8.

10.7K 345 0
                                    

Wszystkie pudła z moimi rzeczami z samego rana zostały przeniesione do nowego mieszkania. Bardzo cieszyłam się, że w końcu mogłam tam zamieszkać. Czekał mnie jeszcze mały remont, ale to dopiero za jakiś czas.

Tata zawiezie mnie do mojego mieszkania, gdy tylko wróci z pracy.

Za tydzień spotkam się Michaelem Brownem. To jedno z ważniejszych zaplanowanych spotkań w najbliższym czasie. Zanim jednak tak się stanie, miałam umówionych kilka rozmów kwalifikacyjnych w kancelariach, w pobliżu mojego nowego miejsca zamieszkania. Miałam nadzieję, że w jednej z nich już niedługo zostanę asystentką.

Musiałam przygotować się idealnie do tych rozmów, bo bardzo zależało mi na tej pracy. Jednak najpierw musiałam zmierzyć się z moją przyjaciółką, która nie dawała mi spokoju, odkąd wróciłam do rodziców. Była ze mną zawsze, gdy jej potrzebowałam i nawet wtedy, gdy wiedziała, że robiłam źle. Nigdy mnie nie potępiała.

Postanowiłam się z nią spotkać, co oznaczało jej przyjazd z Chicago do Nowego Jorku. Wychowywałyśmy się w jeden dzielnicy, a dziś dzieliło nas sporo kilometrów, mimo których nadal się przyjaźniłyśmy. Jej cudowna karnacja i tyłek, którym potrafiła nieźle zakręcić, przyciągały spojrzenia wszystkich. Nie to, co moje posiniaczone ciało, które trudno było mi zakrywać przy cieplejszej pogodzie. Jednak to nie ja się powinnam wstydzić tego, że tak wyglądałam, a ludzie, którzy mi to zrobili.

– Ali, co się z tobą dzieje? - Elena spojrzała na mnie z wyrzutem. – Martwimy się o ciebie. Josh o mało co nie pobił Damiana.

– Co u niego? – spytałam, przeglądając menu w pobliskiej knajpce na rogu obok biura ojca.

– Zwinął manatki, sprzedał wasze mieszkanie i trwoni kasę z dziwkami, czemu o niego pytasz? - Spojrzała na mnie badawczo.

– Chciałam wiedzieć jak sobie radzi. – Wzruszyłam ramionami.

– Kurwa, Ali. - Potrząsnęła mną. – Jak ty sobie radzisz?

– Dobrze. - Uśmiechnęłam się. – Zaczynam od początku, a jeżeli chcesz mnie pytać o porwanie, to nie zaczynaj.

– Wiem, że dasz sobie radę. - Przytuliła mnie.

– Mam taką nadzieję – powiedziałam cicho.

Jako że mieliśmy gościa, tata zabrał nas na wycieczkę swoją służbową limuzyną. Od zawsze żyłam w luksusie, do którego nigdy nie miałam dostępu poza domem. Chodziłam do publicznego liceum, uchodząc na równi z resztą. Właśnie tam poznałam Josha, z którym utrzymywałam kontakt do dziś. Nikt nigdy nie posądził mnie o bycie córką bogacza. W domu mogliśmy korzystać z wszystkich luksusów i przywilejów, ale poza nim, musieliśmy być normalnymi, nieskażonymi pieniędzmi ludźmi. Wiedziałam, że rodzice ciężko na to pracowali. Nigdy nie byliśmy rozpieszczani i nikt nas tak nie traktował. Cieszyłam się, że tak właśnie zostałam wychowana. Wiedziałam, że na wszystko będę musiała zapracować sama.

– Dlaczego nie jedziemy twoim samochodem?

– Jest w naprawie, a ja chciałem jakoś sprawić przyjemność mojej córce. - Uśmiechnął się. – Chyba że nie chcesz, to możemy iść pieszo.

– Nie! – wrzasnęłam równo z Eleną.

– Nie to, żebym miała coś przeciwko, ale Elena jest zmęczona. - Spojrzałam z chytrym uśmiechem na przyjaciółkę.

– Nie zwalaj wszystkiego na mnie. - Szturchnęła mnie. – Nigdy nie miałam okazji jechać limuzyną

– Zapytaj mojego tatę, że ja też nie.

– To prawda – odpowiedział szybko, widząc malujące się zdziwienie na twarzy Eleny.

Zwiedziliśmy trochę miasta, zanim dotarliśmy do domu, gdzie czekała na nas mama. Od razu przywitała się z Eleną. Nie widziały się przez kilka lat.

W domu panowała zadziwiająca cisza. Melisa była pewnie u siebie, a po najmłodszej nie było nawet śladu. Co się z nią działo? Trudno było mi do niej dotrzeć, bo każdą pomoc z mojej strony odbierała jako atak. Nic jej, przecież nie zrobiłam. Nie wiem, jak rodzice dawali sobie z nią radę.

– Zjesz coś? - Lisa stanęła przede mną z talerzem pysznego sernika, któremu nie mogłam się oprzeć.

– Wiesz jak mnie utuczyć. - Zaśmiałam się.

– Jesteś samą skórą i kośćmi, a ubrania na tobie wiszą. Nawet te najmniejsze.

– Lisa, przesadzasz. Ciałka trochę ma – skomentował szybko tata.

– Jak zawsze. - Uśmiechnęła się. – Zazdroszczę jej figury, to dlatego.

Chyba chciała mi się zrewanżować za ostatni bałagan w kuchni. Może nie byłam najlepszą kucharką, ale lubiłam spędzać czas, gotując. Lubiłam też sprzeciwiać się Lisie, która czasami ciężko to znosiła. Była, jaka była, ale ona nauczyła mnie jak przygotować kilka dań na wypadek, gdybym kiedyś zamieszkała sama. Nie chciałaby, żebym tuczyła się w fast foodach. Też bym tego nie chciała. Cieszyłam się, że nikt nie wspominał o tym, co przydarzyło mi się kilka tygodni temu, dzięki temu łatwiej będzie mi zapomnieć.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now