172.

3.5K 107 0
                                    

Znaleźliśmy opiekunkę, dwa dni temu. Dzisiaj przyjdzie po raz pierwszy zostać z naszą córeczką. Byłam przerażona, że zostawimy ją z kimś obcym. Kobieta była trochę młodsza od mojej mamy i miała spore doświadczenie w opiece nad dziećmi. Zajmowała się już dzieciakami w różnym wieku w przedziale od pięciu miesięcy do szesnastu lat. Poleciła nam ją Melisa, która czasami zostawiała z nimi dzieciaki.

Z Michaelem odzywałam się tylko, jeśli wymagała tego sytuacja, czyli o pracy, Daisy i podczas wybierania opiekunki.

Córeczka jeszcze spała, a my czekaliśmy w salonie na opiekunkę. Włączyłam telewizor, żebym nie musiała kolejny raz słuchać pretensji Browna. Wczoraj usłyszałam, że Eliza specjalnie powiedziała mi o siostrze, mimo że wiedziała, że się wkurzę. To jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że mój mąż coś ukrywał.

– Alyson, mam już tego dość. - Spojrzał na mnie.

– Ja też, ale to zależy tylko od ciebie, kiedy to zakończymy. - Skrzyżowałam ręce na piersiach.

– Co mam ci powiedzieć? Nie zrobiłem, przecież nic złego.

– Skończylibyśmy tę kłótnię, zanim ją zaczęliśmy, gdybyś tylko powiedział mi prawdę, ale ty do tej pory uważasz, że nic się nie stało.

– Bo się nie stało.

– No i znowu nie mamy, o czym rozmawiać. - Wzruszyłam ramionami.

Od rozmowy, a raczej kłótni uratowała nas opiekunka, która właśnie się zjawiła. Michael tłumaczył jej wszystko po kilka razy, co spowodowało, że się zaśmiałam. Na szczęście Daisy jeszcze spała, więc łatwiej będzie jej znieść rozłąkę. Za to ja zaczęłam się zastanawiać, czy na pewno musiałam jechać do pracy i zostawić swoje maleństwo z obcą kobietą.

– Michael może dzwonić po kilka razy, niech się Pani nie martwi. - Uśmiechnęłam się, kładąc mu dłoń na ramieniu. – Mi też się może zdarzyć, więc od razu przepraszam za nas.

– Rozumiem. - Pokiwała głową. – Postaram się, żeby mała jak najmniej odczuła waszą nieobecność.

– Dziękuję. - Ucałowałam Daisy w policzki.

Michael zrobił to samo i byliśmy gotowi do wyjścia.

– Uważasz, że skończyliśmy? - Zatrzasnął mi drzwi ręką.

– Zamierzasz mi powiedzieć cokolwiek? - Spojrzałam na niego. – Bo jeżeli nie, to właśnie skończyliśmy.

Obeszłam samochód i ku jego zaskoczeniu zajęłam miejsce kierowcy. Jeżeli spieszyło mu się do pracy, to bez problemu odda mi kluczyki.

– Myślisz, że dam ci prowadzić – parsknął, zajmując miejsce obok. – Alyson, do cholery, o co ci chodzi?

– Domyśl się.

– Typowa baba. Mam już dość tej zabawny. - Potarł twarz dłonią.

– Jak masz mnie dość, to może nie trzeba było brać ślubu! – podniosłam głos.

– Przegięłaś. - Spojrzał na mnie wkurzony. – Nieważne, na co się wkurzasz, ale nie znaczy, że masz tak mówić. Wziąłem z tobą ślub, bo cię kocham. Mam gdzieś, że jesteś wredna nawet dla mnie.

– Bo ty mi nic nie mówisz. Chcę wiedzieć, co się dzieje z moją siostrą. Nie rozumiesz? - Spojrzałam na niego. – Problemy z narkotykami to nie zabawa. Jest, jaka jest, ale to nie znaczy, że mam pozwolić jej się stoczyć.

– Czy ja tego chcę?

– Nie wiem. - Wzruszyłam ramionami.

– Właśnie, dlatego ci nie powiedziałem. Z niczego zrobiłaś aferę i będę musiał poważnie porozmawiać z Elizą na temat plotek w pracy. - Spojrzał na mnie.

Kobieta wybaczy ci wszystko oprócz jednego: że jej nie kochasz. I [ZAKOŃCZONE]Donde viven las historias. Descúbrelo ahora