Odcinek 19.

5.1K 957 312
                                    

Tik-tak, tik-tak, tik-tak. Czas nigdy się nie zatrzymywał, chociaż czasami Chanyeol tego pragnął. Mężczyzna, wsłuchując się w tikanie zegara na ścianie, intensywnie myślał o wszystkim, co powiedziała mu przed paroma godzinami, Hyuna. Tak naprawdę, myślał o tym cały, pieprzony dzień. Gdy jedli śniadanie, gdy kręcili program. Nawet gdy Chanyeol korzystał z toalety, myślał o tym wszystkim. O Baekhyunie, Sandarze, o tym, co było najprawdziwszą prawdą, a co najgorszym kłamstwem.

Oczywiście, że powinien, chociaż w najmniejszym stopniu, postarać się uwierzyć Baekhyunowi, ale oczywistym było również to, że w takiej sytuacji, w jakiej oni się znajdowali, wcale nie było to takie łatwe. Mimo upartości osła, jaką posiadał Chanyeol, wszystko kręciło się między uczestnikami, wokół konkurencji. Wiadome było, iż mężczyzna mógł pomyśleć, że Baekhyun mógł wszystko wymyślać, aby tylko wyższy mężczyzna zostawił Sandarę i zakochał się w nim, co chyba w żadnym stopniu nie było prawdą.

Chanyeol był mu winien przeprosiny, więc zacisnął pięści, wziął głęboki oddech, wiedząc, co wtedy robić. Młody Park wstał z łóżka i wyszedł z pokoju, po cichu przemykając do wyjścia tak, aby nikt go nie usłyszał, ani zauważył. Gdy mężczyzna znalazł się na zewnątrz, wyciągnął komórkę z kieszeni jeansowych spodni i wybrał numer do swojej matki, tylko w jednym celu. Patrząc w gwiazdy, które Baekhyun tak bardzo uwielbiał, miał cichą nadzieję, że jego rodzicielka miała potrzebne mu informacje.

⁕⁕⁕

Około trzydziestu minut później, Chanyeol bacznie obserwując otoczenie za przednią szybą swojego samochodu, starał się odnaleźć starą kamieniczkę, po tym, jak odwiedził pobliską kwiaciarnię i kupił bukiet piętnastu róż. Na widok odpowiedniego numerku, jakim był oznaczony wysoki budynek, mężczyzna mocniej zacisnął pięści i zagryzł wargę, aby od razu skierować się na parking obok, zostawić tam swoją maszynę i dotrzeć pod drzwi bloku na swoich długich nogach, trzymając za plecami czerwone kwiaty.

Jego mama nigdy nie zawodziła w zdobywaniu, nawet i prywatnych, informacji.

Chanyeol wszedł do środka i schodami udał się na zapisane w telefonie piętro oraz drzwi mieszkania numer dwadzieścia cztery. Mężczyzna musiał wziąć kilka bardzo głębokich oddechów, zanim zadzwonił dzwonkiem. Nie sądził, że będzie w stanie tak bardzo się stresować.

Po krótkiej chwili drewniane drzwiczki otworzyły się, a w nich stanął mężczyzna o miedzianych włosach. Był nieco niższy od Chanyeola, który miał już przepraszać chłopaka, za to, że prawdopodobnie pomylił sobie mieszkania, lecz mężczyzna go wyprzedził:

— Hyung, to chyba do ciebie... — powiedział, odwracając głowę w bok i kątem oka, patrząc w głąb mieszkania.

— Do mnie? — Chanyeol usłyszał delikatny, nieco zdziwiony głos drobnego mężczyzny, a gdy ten stanął w progu, już wiedział, że jego myśli były błędne i to naprawdę było mieszkanie jego byłego kandydata na męża. — Chanyeol? — zapytał, patrząc ze zmarszczonymi brwami na wyższego mężczyznę.

— Możemy pogadać? — Chanyeol zapytał, ściskając łodygi kwiatów, które trzymał za plecami, prawie z całej swojej siły. Baekhyun się zmieszał.

— Sehun, możesz nas na chwilę zostawić? — Baekhyun zwrócił się do swojego przyjaciela z prośbą w oczach.

Sehun lekko kiwnął głową i zanim odszedł w głąb mieszkania, posłał Chanyeolowi chłodne spojrzenie, jakby chciał go nim zasztyletować, albo powiedzieć ''Pamiętaj, mam cię na oku'', natomiast Baekhyun oparł się o jasną framugę i założył ręce na piersi, zanim zamknął drzwiczki za przyjacielem.

— Po co tutaj przyszedłeś?

— Wtedy, gdy odchodziłeś, kazałeś mi się domyślić, jaki jest tego powód... — Chanyeol zaczął, starając się być pewnym swoich słów oraz nie odwracać wzroku. Mężczyzna nigdy nie lubił przepraszać, nawet nie był w tym dobry. — Naprawdę nie chciałem, żeby tak wyszło, Baekhyun. Nie chciałem cię potraktować, jak...

— Jak zabawkę? — Baekhyun prychnął, podsuwając słowo mężczyźnie.

— Tak... Gdy Taeyeon weszła wtedy do pokoju, uświadomiłem sobie, co robiłem. Pamiętasz, jak mówiłem ci, że nie chcę się wiązać z mężczyzną na ekranach całego Seulu? — Baekhyun zagryzł wargę i przytaknął, przypominając sobie całą ''randkę'' w barze, ich dłonie oraz słowa Chanyeola. — Po prostu, nie chciałem wdawać się w taki związek, ale wiem, że zrobiłem źle. Po tym, jak chciałeś uratować mój tyłek, który zresztą ocaliłeś, potraktowałem cię okropnie.

Kącik ust Baekhyuna uniósł się.

— Wiesz, co Chanyeol? Doceniam, że potrafiłeś przyjść mi wszystko wytłumaczyć, po tym, jak w dzisiejszym odcinku przytulałeś Sandarę, ale teraz już idź, naprawdę — Baekhyun mówił ze spokojem, chociaż trochę poirytowania wkradło się w jego gładki głos. — Powinieneś teraz być w domu, z dziewczynami. Mój udział w programie się skończył, więc to wszystko nie jest już ważne. Dobranoc, Chanyeol — dodał, zanim po prostu chwycił za klamkę, aby po kilku sekundach znaleźć się z powrotem w mieszkaniu, u boku Sehuna na kanapie.

Natomiast Chanyeol tępo wpatrywał się w bukiet piętnastu róż, który teraz miał przed sobą. Na jego ustach błąkał się niedowierzający uśmiech. Jednak mężczyzna położył róże na wycieraczce, ponieważ nie miał zamiaru tak szybko się poddawać.

— Wszystko w porządku, hyung? — zapytał Sehun, widząc, że humor Baekhyuna po powrocie, niemalże wyparował. — Nic ci nie zrobił? — mężczyzna rozszerzył oczy i położył swoje dłonie na policzkach przyjaciela, zaczynając badać jego twarz.

— Jest okey, Sehun. Nic mi nie zrobił. Jestem cały i zdrowy, dzieciaku — odparł starszy, odciągając od siebie ręce młodszego.

— Przepraszam, ale nie lubię go, hyung — Sehun założył ręce na piersi.

Baekhyun popatrzył na swojego przyjaciela i uśmiechnął się do niego, sięgając ręką do jego głowy, aby kilka razy ją poklepać, niczym właściciel, chwalący swojego wiernego psa. Sehun lekko się naburmuszył, ale po chwili rzucił się na Baekhyuna, zaczynając go łaskotać, byleby poprawić mu humor, który został zniszczony przez ''przerośniętego yodę''.


  ⁕ ⁕⁕ 

KOCHAM WAS!

Who will marry my son? #chanbaekOnde histórias criam vida. Descubra agora