2

1.2K 30 9
                                    

-Entschuldigung-wyszeptał Marco. Nie doczekał się odpowiedzi. Uderzył pięścią w drzwi. Julia ściągnęła słuchawki.
-Entschuldigung!-powiedział.
-Nie obchodzi mnie to-(niemiecki)
-To nie moja wina, że twoje nazwisko jest tak trudne do wymówienia!
-To go nie wymawiaj. Proste? Proste! W ogóle do mnie nie mów. Nie życzę sobie. A teraz idź.
-Przecież nic się nie stało.
-Nie krzycz na mnie i nie mów do mnie!- podeszła do drzwi.
-Jeżeli ci się zbliża okres to po prostu powiedz-miarka się przebrała. Otworzyła drzwi. Za progiem stał półnagi Reus wyszczerzony od ucha do ucha. Dopiero co wyszedł z łazienki więc miał mokre włosy.
-Co ty sobie myślisz kurde, co? Może jesteś piłkarzykiem, masz kasę i drogi samochód, ale to nie oznacza, że możesz odzywać się do mnie jak do koleżanki, bo nią nie jestem.
-Wiele dziewczyn chciałoby żebym powiedział im chociaż "cześć".
-Ja nie jestem wiele, a teraz spadaj-chciała zamknąć drzwi, ale on tam zostawił swoją nogę.
-Czego znowu-warknęła.
-Chcesz pogadać?
-Tak, ale nie z tobą- popatrzyła prosto w jego zielonozłote tęczówki. Powoli zatapiała się w jego spojrzeniu. On tymczasem powoli przekroczył próg.
-Ktoś pozwolił ci wejść?!-zapytała po ocknięciu się.
-Będziemy mieszkać tutaj razem przynajmniej tydzień, więc chce żebyśmy się lepiej poznali.
-Julia Brzęczyszczykiewicz, 17, a raczej 18 lat. Chodziłam do klasy, po której mogę iść na studia psychologiczne, których nazwy nawet nie potrafisz wypowiedzieć, a tym bardziej zrozumieć.
-Ja...-zaczął.
-Wiem już o tobie wystarczająco dużo i mi wystarczy. A teraz możesz wyjść-ręką wskazała mu drzwi. On jednak rozłożył się na łóżku. Zamknęła drzwi. Usiadła znów do biurka, by dokończyć pisać rozdział na bloga. On jej się cały czas przypatrywał, ponieważ siedziała do niego tyłem. Słyszał miarowe stukanie klawiatury laptopa. Zamknął oczy. W pokoju pachniało perfumami różanymi. Otworzył oczy. Rozejrzał się dookoła. Wyraźnie było widać, iż to pokój dziewczyny. Ściany były pudrowo różowe, a na nich różne dodatki. Na wprost łóżka wisiał obraz jakiejś pary młodej. Stwierdził, że to jej rodzice. Podniósł głowę. Za sobą zauważył kolaż zdjęć ułożonych w kształt wielkiego serca. Były to zdjęcia Wiktorii, Julii i jej chłopaka oraz jej rodziców. Ona kogoś ma? STOP! Ona ci się nie podoba!-krzyczał na siebie w myślach.-Przecież masz kochającą dziewczynę, Caroline- sam w to nie wierzył.
Ktoś zapukał do drzwi. Julia poszła otworzyć. W drzwiach stała średniego wzrostu blondynka,
o czekoladowych oczach. Włosy przedzielone prostym przedziałkiem. Ubrana była w szare rurki, koszulkę z napisem "The Wailers" i granatową bluzę. Julia gestem zaprosiła ją do środka.
-Julsa! Czemu mi nie powiedziałaś, że twoim wujkiem jest trener mojego ulubionego klubu?! Dostaniesz za to ode mnie po dupie. Odwróć się!-Marco nic nie rozumiał, bo dziewczyny rozmawiały po polsku. W duchu cieszył się, że dziewczyna nie zauważyła go.
-Niee-jęknęła Julka.
-Dobra dam ci kiedy indziej, ale lepiej się przygotuj- Wiki na nic, a raczej na nikogo nie patrząc rzuciła się na łóżko. Po chwili jednak odskoczyła spadając na ziemię.
-Co do cholery-oparła ręce o łóżko i zobaczyła Marco, który leżał na łóżku jej przyjaciółki jak na wakacjach i uśmiechał się do niej.
-Wika. Uważaj, bo jeszcze do ciebie zagada- sarknęła Julka.
-Mogę cię prosić na chwilę?-zapytała Wiktoria nie odwracając wzroku od Reusa.
-Uhum...-Julia pociągnęła ją za rękę i podeszły bliżej biurka.
-Jak, co, gdzie, po co i jakim cudem Marco Reus, napastnik Borussi Dortmund z numerem 11 leży na twoim łóżku, półnagi z mokrymi włosami?!
-Też się zastanawiam co to tutaj robi-Wika popatrzyła na niego z pod byka.- Wujek przyjechał żeby mnie wziąć do Dortmundu i uparł się, że kogoś weźmie, żeby się mną zaopiekował, gdy go nie będzie i niestety trafiło na tego palanta-wskazała na Marco palcem.
-Er spricht nicht über das ohr in der firma-zaśmiał się.
-Zamknij się!-nadal mówiła po polsku. On zmarszczył nos nie rozumiejąc co mówi Julia.
-Ejj... Nie obrażaj-zbulwersowała się Wika.
-I tak nie rozumie.
-Ehh...
-Chcesz z nim porozmawiać?-oczy Wiktorii zwiększyły się do rozmiaru pięciozłotówek.-Jak coś to potrafi angielski, o dziwo. Ja idę po coś do żarcia i picia-wyszła z pokoju.
Minęła na korytarzu Kloppa.
-Gdzie jest Marco?-zapytał.
-U mnie w pokoju. Gada z Wiktorią-bąknęła.
-Powiedziałaś jej o wyjeździe?
-Jeszcze nie, niech się nacieszy Reusem-uśmiechnęła się słabo.
-Dobra, nie zatrzymuje cię już. A i posprzątaj talerze w zlewie.
-Ok-zeszła na dół. Umyła garnki i nasypała do miski chipsów i wzięła czekoladę milkę oreo. Do trzech kubków nalała soku pomarańczowego i wzięła jeszcze jakiś z szafki. Wszystko ustawiła na tacę i skierowała się do pokoju. Gdy chciała otworzyć drzwi, prawie wylała całą zawartość na siebie i kogoś kto wychodził z pokoju. Oczywiście to był Marco.
-Już nas opuszczasz? Och jak przykro. Wcale nie-sarknęła.
-Niestety nie na długo. Idę tylko ubrać koszulkę-posłał jej buziaczka i wyminął ją. Ona pokręciła głową i weszła do pokoju. Zamknęła drzwi. Położyła wszystko na stoliczku obok łóżka. Usiadła obok Wiktorii.
-Dziękuję-przytuliła Julię.
-Za co?-odwzajemniła uścisk.
-Za to no wiesz, uratowałaś mi życie. Nie wiem co by było. W ogóle to jak się czujesz?
-Fizycznie? Spoko. Psychicznie gorzej, niż jakby mnie poturbował samolot. Nie mogę ogarnąć tego, że już ich nigdy nie zobaczę. Straciłam prawie wszystko co miałam. Tak bardzo się bałam, kiedy zobaczyłam, że ty też... No wiesz... To było okropne-po chwili z jej oczu popłynęło jej kilka łez.-Tak w ogóle to muszę ci coś powiedzieć... Wyjeżdżam do Dortmundu.
-Coo?
-Wiem, że za miesiąc mam 18-stkę, ale wujek powiedział, że ma nade mną prawa rodzicielskie
i muszę tam jechać. Powiedział też, że nie mogę zostać, bo będę sama.
-A nie możesz zamieszkać z nami?
-Nawet go nie pytałam, bo wiem, że go nie przekonam-Wiki posmutniała.-Nie martw się. Będziemy codziennie pisać, rozmawiać przez skype. Będę przyjeżdżać do Polski, a ty do Dortmundu. Przecież musisz poznać BVB-Wiki zaśmiała się smutno, jednak Julia widziała w jej oczach ogniki radości. Nastała cisza. Julia znienacka przytuliła się do Wiktorii. Po chwili jej łzy wylewały się na koszulkę przyjaciółki
-Ja nie chcę cię opuścić. Nie chcę stracić kolejnej ważnej osoby.
-Ale kochanie, ja zawsze będę przy tobie. Może nie ciałem, ale duszą.
-Wiem, ale tak bardzo się boję. Przecież ja tam nikogo nie znam. Nikt mnie tam nie polubi
i jeszcze Tomek.
-Powiedziałaś mu?
-Nie rozmawiałam z nim jeszcze przed wypadkiem.
-Przecież minął miesiąc.
-Wiem, ale boje się z nim rozmawiać. On będzie pytał, a ja nie chce o tym gadać.
-To zrobimy to razem-Wiki wzięła laptopa, włączyła skype i połączyła się z Tomkiem Drawcem. Dosyć szybko odebrał połączenie. Wika odwróciła laptopa tak, by nie było widać Julii.
-Hej.
-Wika?! Co się dzieje? Gdzie jest Julsa? Coś się jej stało? Czemu nie odbiera ode mnie telefonu
i nie odpisuje?!-cisza.-Tylko nawet nie mów, że też nie przeżyła.
-Nie-Julka wzięła urządzenie z kolan Wiktorii.
-Dziewczyno! Gdzieś ty się podziewała?! Co się z tobą działo do cholery?!
-Proszę nie krzycz, nie denerwuj się-szeptała.
-Jak mam się kurwa nie denerwować, co? Powiedz mi jak?-wydzierał się.
-Nie krzycz na nią! Nawet nie wiesz ile przeszła! Nie dowalaj jej więcej!
-Nie do ciebie mówię Brzęczek-warknął.
-Jeżeli byś się o nią naprawdę martwił, to byś tutaj był. Cały czas. Nawet nie przyszedłeś pod dom. Nie zapukałeś-w ekranie mignął Tomkowi Reus, on go jednak nie rozpoznał.
-To z nim mnie zdradzasz?
-Ja? Ja nigdy- jąkała.
-Wiedziałem, że kogoś masz. Wystarczyło powiedzieć.
-Po pierwsze to jest jej kuzyn. Po drugie dwa tygodnie temu widziałam jak pieprzyłeś się
z Dominiką na dyskotece, więc nie posądzaj Julii debilu.
-Ale...
-Nie udawaj, że się o nią troszczysz. Gdyby ci na niej zależało naprawdę to byś tutaj z nią był. Powiem ci tylko, że jesteś dupkiem i palantem, że nie doceniłeś, bo nawet nie wiesz jaki skarb miałeś przy sobie. A teraz się odpieprz od niej raz na zawsze. Jeżeli zbliżysz się do niej na pięć metrów i spadnie jej jeden włos z głowy, choćby nie z twojej winy, to masz wpierdol. A jeżeli jej dotkniesz, to powieszę cię za jaja, a później je odetnę i powieszę je w widocznym miejscu. Zrozumiano? Też tak myślę. Cześć-rozłączyła się zanim zdążył coś powiedzieć. Dzwonił jeszcze dwa razy. One nie odebrały.
Nastała cisza. Reus siedział naprzeciwko Julii, a obok niego Wiktoria. Julia tępo patrzyła przed siebie. Łzy mimowolnie spływały jej po policzkach. Wika wyszeptała coś do Marco. Wstali.
-Please. Stay with me-wyszeptała.
-My idziemy tylko przygotować mi pokój. Ty w tym czasie idź się ogarnąć. Za chwilę przyjdziemy-jak powiedziała tak zrobili. Po godzinie cała trójka siedziała na podłodze w pokoju Julii.
-Emm... What's happened, while I was gone?-zapytał. Julia nie odezwała się, więc zrobiła to Wiki. Opowiedziała mu wszystko.
-Wow.
Nastała cisza.


Trudna miłość/Marco Reus (w trakcie edycji)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz