2. Rosnące problemy

690 101 7
                                    

Taehyung czasem był głupszy niż mogłoby się wydawać. Dlatego też nie skojarzył nawet nazwisk, jego jedynymi problemami była wizja spotkania ojca jak i wyjazd daleko od swojej miłości. Zagryzł wargi niemalże do krwi, obserwując swoją matkę.

- Za tydzień wracamy do domu.

- Tu jest mój dom. - Chłopak tupnął nogą jak małe dziecko, ale kobieta puściła to mimo uszu i usiadła w fotelu. - Nigdzie się nie ruszam.

- Usiądź i się tak nie denerwuj. - Ciemnowłosa kobieta założyła nogę na nogę i wyczekująco patrzyła na swojego syna. - Sprzedaję ten dom i przepisuję Cię do nowej szkoły. Bilet kupię wieczorem.

W tej samej chwili do salonu wszedł wyższy i postawił na ławie tackę z kubkami. Zajął miejsce przy podenerwowanym blondynie, który obecnie pragnął chwycić dłoń swojego chłopaka dla własnej otuchy, ale nie mógł.

- A Ty kim właściwie jesteś? - Starsza skupiła wzrok na nieznanym lokatorze swojego potomka. - Jungkook. - Zmarszczyła brwi z faktu, że nie przedstawił się w pełni. Uznała to za brak wychowania. - Taehyun, zdążysz na drugą lekcję. - Mruknęła, biorąc do rąk kawę i zaczęła ją powoli sączyć.

Chłopak z oporem zrobił to czego chciała - przeszedł do przedpokoju, ubrał się i wyszedł. Miał nadzieję, że rodzicielka nie wyrzuci Kooka pod jego nieobecność.

===

Taehyung wracał do domu biegiem, bał się zastać tam tylko i wyłącznie mamę. Wbiegł zdyszany do mieszkania, rozebrał się z płaszcza oraz butów, torbę rzucił gdzieś w bok.

- Jungkook? Mama? - Nastolatek zajrzał do salonu oraz kuchni, ale nikogo tam nie zastał. Poddenerwowany wbiegł po schodach i zaczął przeszukiwać resztę pomieszczeń. Odetchnął z ulgą, kiedy zastał starszego na ich wspólnym łóżku. Podszedł powoli, klękając na materacu. Chwilę po tym mężczyzna otworzył oczy, uśmiechając się na widok chłopaka.

- Twoja matka pojechała na zakupy.

Blondyn nic więcej nie potrzebował. Położył się przy ukochanym i wtulił w jego tors, a ten odwzajemnił uścisk, wdychając słodki zapach młodszego. Leżeli w ciszy i napawali się swoją obecnością po sześciu godzinach tęsknoty. Drobniejszy mruczał zadowolony, kiedy Jeon składał leniwe i czułe pocałunki na twarzy ukochanego. Byli uzależnieni od siebie, przez co Taehyung przestał chodzić do szkoły, a jego mama przyleciała aż z Japonii, aby postawić go do pionu. Jej syn tego nie rozumiał, sądził, że usiłuje zniszczyć mu życie.

Prawda była taka, że ciężko pracowała i chciała dla niego jak najlepiej. Pozwoliła siedemnastolatkowi zamieszkać samotnie w innym kraju, płaciła za dwa domy i zapewniała mu pieniądze na własne zachcianki. Tae nie zdawał sobie sprawy z tego wszystkiego, bo jego matka wiecznie pożyczała pieniądze na kosmetyczkr lub ubrania gdy przychodziło do spotykania się z synem aby dobrze wyglądać. Gdyby poznał prawdę, z pewnoscią pękłoby mu serce. Kochał ją, ale był młody i bardzo glupi.

- Ta szkoła jest beznadziejna ale ja nie chcę do Japonii... Ona mnie nienawidzi. - Blondyn zaskomlał, chowając twarz w zagłębieniu szyi wyższego, który jedynie cicho westchnął.

Oboje mieli własne problemy, ale Taehyung myślał, że przejmują się tym samym. Jungkook bił się z myślami między prawdą a klamstwem oraz dobrem jego skarbu a ich wspólnym. Z rozmyślań wytrącił go odgłos otwieranych drzwi. Pani Kim wróciła z siatkami, w których znajdowało się jeezenie.

- Taehyung, pomóż mi!

Chłopak cicho jęknął i odsunął się od ulochanego, wstając z łóżka. Poprawił włosy i koszulkę, schodząc do kobiety, która przeglądała uważnie rachunki ze swojego wyjścia. Młodszy bez zawahania zaczął wypakowywać wszystko z siatek i układać na odpowiednie miejsca. W tym samym czasie starszy leżał cały czas w łóżku, rozmyślając co robić. Był w kropce. Przewracał się z boku na bok w chwili, w której usłyszał kroki zmierzające na piętro. Liczył, że zastanie w drzwiach swojego chłopaka, ale się mylił.

- Dlaczego zachowujesz się jakbyś był  u siebie w domu? - Kobieta o bujnych włosach stała ze złożonymi rękami, obserwując lokatora swojego dziecka. Nie rozumiała co om tu jeszcze robił, ale, ale zanim wyszła, nie dał się stąd wyprosić. Był nieugięty, gdy chodziło o jego ukochanego. - To nie Twoje mieszkanie, a z pewnością masz własne.

- Może i mam, co z tego? - Niemalże warknął w jej stronę, podnosząc się do siadu i wpatrując w zaskoczoną matkę Taehyunga. - Myśli Pani, że opiekując się najmłodszym synem, błędy z przeszłości zostaną wybaczone? - Wysyczał mężczyzna, zrywając się na równe nogi i wymijając zszokowaną kobietę po czym zszedł na dół. 

Taehyung wyjadał właśnie ciasteczka z kokosem, nie zauważając nawet, że jego matka poszła do góry, więc spokojnie siedział w kuchni. Dostrzegł po chwili ukochanego, który się ubierał i klnął pod nosem. Zmartwiony nastolatek podszedł do niego, zostawiając resztę opakowania na blacie i przytulił się do jego torsu.

- Jungkookie, gdzie idziesz? - Spojrzał ze strachem w jego oczy, bojąc się, że chce go zostawić przez rodzicielkę. Zaczął obcałowywać policzki wyższego, stojąc przy tym delikatnie na palcach i nie puszczając nawet. W ten sposób całe emocje ciemnowłosego opadły i chwycił nadgarstek blondyna, przyciągając jego dłoń do siebie i całując jej wierzch. - O co chodzi, kochanie?

- Zabieram Cię na spacer. 

===

Taehyung kochał Jungkooka całym sercem i nie widział świata poza nim. Dlatego też od razu po ich wyjściu, chwycił dłoń starszego i nie zamierzał jej puszczać za nic w świecie. Potrzebował dotyku mężczyzny jak tlenu, a bez niego czuł się, źle, bardzo źle. Opiekował się chłopakiem niemalże od początku ich znajomości, zresztą parą zostali naprawdę szybko, bo już po dwóch tygodniach. Jego chłopięce serce było bardzo dobre, a starszy uwielbiał to w nim tak samo jak jego chwile głupoty.

Spacerowali wspólnie po lesie, co jakiś czas się zatrzymując by połączyć swoje wargi w pocałunku pełnym miłości. Był już grudzień, śniegu nie widać ale pogoda mimo wszystko dawała o sobie znaki. Starszy poprawiał co jakiś czas szal ukochanego, by się nie przeziębił i ogrzewał jego dłonie swoimi. Jungkook zawsze był cieplejszy od niego.

W końcu przeszli do parku, miejsca, gdzie odbyła się ich druga randka i nieudany stosunek (wybrali zła godzinę i wzywano policję, więc uciekali gdzie pieprz rośnie niemalże trzymając spodnie w rękach).

- Nie pozwolę Ci wyjechać do tej Japonii. - Jungkook wypalił znikąd, kiedy siadali na ławce by pooglądać jak inne pary spacerują, bo Taehyung lubił obserwować. Blondyn ścisnął mocniej jego dużą dłoń, uśmiechając się szeroko i spojrzał na niego szczęśliwy. - Zostaniesz tu ze mną.

Nastolatek usiadł na kolanach chłopaka, przodem do niego i zarzucił ręce na jego szyję. Wpił się w szorstkie oraz zimne usta ukochanego, mrucząc gdy tylko ten odwzajemnił czułość i wsunął język między jego wargi. Drobniejszy poczuł przyjemne mrowienie w podbrzuszu, a dłonie mężczyzny zaciskające się na pośladkach maleństwa nie pomagały w uspokojeniu się.

- Taehyung?!

Ciemnowłosy odsunął się, cicho mlaszcząc i spojrzał się na matkę młodszego, która patrzyła się na swojego potomka. Dzisiaj problemów nie było końca.

The Greatest [VKOOK]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz