Zayn usiadł na krześle, które znajdowało się obok mojego łóżka. Jest mi wstyd za to, że on musi patrzeć na to jak w tym momencie wyglądam. W piżamie bez makijażu z "kokiem" na środku głowy.
– Wytłumacz mi jak znalazłaś się w szpitalu.
– Eh, to głupi wypadek. Szłam przez park w centrum. Jakiś idiota mnie popchnął na schodach i spadłam. Nic takiego.
– Nic takiego? Mogłaś skręcić kark. Policja coś z tym robi?
– Zayn spokojnie. Nic mi nie jest. Żyję - zachichotałam na jego troskę.
I powiedzcie mi, że Zayn nie jest słodki. Sama na ŻYWO mogłam się o tym przekonać. Zapewne chciał coś jeszcze dodać, ale moja mama wparowała do pokoju. Kobieta zatrzymała się i uważnie przyglądała Mulatowi. Zapanowała grobowa cisza, którą oczywiście przerwała mama.
– To nie jest ten co wisi na twoich ścianach?
– Mamo! - poczułam zażenowanie jej głupim pytaniem.
– Zack? - dopytywała.
– Zayn Malik - przedstawił się mój idol.
Zaraz zejdę na zawał. Albo śpię jednak, albo za mocno przywaliłam w beton. Zayn Malik stoi w mojej szpitalnej sali, aby mnie odwiedzić, a w tym momencie wita się z moją matką?
To prawda czy to ze mną jest coś nie tak?