Rozdział 10

23 2 0
                                    

Obudziło mnie zimno.

Otworzyłam oczy i chciałam się zerwać z miejsca, ale coś mnie przytrzymało.

Nade mną stał Zachary i oddawał właśnie wiadro niebieskookiemu chłopakowi. Swojemu synowi.

Mimo woli do głowy napływał mi natłok myśli. Pokręciłam nią, żeby się go pozbyć. Spojrzałam w dół i już wiedziałam o co chodzi.

Byłam przywiązana do krzesła. Nogi przywiązane do nóg krzesła, ręce spętane z tyłu i dodatkowo brzuch przywiązany do oparcia.

Nie rozglądałam się dookoła. Pewnie będą miała na to czas potem. Teraz muszę się skupić na Zacharym. Szybko i dyskretnie nacisnęłam przycisk w bransoletce, którą kiedyś wszyłam do rękawa kostiumu. Dzięki jednemu kliknięciu Lee miał poczuć kopnięcie prądem. To miał być nasz znak.

- Dzień dobry śpiąca królewno.

- Nie myśl sobie, nie jesteś księciem - rzuciłam mu najsłodszy uśmiech na jaki mnie było stać.

- Ja nic sobie nie myślę.. - zaczął zadowolony z siebie, ale mu przerwałam.

- No tak, zapomniałam. Ty nie myślisz.

Wykrzywiłam twarz w udawanym zrozumieniu i pokiwałam głową. Cały dobry humor jakby wyparował z Zacharego. Rzucił mi krzywe spojrzenie.

- Sama tego chciałaś - syknął i wyciągnął rękę do syna. - Zobaczymy, czy też będziesz taka wygadana.

Odwrócił się do mnie i ostrze błysnęło złowrogo w jego ręce. Już wiedziałam, że nie będzie to przyjemne, ale przydatne.

Zacisnęłam zęby czekając na najgorsze.

Rick's POV

- Posprzątaj narzędzia synu. Przydadzą się jeszcze - rzucił do mnie ojciec i wyszedł.

Skrzywiłem się, ale i tak zmusiłem się do pracy.

Ostatnie trzy godziny ojciec na różne sposoby próbował uciszyć Assasynkę. Mimo wszystko cały czas patrzyła pogardliwie na mojego ojca i od czasu do czasu rzucając mi podobne spojrzenie. Zdziwiło mnie to, że nie krzyczała i nie błagała o litość. Prawie każdy tak robi. Byłam przy wielu podobnych sytuacjach, bo ojciec uparł się, że muszę się uczyć. Mimo to, nigdy nie widziałem podobnego zachowania u różnych ludzi.

Wszystko na co sobie pozwalała, to syknięcia i nieliczne jęknięcia. Uporczywie zaciskała szczęki.

Nie robiła sobie nic z bólu. Ciągle prowokowała i wkurzała Zacharego. Nie rozumiałem tego. Jeśli nie chciała pokazywać bólu to okey, ale po co zachęcać go do dalszego działania?

Dopiero jakieś 5 minut temu straciła przytomność. Lepiej dla niej.

Nie mogłem też nic poradzić na to, jak na mnie działała. Zgadzając się na plany ojca, myślałem, że przyjdzie jakaś.. sam nie wiem kto. Jakaś przesadnie umięśniona dziewczyna z widocznym piętnem trudów życia odciśniętych w wyglądzie. Ale na pewno nie spodziewałbym się kogoś tak.. idealnego. Czarny kostium pięknie eksponował jej ciało. Dziewczyna była niska i zgrabna. Czarne włosy opadały falami na jej ramiona. Fioletowy kolor oczu wciągał. Podejrzewałem ją nawet o noszenie soczewek kontaktowych. Oczy jednak były także niesamowite pod innym względem; były duże i jakby niewinne, radosne i serdeczne. Wyróżniały się mądrością, stanowczością i opanowaniem.

Wypuściłem powietrze z płuc zdając sobie sprawę, że nieświadomie je wstrzymywałem.

Dziwnie się czułem czyszcząc jej krew z noży, igieł czy innych rzeczy. Czułem wstręt do ojca, jego pracy i.. samego siebie.

Nie chciałem tego robić ani nawet tu być. Ojciec na siłę chciał mi wpoić, że Assasyni są źli i nie można im ufać ani się z nimi spoufalać. Nigdy w to szczególnie nie wierzyłem, bo jakie miałem podstawy? 

Odstawiłem wyczyszczone przedmioty w kąt pokoju razem z wiaderkiem pełnym brudnej wody. Mimowolnie spojrzałem na nieprzytomną dziewczynę. Była cała poraniona i posiniaczona. Pocięta nożami i pokłuta igłami. Pobita. Cała we własnej krwi. Na podłodze było jej pełno. Zachary specjalnie upuszczał jej krew, żeby ją osłabić.

Podszedłem do niej i kucnąłem przed nią. Podniosłem jej podbródek jedną ręką, a drugą założyłem jej włosy za ucho. Były tak miękkie, jak przypuszczałem. Przejechałem dłonią po krawędzi jej twarzy, a następnie szyi. Odruchowo sprawdziłem puls. Jej serce biło słabo i nierówno. Westchnąłem i wstałem. Co się ze mną dzieje?

Już miałem chwytać za klamkę, kiedy drzwi otworzyły się z rozmachem. Ledwo zdążyłem odskoczyć. Ojciec wparował wściekły do pokoju i złapał wiadro z rogu pokoju nawet się nie zatrzymując. Woda poleciała na dziewczynę a po niej wiadro, uderzając w jej twarz. Zachłysnęła się powietrzem i otworzyła zdziwione oczy.

- Ty suko - wysyczał ojciec.

Podszedł do niej i kopniakiem posłał krzesło razem z szatynką na ścianę. Krzesło połamało się, a dziewczyna spadła na kolana i ręce. W jej plecy powbijały się odłamki drzewa.

Miałem ochotę powstrzymać ojca od następnych kopniaków, ale to nie miałoby sensu. Mogłem tylko narobić sobie kłopotów.

Ojciec wysyczał jeszcze kilka obraz w jej stronę i kopnął ją kilka razy, a potem odwrócił się do mnie i pociągnął za ramię do drzwi. Rzuciłem jeszcze jedno spojrzenie w stronę szatynki i wyszedłem.

Agata's POV

Byłam już na skraju wytrzymałości. Nie mogłam oddychać. Straciłam dużo krwi. Za dużo. Nie wiedziałam za ile ktoś mnie znajdzie i się mną zajmą. Wiedziałam za to, że tu są. Dlatego Zachary był taki zły i przerażony.

Wstałam powoli trzymając się ściany. Nie mogłam tu leżeć, bo to tylko przedłuży czas szukania mnie. Ruszyłam chwiejnym krokiem wzdłuż ściany do drzwi. Gdy przekroczyłam próg zderzyłam się z kimś. Oczy same mi się zamykały. Jęknęłam cicho i osunęłabym się na podłogę, gdyby nie ramiona oplatające mnie.

- O matko, AG*..

Znam ten głos.. Otworzyłam oczy.

- Luke.. - odetchnęłam.

- Cii, mała. Już jest dobrze. Jestem tu.

Wziął mnie delikatnie na ręce. Widziałam, że nie chciał przyprawiać mi bólu. Powstrzymałam się przed wydawaniem dźwięków, za to skupiłam na oddychaniu.

 - Dobrze Agato, oddychaj.. Nie odpływaj tylko. Wytrzymaj.

Lukas ciągle coś mamrotał. Może to i dobrze, bo wsłuchiwałam się w jego słowa. Było mi łatwiej utrzymać przytomność.

- Mam ją. Żyje, ale potrzebuje pomocy..

Reszty nie słyszałam. Nie umiałam rozróżnić słów ani dźwięków. Otworzyłam oczy, chcąc zobaczyć z kim rozmawia Luke.

Zobaczyłam Remiego i uśmiechnęłam się blado.

Potem odpłynęłam.

~~~

Tak jak obiecałam.

Na dzisiaj to ostatni. Do następnego

Wyjaśniam !

*AG - miało być z angielskiego czytane jako ej dżej XD; przezwisko nadane Agacie przez chłopaków. Mam nadzieję, że rozumiecie ;*

FIND a HOMEWhere stories live. Discover now