9

422 20 2
                                    

-Cisza nastała.-odezwał się Mario. Po tym jak wyszli z apteki i Julia przykleiła plaster, szli w kierunku parku.-Tak wgle, to co tam u was?-zapytała. Popatrzyli na siebie.

-Chyba dobrze. Są wakacje. Jesteśmy bez treningów. To nawet bardzo dobrze.-wyszczerzył się Mario.-A u ciebie?-niewidocznie się wzdrygnęła. Przez ten czas Wiktoria i Tomek do niej wydzwaniali czemu nie ma jej w domu. Nic im nie powiedziała, chociaż Wiktoria o tym wiedziała, bo między innymi przez to się pokłóciły. Westchnęła.

-Pomimo nachalnych ludzi z Polski jest Spokojnie.-Reus podniósł brew i popatrzył na nią. Była lekko zaniepokojona. Porozmawiają o tym później.

-A jak się mieszka z Kloppem i jego szaloną rodzinką?-

-Jest ciekawie. A dlaczego szaloną?-

-Znam Marc'a. Jest lekko inny.-

-To poznałeś go ze złej strony. Jest naprawdę fajnym chłopakiem. A jeszcze lepiej gra w piłkę.-

-Podobno był w jakiejś drużynie, ale miał poważną kontuzję.-

-Słyszałem o tym. Podobno ma być trenerem drużyny młodzików w Borussi Münchengladbach.-

-Nic o tym nie mówił. To daleko stąd?-

-Dwie godziny drogi?-(?)

-To spoko. Myślałam, że to gdzieś na drugim końcu kraju.-

-Prawie na końcu kraju to jest frajern.-zaśmiali się. Mario zadzwonił telefon. Odebrał.

-Tak mamo? Co? Jak to jest w szpitalu?-spiął się.-Przecież mu mówiłem. Jak zwykle mnie nie słucha. Jak tak dalej pójdzie, to go stamtąd wywalą. Tak, już się zbieram.-rozłączył się. -Co się stało?-

-Młody znowu zawalił.-

-Od początku mówiłem, że ten Udo, to jakiś inny jest.-

-Urwać mu jaja u samej dupy to mało.-westchnął i przeczesał ręką włosy.-Dobra. Ja lece bo mi matka i ojciec łeb ukręcą albo ususzą.-

-Możemy ci jakoś pomóc?-

-Pomożecie mi jak się dogadacie.-cisza.-Ehh To cześć.-

-Hej.-

-Narka. Zadzwoń jak będziesz wiedział więcej.-

-Okej.-i poszedł.

-No to zostaliśmy sami.-Marco próbował zacząć rozmowę. Zaproponował też, by usiedli na pobliskiej ławce.

-Więc o czym chciałeś porozmawiać?-

-O tym co jest między nami.-chciała coś powiedzieć, ale żaden dźwięk nie wydobył się z jej ust, ponieważ jej przerwał.-Wysłuchaj mnie do końca, potem rób co chcesz. Sorry za te włosy, ale mam taką zasadę, ale to już nie istotne. W szpitalu w ogóle nie miałem tego na myśli. Po prostu zdziwiłem się, bo z nerwów przeszukaliśmy całą okolicę i nikogo tam nie było. Wiesz Dużo przeszłaś w ostatnim czasie więc normalne byłoby to, że chciałabyś popełnić samobójstwo. Mario też kiedyś chciał to zrobić. Kilka razy. Ten ostatni był prawie decydujący na moich oczach. Pomyślałem, że ty też chciałaś to zrobić. Nie byłoby w tym nic dziwnego. Nigdy też nawet przez myśl mi nie przeszło, że kiedykolwiek będziesz potrzebować litości. Za to uważam, że jesteś piękną młodą kobietą, która jest silna, odważna i nie boi się doświadczeń życiowych. Jesteś ideałem kobiety. Wielu chciałoby mieć taką dziewczynę czy żonę. Jeszcze raz przepraszam, nie wyszło tak jak chciałem.-

-Ja też cię przepraszam. Jak zwykle pierwsze robię, a później myślę. Nie chciałam powiedzieć tych wszystkich okropnych rzeczy. Jesteś naprawdę fajnym chłopakiem. W końcu te pół świata się za coś w tobie kocha.-zaśmiali się.-Jeszcze raz przepraszam.-na zgodę zrobili przytulasa.

Oboje chcieli trwać w tej pozycji jak najdłużej. Oboje tego potrzebowali. Bliskości. Popatrzyli sobie w oczy. Oboje widzieli w nich wiele emocji. On przybliżał się do niej. Pragnęli tego od dawna. Ona zlikwidowała odległość pomiędzy nimi. Poczuli się jak we swoim własnym małym niebie. Dla obojga ten pocałunek był niezwykły. Delikatny, ale wyrażający wiele emocji.

Odsunęli się od siebie i znów popatrzyli sobie w oczy. Julia strzeliła przysłowiowego "buraka". Schowała twarz w zagłębieniu jego szyji.

-Pięknie się rumienisz.-wyszeptał. Dziewczyna tylko zajęczała i jeszcze bardziej się w niego wtuliła.

-O co chodziło z nachalnymi ludźmi z Polski?-

-Ehh.. Nie ważne.-

-Juli, wszystko jest ważne. Nękają cię? Jeżeli chcesz to się tym zajmę.-

-Nie Marco. Jest dobrze. Jeżeli będzie inaczej, to ci o tym powiem, okej?-

-Okej.-

-Idziemy się jeszcze przejść?-

-Tak, chodźmy.-poszli.

Weszli w ciemną uliczkę, w której usłyszeli krzyki. Podeszli bliżej.

-Nie obchodzi mnie to ku**a, że ta dziwka jest w ciąży.-

-Nie mów tak o mojej siostrze.-

-I tak mi nic nie zrobisz. A teraz słuchaj. Twoja siostrzyczka zostawiła gwarancję jednemu z moich chłopców, że jest bezpłodna i że na wszelki wypadek bierze tabletki antykoncepcyjne. Teraz chłopaczek ma na sumieniu i ją i dziecko. Więc albo usunie dziecko lub zapomni o Hansie albo inaczej porozmawiamy. A teraz przepraszam, ale inne obowiązki wzywają. Chłopcy zajmijcie się nim.-usłyszeli, że mężczyzna się oddalił i odgłosy uderzeń. Marco chciała tam pójść, ale w ostatniej chwili Julia go powstrzymała.

-Musimy mu pomóc.-

-Na pewno mu nie pomożesz, jak sam będziesz w potrzebie. Pójdziemy tam jak będzie bezpiecznie.-szeptali.

-No, teraz wygląda dużo lepiej.-szyderczo zaśmiali się.-Dobra. Spadamy bo jeszcze ktoś coś wywęszy.-szybko zmyli się.

Julia i Marco podbiegli do mężczyzny.

-Roman?!-

Trudna miłość/Marco Reus (w trakcie edycji)Where stories live. Discover now