.V. Przedszkole

73 5 5
                                    

Jedna z trudniejszych decyzji w ich życiu... Czy posłać Lilith do przedszkola... Awanse za awansami w pracy i trwała ona dłużej, a rodzice nie chcieli z nią zostawać. Postanowili, że ich córka będzie miała normalne dzieciństwo. Pójdzie do przedszkola ale szybko będzie odbierana. Zwłaszcza w zimę, w którą ściemnia się po 16.
- Jesteśmy pewni? A jak zrobi coś dzieciom
-Jim... Ma 4 lata i żyjemy.
Powiedziała Nora z uśmiechem na twarzy, po czym zwróciła się do małej.

-Nie gryziemy innych dzieci.
-Tak!
-Znajdziesz sobie koleżankę i będziecie się bawiły?
-laleckami!
-Tak laleczkami.
Rozmawiała matka z córką po czym przerwał ojciec.
-Jeśli mamy się nie spóźnić to chodźmy.
Lilith miała dwa bujne kucyki oraz opaskę z nietoperzem, taka jej się podobała najbardziej. Miała ona również jeansową sukienkę zapinaną na guziczki oraz niebieskie rajtuzy, a jej białe trampki dodawały wszystkiemu urok.

Weszli do budynku przedszkola. Na sali było wiele dzieci. Podeszła do nich wesoła opiekunka biorąc Lilith na ręce.
-To pewnie Lilith prawda?
-Tak...
-Proszę się nie martwić, będzie się z nami świetnie bawiła, o której państwo przyjdziecie?
-Za 4 godziny...
-Czyli o 14:45, do widzenia!
Rodzice wyszli, a na bladej twarzy Lili było widać zarumienienie i strach.
Opiekunka wskazała Lilith dziewczynkę o krótkich blond włosach siedzącej na końcu sali.
-Lilith, widzisz tą dziewczynkę w zielonej bluzce i różowej spódnicy?
Przytaknęła Lili.
-Wiesz, dołączyła do nas wczoraj, i też się boi. Może pobawicie się razem?
Lilith nic nie mówiąc pobiegła do dziewczynki i usiadła koło niej.

-Pobawimy się raziem?
Zapytała Lilith.

-Tak!  Mam na imię Jade (Dżejt) a ty?
-Lilith.
-Patrz Lilith tu są takie lalki, mają takie ładne różowe sukienki jak księżniczki!
-A nie ma czarnych?
-Czarnych? Nie lubię tego koloru, ale jak tobie się podoba to chodźmy pomalować ją pisakami!
Już na pierwszy rzut oka było widać że Jade i Lilith są jak ogień i woda, ale stały się najlepszymi przyjaciółkami. Gdy przyszła pora na obiad, inne dzieci je uprzedziły i nie miały możliwości siedzenia koło siebie. Jade usiadła ale obok niej usiadł jakiś chłopiec. Gdy Lilith wkurzona wystawiła do niego zęby i oczy zaczęły jej się czerwienić chłopiec z płaczem pobiegł do stolika obok.

-Wow! Ale masz ostre ząbki! I jak zrobiłaś czerwone oczy?
-Nie wiem... Tak jakoś mam od urodzenia.
Tak. Lilith nadal nie wiedziała kim jest. Rodzice chcieli zaczekać, aż skończy podstawówkę. 
Dzieci nie widziały dziwnego zachowania Lilith, w końcu to 4 lub 5 letnie dzieci. Ale opiekunki od razu wy haczyły, że jest coś nie tak. Jedna z nich oderwała przyjaciółki od zabawy, aby porozmawiać z Lili.
Lilith, George powiedział, że masz kły jak potwór i zakrwawione oczy, i w ten sposób go wystraszyłaś.
- Ja nie jeśtem potwolem.
-Nie wątpię, ale czemu tak zrobiłaś?
-Bo ja chciałam tam usiąść.
-Aha... Ale jak zrobiłaś, że miałaś czerwone oczy?
-Nie wiem mam tak od urodzenia...
Powiedziała Lilith po czym uciekła do Jade. Była godzina 14:30. Lilith miała zostać zabrana do domu. gdy nagle przez mikrofon opiekunka krzyknęła.
-Jade Hateway przyszli rodzice! Jade!
Jade wstała i powiedziała.
-Muszę już iść, pobawimy się jutro papa!
Gdy Jade wyszła ostatnie 15 minut Lilith przesiedziała na pufie przywiązanej do sznurka, coś na typ huśtawki. Lilith tam siedziała i te kilkanaście minut trwały dla niej jak wieczność. I tylko czekała aż pani przez mikrofon powie jej nazwisko. Opiekunka podniosła mikrofon i wsłuchiwała się uważnie.

-Polly West! Rodzice! Polly!
Lilith z zrezygnowaniem walnęła się o pufę. Gdy nagle opiekunka ją zawołała z radością wybiegła z huśtawki.
-Cześć kochanie! Fajnie było?
-Supel! Mam nową koleżankę Jade!
Rozmawiała z tatą gdy przejęta mama podeszła do opiekunki.

-Grzeczna była? Nie jadła jabłek ani czosnku jak prosiłam?
-Tak spokojnie, co się pani tak martwi? Jest taka jak inne dzieci. Zawsze u nas zadbane.
<szeptem> - Jak inne...
-Proszę?

-Nie nic, my musimy już iść do jutra.
-Dorze do widzenia!  Jerry Valentine! Rodzice!

Siedząc w aucie już zostały zadawane pytania?
-Nikogo nie ugryzłaś prawda? Nie mówiąc o podrapaniu.
-Cemu wy się tak o mnie martwicie!
-Zrozumiesz jak będziesz większa.
-Ale ja chcę teraz wiedzieć!
-Na pewno nikogo nie podrapałaś?
-Jedynie co to zlobiłam czerwone ocy to chłopczyka.
-Co!? Jak to?!
-Bo zabrał mi miejsce w stoliku!
-Ale Lilith! Rozmawialiśmy!
Krzyczała mama, po czym została uspokajana przez męża.

-Nora, to dzieci. Nawet jak powie mamie i tak mu nie uwierzą.

-Racja... Ale żadnych takich jutro numerów!
-Dobrze...

Krew NieczystaWhere stories live. Discover now