Nie wiem co to, ale mówi mi o różnych rzeczach. Gdy Laguna i Ashley cię wzięły za szkołę, to ten piskliwy głosik mnie o tym poinformował. Tak samo teraz mówił, że Luis się nie mylił.

-Gadasz z piskliwym głosem!?
-Sama widzisz, że nie jestem normalna. Ale... Nie odwrócisz się przeciwko mnie, prawda?
-Oczywiście! Znamy się tyle lat.. Wampir czy człowiek... I tak najlepsza przyjaciółka...
Nagle wtrąciła się nauczycielka.
-Lilith o czym teraz mówiłam?
-Eeeem...
-Mówiłam przed chwilą, ale z koleżanką się rozmawiało. Jak nie odpowiesz dostaniesz jedynkę.
*Różni się! Dodawanie! Odejmowanie! Mnożenie! Dzielenie! Ułam! Ułamki!*
-Nie wiesz?
- Wiem! Czym... Różni się dodawanie, odejmowanie, mnożenie i dzielenie ułamków???
-Dobrze, upiekło ci się, widzę że masz podzielną uwagę. Ale ja nie więc proszę cie abym nie musiała cię więcej upominać. To teraz Jade, tak samo, brak odpowiedzi równa się jedynka. Koleżanka ci powiedziała już o czym rozmawialiśmy. Teraz rozwiążesz ten przykład.

Jade podeszłą do tablicy. Jakimś cudem rozwiązała bez błędnie.
*Kurde, ale mi się upiekło, dzięki... Głosie...*
Pomyślała Lilith rozmyślając o swojej odmienności.

Powrót do domu.

Lilith weszła do domu. Zdjęła buty, podeszłą do rodziców siedzących w salonie.
-Mamo, tato... Bo... Kolega z klasy powiedział że jestem wampirem, i... Doszłyśmy wspólnie z Jade do tego że to prawda, i chciałam wam to powiedzieć.
Rodzice Lilith popatrzyli się na siebie. Ich wzrok jednogłośnie odzwierciedlał że to już czas aby jej powiedzieć. Pierwsza zaczęła mama.
- Nie mylisz się...
-Czekaj, to ty to wiedziałaś?!
-Tak, ja i mama wiedzieliśmy... I jak by ci to powiedzieć...

-Jim... Powiedzmy jak było...

- Więc...Byliśmy na spacerze... I znaleźliśmy koszyczek. A w tym koszyczku byłaś ty. Tam był liścik... I pisało na nim... Że jakaś rodzina, z nie wiadomych przyczyn cię zostawia... I przygarnęliśmy cię... A ci twoi rodzice to wampiry.

-Jak długo zamierzaliście to ukrywać?!
Mówiła z łzami w oczach Lilith.
-Czyli nie jesteście moimi rodzicami?! Jak mam się do was zwracać?! Proszę pana!? Proszę pani!?
-Wychowywaliśmy cię całe życie Lilith! Wiesz przecież co to dom dziecka! Tam ludzie przygarniają inne dzieci. I to są ich rodzice.
-Czyli jestem adoptowana?
-Tak...
-Kochacie mnie...?
-Oczywiście czemu się pytasz?!
- Hmmmm nie jestem waszym dzieckiem i jestem wampirem?!
-Córeczko... Nie mów tak...

-Jak ja mam się czuć jako wampir?

- Jak normalne dziecko...
-Kiedy ja nie byłam, nie jestem i nie będę normalna.
-Masz nas. Masz przyjaciół którzy cię wspierają. Mogłaś być sama. Doceń to.

-Racja tato. W sumie, patrząc z pozytywnego punktu widzenia, zawsze chciałam latać. Tylko muszę nauczyć się zamieniać w nietoperza.
Powiedziała humorystycznie Lilith po czym zabrała plecak do pokoju i zaczęła odrabiać lekcję.

-Noro... 
-Spokojnie Jim. Przyjęła tyle strasznych faktów na raz spokojnie. I nie nienawidzi nas.
Jim i Nora się obieli, myśląc.... Co dalej... Rozmawiać o tym z córką... Unikać tematu... Za szybko..

Krew NieczystaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz