Staliśmy w gabinecie dziadka i czekaliśmy, aż przyniesie Tiarę Przydziału. Co chwilę zerkałam na Remusa i miałam nadzieję, że tego nie widzi. Bardzo go polubiłam, mimo że znamy się dopiero kilka godzin.
-Właściwie dlaczego jesteś tu tak wcześnie?-zapytał, przerywając ciszę.
-Emm... Opowiem ci w dormitorium, zgoda?
-Dobrze, poczekam...
Po chwili Dumbledore wszedł do pomieszczenia. Oprócz Tiary miał ze sobą też niewielki taboret.
-Lepiej usiądź Remusie, Camila stała z Tiarą na głowie przez 5 minut... Z tobą może być podobnie.
Chłopak posłusznie usiadł i rzeczywiście, na to najważniejsze słowo czekaliśmy kilka minut. W tym czasie przyglądałam mu się, wiedząc, że na pewno mnie nie widzi, gdyż Tiara opadła mu za oczy.
-GRYFFINDOR
-Wspaniale, Camilo, zaprowadź przyjaciela do wieży Gryffindoru. Podaj hasło itd. Dzisiaj już raczej do was nie zajrzę-rzekł, a po chwili dodał-ale możecie się spodziewać wizyty profesor McGonagall, opiekunki domu.
Bez słowa ruszyliśmy w stronę portretu Grubej Damy. Szliśmy obok siebie w ciszy. Będąc przy obrazie przywitałam się z kobietą.
-Witaj, moja droga. Rano nie zdążyłam zapytać, jak minęła ci pierwsza noc-odparła.
-W miarę dobrze, dziękuję-uśmiechnęłam się.
-No dobrze, widzę, że twój kolega chciałby już zwiedzić wieżę, podaj hasło i wam nie przeszkadzam.
-Mleczna czekolada.-podałam hasło i pokazało się przejście.
-Wow-wydusił mój towarzysz, wchodząc do salonu.
-Jeszcze nie widziałaś wielkiej sali-uśmiechnęłam się-robimy tak, zaprowadzę się do dormitorium, potem zaniosę swoje rzeczy i wtedy porozmawiamy.
-Jasne... Prowadź-odparł oniemiały.
Weszliśmy po schodach i otworzyłam odpowiednie drzwi.
-Oto twoje lokum na najbliższe 7 lat, rozpakuj się, a ja zaraz wracam.
Pobiegłam najpierw do PW, a potem zaniosłam zakupy do mojego dormitorium. Wybiegłam z powrotem do PW, ale kiedy biegłam po schodach Remus otworzył drzwi, a ja, jako największa niezdara tego świata, nie zdążyłam zahamować i teatralnie wpadłam na niego. Odbiłam się jak piłka i leciałam na podłogę, jednak oczekiwanego upadku nie było, bo mój ulubiony wilkołak złapał mnie w pasie, kilka centymetrów nad ziemią.
-Mam cię-szepnął i postawił mnie na nogi.
-Dziękuję-powiedziałam zarumieniona i przytuliłam go.
-Gdzie tak pędziłaś?-zapytał, obejmując mnie.
-Do ciebie, a gdzie indziej?-uśmiechnęłam się.
-Chodź-ujął moją dłoń i delikatknie pociągnął w stronę kominka, gdzie usiedliśmy obok siebie.
Opowiedziałam mu o tym, że Dumbledore jest moim dziadkiem, nie pochodzę z tego świata, a wiedziałam jaką różdżkę dostanie, bo u nas jest seria książek o Hogwarcie (co z tego, że to nie te czasy? Informacje da się zdobyć). Wypytywał o mnóstwo rzeczy, jednak tylko na niektóre odpowiadałam. Czy dobrze zda egzaminy, jaki będzie miał zawód itp. Koło 16:30 przejście w ścianie otworzyło się, a do PW weszła profesor McGonagall.
-Dzień dobry-powiedzieliśmy razem, przyglądając się nauczycielce.
-Dzień dobry, dzieciaki. Jak się tu czujecie?
-Szczerze, bardzo bym się nudziła, gdyby nie Remus. Cieszę się, że nie jestem sama.
-A ty, Remusie?
-Mam dokładnie takie samo zdanie jak Camila.
-W regulaminie jest, że dziewczęta i chłopcy mają oddzielne dormitoria, ale jeśli chcecie mogę nagiąć tą zasadę-uśmiechnęła się lekko.
-Na prawdę?-zapytałam z nadzieją.
-Zgadza się, pierwsza noc zawsze jest trudna, a warto mieć kogoś, z kim można porozmawiać.
-Będzie ciekawie-szepnął chłopak.
-No dobrze, nie przeszkadzam dłużej. Powodzenia pierwszej nocy.
-Dziękujemy.
Kobieta wyszła, a ja przysunęłam się do przyjaciela i oparłam się o niego.
-Nie przeszkadza ci to?-zapytałam
-Jasne, że nie-odparł-ja się nadal dziwię, że się do mnie tak zbliżasz, a wiesz jakim potworem jestem.
Oderwałam się od niego i spojrzałam w te jego cudowne, zielone oczy.
-Nie przytule się do ciebie dopóki nie cofniesz tych słów.
-Ale taka prawda...
-Remus, to nie jest prawda! Prawda jest taka, że jesteś taki sam jak ja. Pamiętaj, że każdy ma swoje wady. U ciebie jak na razie znalazłam tylko ten mały, futerkowy problem.
-Ja u ciebie jakoś wad nie widzę-mruknął.
-Bo jeszcze nie pokazałam swojej złej strony. Moją wadą jest nadmierna szczerość, do tego nieśmiałość.
-Ja też jestem nieśmiały i ty dobrze o tym wiesz.
-Wiem, ale nieśmiałość u chłopaka to dla mnie jak szukanie igły w stogu siana. Uwielbiam jak mój kolega albo przyjaciel jest nieśmiały.
-Dlaczego?
-Sama nie wiem, ale już tak mam.
-Dobrze, już dobrze... Chodź się przytul...
-Cofnij swoje słowa-mruknęłam, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Cofam, zgoda?
-Zgoda-szepnęłam i wtuliłam się w blondyna.
Nic nie mówiliśmy. Cieszyliśmy się chwilą. Koło 20:00 pociągnął mnie za rękę w stronę dormitorium i wpuścił do środka.
-Które łóżko wybierasz?
-To najbliżej ciebie
-Biegnij po piżamę tylko tym razem uważaj, żeby sobie czegoś nie zrobić, wejdziesz pierwsza do łazienki.
Jak mówił, tak zrobiłam i po chwili stałam pod prysznicem. Kiedy wyszłam wstał Remus, a z łazienki wyszedł po 10 minutach. Usiadł na swoim łóżku i patrzyliśmy na siebie. W końcu jednak chyba zrozumiał, że mi się przyglądał, bo odwrócił wzrok i zaczerwienił się. Położyliśmy się, ale bardzo długo nie zasypialiśmy. Patrzyłam na blondyna i zamyśliłam się. Nawet nie zauważyłam, kiedy chłopak wstał i usiadł na krawędzi mojego łóżka.
-O czym tak myślisz?-zapytał.
-O tym, jakie mam szczęście.
-To znaczy?
-Opowiadałam ci o tych książkach w moim świecie. Moim marzeniem, od kiedy przeczytałam całą serię, było spotkać kogoś takiego. Najbardziej interesowała mnie twoja osoba. Nie okazuję tego, ale w środku skaczę z radości, że możemy rozmawiać, będę mogła ci pomóc itd.
-Cieszę się, że tak myślisz, ale w mojej osobie nie ma nic ciekawego...
-Owszem jest i kiedyś ci to powiem, ale na razie nie mogę na ten temat nic powiedzieć...
-No dobrze, skoro tak uważasz... Dobranoc-szepnął i poszedł do łóżka.
Zmęczona dniem i wrażeniami szybko zasnęłam...
CZYTASZ
Prawdziwa przyjaźń
FanfictionCamila przenosi się do świata magii, a jednocześnie cofa w czasie. Ma nadzieję, że dzięki wiedzy, jaką posiada za sprawą pewnego tomu, zdoła uratować przyjaciół przed śmiercią. Zaskakujące wydarzenia zmienią losy wielu osób. Jak potoczy się ta hi...