.XIV. Mama?

45 3 9
                                    

Tak... To  były wampiry. Wampiry patrzące się na dziewczyny trupim wzrokiem. Jade siedziała na ziemi z przerażeniem w oczach, natomiast Lilith się podniosła. Jej oczy zaczęły zmieniać kolor na czerwone. Wtedy istoty jeszcze bardziej zaczęły się przyglądać. Jedna z wampirzyc przemówiła

-Lilith... Czy to ty?
Wtem głos kobiety, słyszała w piskliwej wersji dziewczynka
*Lilith... Czy to ty?*
-Za raz nie rozumiem...
Powiedziała zdezorientowana Lilith.
Kobieta o krótkich rudych włosach, wysokiej posturze, i chudą sylwetką podbiegła do Lilith i ją z całej siły przytuliła.
-Córeczko...
-Jaka córeczko? Jesteś moją mamą?
-Tak Lili...
-Czemu mnie zostawiłaś?
-Wiesz...
Wtem inny wampir zaczął zbliżać się do Jade, z zamiarami napaści.
-Ej ty! Zostaw ją!

Krzyknęła wkurzona Lilith.
-Na czym my to... mamo?
-Po prostu nasze stado... Nie mogło przyjąć kolejnej osoby... Ale teraz jest nas za mało i cię potrzebujemy....
-Trochę za późno.... Mam szkołę, przyjaciół... ,,rodzinę,,
-Pójdziesz do szkoły dla wampirów, i znajdziemy ci innych przyjaciół. Będziesz normalna!
-Nie mamo... Ja nigdy nie będę normalna.
-Ale ty jesteś normalna... My jesteśmy tacy sami... Tylko te istoty jak twoja koleżaneczka nie potrafią tego zaakceptować...
Popatrzyła na Jade Wściekłym wzrokiem.

-Nie mamo. Nie zostawię Jade. Ona wiedziała o mojej przypadłości, i pomogła mi cię odnaleźć... A mam tatę?
Mama Lilith posmutniała.

-On... Ludzie go zabili. Dlatego cię potrzebujemy!
-Dobrze... A mogłabym pożegnać się z rodziną?
-Ale to nie jest twoja rodzina.
-Wychowywali mnie 13 lat... Mam prawo im chociaż powiedzieć że odchodzę...
-Dobrze ale pójdę z tobą...

-Wyjdziesz z lasu?
-Pierwszy raz w życiu, ale to dla twojego dobra. Przy okazji odprowadzimy twoją koleżankę...
Kobieta szarpnęła Jade za sobą, dając znak stadu aby się ukryło do jej powrotu. Doszły to wyjścia z lasu. Jade została odrzucona przez kobietę na bok, przytulając Lilith. Dziewczynka się wyrwała z objęć matki, przytulając Jade.
-Nigdy cię nie zapomnę.
-Ja też... Będziemy się widywać?
-Jak najbardziej...
Przerwała pożegnalną chwilę matka.

-Lilith idziemy.

Poszły.... Na przeciw nich był blok Lilith. Weszły do niego. Zadzwoniły do drzwi.
-Witam możemy wejść? Nazywam się Eve Lawrence.
-Nora Jons... Kim pani jest?
-Matką Lilith.
-Co?
-Dlatego chcę porozmawiać. Możemy wejść?
-Tak...
Eve i Lilith weszły do mieszkania. Kobieta przedstawiła kobiecie sprawę surowo, po czym wyszła, nie pozwoliła córce nawet się pożegnać. Chciała jak najszybciej przywłaszczyć ją dla siebie.

Wróciły do stada. Lilith ani słowem się nie odezwała. W głowie latały jej wspomnienia z dawnych lat. Pomyślała, że to było głupie szukać rodziny. Teraz nie będzie tak dobrze. Zamknięci, ukrywający się w lesie, bez ojca. 

-Mam rozumieć... Że ten głosik w mojej głowie...

-Tak, to ja. Musiałam cię chronić...

-Ale jak ty to...
-Kiedy dowódca, którym aktualnie jestem ja ponieważ poprzedni został zabity przez ludzi, kazał mi cię porzucić, musiałam mieć z tobą kontakt. Zrobiłam mu o to niesamowitą awanturę. Podarował mi ten amulet.

Wyjęła Czarny amulet z kształcie kamienia z kieszeni.
-Przez, który widziałam co robisz, jak się czujesz, przez który mogłam cię ostrzegać...

-To dlatego nie pytasz jak u mnie i w ogóle... Wszystko wiesz...
-Dokładnie. Pozwól kochanie, że przedstawię ci resztę stada. Nie mogą się ciebie doczekać...

Gdy matka mówiła do córki... Stało się coś niewyobrażalnego... Liście szeleściły... Zza których wyskoczył leśniczy.
-Dzień dobry, co panie robią w głębi lasu?
Eve zakrwawiły się oczy, wysunęły pazury, wydłużyły się zęby...  Leśniczy słyszał o wampirach... Wampiry trzeba tępić... Dokładniej to słyszał.... Wystrzelił w stronę Eve, a ta siłą woli nabój przesunęła gdy leciał, tak aby ją nie trafił i przeleciał koło niej. Nie zdawała sobie sprawy, że za nią stoi Lilith. Która oberwała. Dostała prosto w serce. Eve powróciła do normalności, a leśniczy uciekł. Matka podbiegła do córki, leżącej w krwi kałuży.
-BOŻE CO JA ZROBIŁAM NIE!

Jako że dostała w serce, zaczęła się dusić, pluć krwią, oczy wywróciły jej się na drugą stronę... Odeszła.... Położyła głowę córki na kolana.

-Teraz będzie ci dobrze... Będziesz w raju... Nie trafisz do piekła, za to co uczyniłam... Ochroniłam siebie... Krzywdząc ciebie...    NIE TO JEST CHORE NIE! ZABIŁAM CÓRKĘ!!! NAJPIERW HENRY... TERAZ LILITH.... NIENAWIDZĘ!!! NIENAWI!!!
Eve upadła... ten sam leśnik wystrzelił ku niej.... Ta przez rozpacz nawet tego nie zauważyła... Nabój przebił jej oko... I z córką... Są w lepszym świecie... Odeszły...



                                           ***  KONIEC****







----------------------------------------------------------------------------------------




Dziękuję z całego serducha za przeczytanie ostatniego rozdzialiku.
Przygody Lilith zakończyły się marnie, no cóż, nie każde zakończenie jest usłane różami...
jest to książka z największą dotąd liczbą odsłon, więc bardzo bardzo dziękuję <3
Niedługo pojawi się kolejna książeczka więc zapraszam.

Zapraszam na moje poprzednie książki
,,Pod schodami,, oraz ,,Przyjaźń nie może być przypadkiem,,
Widzimy się w nowej książeczce <3

Krew NieczystaWhere stories live. Discover now